stay neat and healthy

1.1K 130 4
                                    

Głód przeminął

nastąpiło

oczyszczenie.

Wulgarne, acz mięciutkie wargi chłopaka wypuściły z ust donośny skowyt, skąpany skokiem adrenaliny. Macki poczęły produkować toksyczne litry potu, a Taehyung opadł kościstymi kolanami na zapaskudzoną, chłodną posadzkę. Nowy sposób pojenia się narkotykiem wyprodukował huraganowy, niemalże efekt. Sztuczne kwiaty różnorodnego sortu wyrosły w jego żołądku, przekuwając go swoimi kolcami, by rozrosnąć się żwawo po wewnętrznym królestwie narządowej popkultury. Ciężko oddychał, błądząc wzrokiem po sypkim pudrze rozsypanym na podłodze, próbując wyłowić wzrokiem choć jeden paluszek, zdolny do pomocy, aczkolwiek pozostał osamotniony w swoim własnym, fabrykowanym pandemonium. Nie mógł liczyć na Jimina, który stał nad nim, niezwykle zadowolony, chłonąc sytuację z rozbawieniem. Jego krwinki skutecznie pozostawały plądrowane, a dynamika ciała blondyna przybierała w zaskakującym tempie na wadze. Czuł się, jakby jego mięso wpadło w odmęt zakrzywionej rzeczywistości, iż istota nadnaturalna, szarak czy inny obcy czort przejął kontrole nad jego mączną składanką. Zapierdolić... Tak bardzo chciał kogoś zapierdolić, posiekać na miliony, tryliony brylantowych odłamków. Rozumiał, co czuł Jungkook. Ta rozpacz, a tym samym niedosyt, by stać się spełnionym, usatysfakcjonowanym, uhonorowanym. Jeon, Jeon, Jeon... Coś ty najlepszego zrobił? Co ja zrobiłem? To ostatnie z tych jakże ludzkich myśli, które pofrunęły teraz ku błękitnemu niebu, tym samym przelatując nad kukułczym gniazdem. Projekt naładował się do pełna, a resztki pochmurnych myśli wepchnęły swe truchło w zaroślowy szałas upadającego umysły. Jedyne o czym teraz marzył, to zabawa. Seria tępych narzędzi przejechała na łyżwach, kalecząc fałdy jego mózgu. Gdzie znajdywała się pierwsza ofiara? Kto nią zostanie? Wstał chwiejnym krokiem, prawie że upadając, aczkolwiek używka posłała mu świńskie wiadra, napełnione moraliami oraz precyzją, czuł się, niczym bohater, który awansował na wyższy poziom.

─ I jak? Masz już ochotę mnie zajebać? Wiem, że tak jest, spójrz prawdzie w oczy. To, co ci dosypałem wtedy, nie równa się z dawką aplikowaną przy użyciu igły. Jesteś dziś prawdziwym szczęściarzem, Kim. ─ Park klasnął w dłonie, lecz odrobinę później został przyszpilony do ściany przez drugiego. Co jest, chcesz mnie pocałować? ─ zapytał, składając usta w różyczkę.

To... To ty kurwa mnie tym gównem naćpałeś? ─ dopytał się wyższy. Z pewnością w tej chwili jego serce pękłoby chamsko, rozkruszając się po posadzce, aczkolwiek narkotyk hamował odczucia smutku. Wyrósł w nim, aczkolwiek nowotwór gniewu. Złapał drugiego za szyję, by unieść go do góry. Ten zachichotał, aby kopnąć drugiego z całej siły w podbrzusze. Taehyung puścił go wraz z odrzutem do tyłu.

No kurwa, a kto inny? Święty mikołaj? Ciężarówka z jebanej reklamy coca-coli? Gdy miałeś gorączkę, to dosypałem ci mojego magicznego pyłu do herbaty, później drugi raz, gdy Jungsrok postawił butelki pełne tajwańskiego dziadostwa na stole i poszedł się wysrać ─ odpowiedział Jimin, strzepując kurz ze swojej ciemnej bluzy. ─ I radzę ci uważać na to co robisz, chyba że chcesz odwiedzić pana taksówkarza zza grobu. ─ Ognistowłosy uderzył pięścią o pięść.

Rozumiesz, co zrobiłeś, pojebie? Dociera to do ciebie? To kurwa wszystko twoja wina, zniszczyłeś mój związek, zniszczyłeś mi życie! ─ krzyknął blondyn, łapiąc się za głowę, lecz napotkał kolejną lawinę śmiechu.

─ Dlatego to zrobiłem, bo to cholernie śmieszne i w ogóle. Jeśli będziesz chciał więcej towaru, to zapraszam do siebie, oddam ci trochę za... kilka batów? Może spełnię swoją fantazję i użyję na tobie swojej kolekcji narzędzi tortur, kto wie. Hej, ale to nie do końca tylko moja wina, przecież to wszystko zaczęło się od ciebie, nie kapujesz? 

˹Access Denied˼ ✧ ᵏᵗʰ﹠ʲʲᵏWhere stories live. Discover now