7."Kobra"

259 23 3
                                    



Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




Ola 



  Siedziałam na łóżku i czekałam na wejście kobry (czytaj Adama) Jego sypialnia wyglądała jak burdel. Czerwone ściany, pościel i różowe diody. Nagle się pojawił. Miał na sobie majty w panterkę. Doszłam do wniosku, że w jego nazwisku jest pewien błąd, bardziej przypominał mi lamparta niż jakiegoś lamberta, czy jest w ogóle takie zwierzę? Zaczął wykonywać swoje kocie ruchy gdy w pewnym momencie ktoś zadzwonił i przerwał mój prywatny striptiz. To Natalia..

 -Halo - powiedziałam z nieukrywana złością. Przecież właśnie miałam przeżyć jedną z najlepszych nocy w moim życiu...

 -Karolina jest w ciężkim stanie- mogłam się domyślić. Znów to pieprzone warzywo.. 

 -A może być gorzej? Nie liczmy na to, że ona jeszcze będzie sobą. Dajmy jej w spokoju odejść.

 -Masz przyjechać! - rozkazała Natalia. Powiedziałam o wszystkim Adamowi i bez zastanowienia wybiegliśmy na dwór. Założyłam buty Adama i w drodze zorientowałam się, że oba są lewe. Nie wiem czy to z nim było coś nie tak, czy ze mną. Byliśmy już w taksówce, gdy zauważyłam, że Adam jest w samych majtkach... Mógł chociaż założyć szlafrok, nie powiem, nie miał się czego wstydzić, ale co jeśli jakaś lampucera będzie się ślinić na jego widok?!

 -O nie nie mój drogi! Nie wyjdziesz w tym stroju, a raczej bez niego... Zakładaj ten pokrowiec na fotel! Nie obchodzi mnie jak będziesz w tym wyglądać!

 -Ale Ola, proszę cię.. - próbował się tłumaczyć. 

 -Gówno mnie to obchodzi, zakładaj tą szmatę i jedziemy. A jak nie to z nami koniec! - zagroziłam Adamowi, a on w końcu uległ i założył ubranko. Dotarliśmy do szpitala i szukaliśmy sali. Nagle zobaczyłam, że lekarz wiezie kogoś na łóżku. Podbiegłam i zobaczyłam, że to Karolina, patrzyła na mnie tym swoim tępym wzrokiem. Wywnioskowałam, że żyje, bo śliniła się jak przedtem. 

-Doktorze, co z nią? Będzie żyć? - zapytałam udając przejęta. Pozwoliłam sobie nawet na łzy w oczach.

 -Szanse są nikłe. Jeżeli przeżyje to już na zawsze będzie waszym małym bakłażankiem. - powiedział lekarz, spojrzał na Adama, uśmiechnął się, zalał rumieńcem i odszedł Oooo nie.. To już przesada.

 -Adam! Czy wy się znacie?-zapytałam z oskarżycielskim tonem.

 -Wiesz, za czasów striptizera bywało się tu i tam... 

Miałam dość tych jego tłumaczeń, więc szybko zmieniałam temat: 

-Idziemy poszukać Natalii. Musimy omówić pewne sprawy.Krążyliśmy po korytarzu, aż w końcu znaleźliśmy pokój gdzie Karolina leżała podłączona do aparatury, a Natalia z tym blond ziomkiem stali nad nią i z ich min można było odczytać, że warzywko nie tylko nam pokrzyżowało plany. 

- Co z nią? - zapytałam. 

- Nudy, już nawet się nie ślini. Zostawmy ją samą i idźmy napić się kawy do baru. Już większej krzywdy sobie chyba nie zrobi - odpowiedział blondyn śmiejąc się pod nosem. ''Zabawny ziomek'' - pomyślałam.Wszyscy przystali na ten pomysł i już po chwili siedzieliśmy popijając najgorszą kawę w moim życiu. Czy oni zamiast kawy sypali tam piach?! Mimo wszystko, picie błota było i tak lepsze niż siedzenie z Karoliną. Fajnie się gawędziło, rozmowa właśnie zeszła na temat imprez, gdy przyszedł doktor. 

 -Moi drodzy, bardzo mi przykro, ale wasza koleżanką nie żyje... To nie była śmierć z przyczyn naturalnych, ktoś odłączył jej aparaturę - oznajmił lekarz. Muszę przyznać, że zrobiło mi się trochę przykro, ale to było chwilowe, bo od razu przypomniałam sobie, że od teraz nie będzie problemu ze znikaniem jedzenia z lodówki.

 -Musimy zadzwonić do Arkadiusza - powiedziała Natalia. 

 -Ostatnio wydał swój tomik wierszy, myślisz, że będzie miał czas na odwiedziny starych przyjaciółek? 

 -Myślę, że gdy dowie się o śmierci Karoliny to przyjedzie od razu. Wiesz spadek i tak dalej - nie wiem co Natalia miała na myśli mówiąc ''spadek'', bo byłyśmy biedne jak myszy, ale jeżeli to miało sprowadzić tu Arka to każdy argument był dobry. Wyszłam na korytarz i od razu zadzwoniłam.

 -Cześć Arek, mam złą wiadomość. Karolina nie żyje  

-"*Oh Warzywo Karolino podlewać trza cię było, po śmierci Billa ci odwaliło, i tera jest z ciebie śmieszne warzywo.Chociaż  nikt Billa przez ciebie nie lubiał, to i tak szkoda że umarł.Teraz już pieszo po świecie bo jesteś podpięta tutaj na sali, ale się ludzie będą ciebie bali, boś ty żywotną jest naszą roślinką, czasem podleje, a czasem nawozem podleje.*" - Powiedział swoim poetycki tonem Arek.

-Musisz się zjawić na pogrzeb, który będzie za tydzień musi jeszcze przejść sekcję zwłok.To nie była zwykła śmierć...


Dotarliśmy do domu w ponurych nastrojach.Było już późno więc położyliśmy się spać.Śniłam o Adamie.Mieszkaliśmy razem w pięknym domu, mieliśmy dzieci gdy nagle usłyszałam dźwięk słoików.To Arek...Kopnął drzwi z buta i wszedł w wielkim stylu.Na sobie miał golfik, a w ręce trzymał swój mistyczny zeszycik.Rzucił siatami i powiedział

-Moja czarna babcia zawsze mówiła żebym nie przychodził w gości bez niczego.Macie ta pierogi, gołąbki i bigos, a ogóry są dla mnie...

Zaproponowałyśmy mu herbatę, po czym położył nóżki na stoliczek rozkoszując się zapachem naparu.Zacytował jeden ze swoich najnowszych wierszy:

-"*herbatkie se pije, niech zjedzą mnie motyle, tyle utyje, a na ten czas siorbe se łyczek, by snuć znów historię na zaliczkę*" -m po czym pociągnął łyk - Słyszałyście o moim tomiku ? Cieszy się wielką popularnością.

-Arek, przecież sprzedałeś tylko jeden tomik, który i tak kupiła twoja babcia - powiedziała Natalia.

Po minie Arka było widać, że był nieźle wkurzony.

-"*Żryj gówno gówniaku, żryj śmieci jebany bezdomny, żryj gruz cyganie,  a ja co zjem?Świeże śniadanie, a wy biedaki żryjta ten syf, bo macie w portfelu marne zaskórniaki*"- powiedział i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.

-Zaraz wróci  - powiedziałam.Nie myliłam się wrócił po kilku minutach.

-Nie bierzcie sobie tego na poważnie dziewczyny.Od pewnego czasu uczęszczam na miejskie kółko teatralne, które jest odbywane w mojej piwnicy obok palarni żydów.- powiedział i z powrotem popijał herbatkę 

Wieczorem zasiedliśmy na kanapie znalezionej na śmietnisku i oglądaliśmy album ze zdjęciami.Wpominaliśmy naszą piękną przyjaźń z Karoliną, gdy nie była jeszcze warzywem i nie sprawiała aż tak wielkich kłopotów.A teraz nie żyje więc nie mamy ich wcale.


______________________________________________

Pragniemy podziękować naszemu Arkadiuszowi za użyczenie swoich wierszy.(Zaznaczone **)


-

Wrocławski Sen - Andy Biersack, Adam Lambert, Jared Leto, MGK, Bill KaulitzWhere stories live. Discover now