Chapter 14

3.5K 185 21
                                    

Stoję przed średnim wielkości domkiem i już od jakiś 10 minut czekam, żeby ktoś otworzył mi drzwi. Budynek znajduję się na uboczu małego lasku oddalonego jakieś 5 kilometrów od Buxton. Kiedy mam zamiar kolejny raz zapukać, zza drzwi wychyla się starsza kobieta.

- Babciu? To ty?

- Wiedziałam, że któregoś dnia zawitasz u mnie, wchodź dziecko - otworzyła szerzej drzwi i zapraszającym gestem wskazała salon

- Więc pewnie chciałabyś wiedzieć o co chodziło tej dziewczynie z lochów? - pyta podając mi kubek z jak mniemam gorącą herbatą

- Tak właś... A skąd ty to wiesz? - spytałam zdezorientowana

- Jestem czarownicą mam swoje sposoby - wzięła łyk swojego napoju po czym kontynuowała - Jak zapewne wiesz kilkaset lat temu nad wilkołakami panował król Gregor Brook, a u nas czarodziejów królowa Amora. Ich królestwa na początku nie miały ze sobą dobrych relacji, lecz wszystko zmieniło się gdy na świat przyszli ich potomkowie Raziel syn Amory i Dolores córka Gregor'a byli sobie pisani więzią mate. Rodziny Raziel'a i Dolores próbowali ich rozdzielić i nie dopuścić do ich sparowania co łączyłoby się ze złączeniem oby dwóch królestw. Raziel i Dolores przyciągani do siebie więzią uciekali i spotykali się potajemnie razem w jednym z opuszczonych domów w środku lasu dzielącego ich gatunki. Któregoś razu mając już dość kłótni i rozkazów swoich rodzin sparowali się ze sobą w jedną z pełni i przy tym spłodzili swojego syna. Po obwieszczeniu tego czynu, wybuchała wojna między królestwami a Dolores i Raziel'a zamknięci byli w dwóch osobnych wieżach, lecz gdy Amora i Gregor uświadomili sobie, że nic nie wskórają rzucaniem sobie do gardeł i, że niedługo przyjdzie na świat ich wnuk odpuścili sobie i pozwalając Raziel'owi i Dolores być razem połączyli swe królestwa.

- I co ja mam z tym wszystkim wspólnego? - odezwałam się nie do końca jeszcze rozumiejąc

- Gdy wybuchła wojna między wszystkimi gatunkami większość rodziny Raziel'a i Dolores zginęła , ale tylko niektórzy wiedzą, że dwójka z nich przetrwała kontynuując drzewo genealogiczne, rodziny współżyjąc z innymi gatunkami i rozmnażając się - przerwała na chwilę i spojrzała na płomień w kominku - Melea ty jesteś ich ostatnim potomkiem, jesteś w pół wilkołakiem w pół czarownicą.

Jakby była tu jakaś osoba trzecia pomyślała by pewnie, że coś mi dolega, ponieważ siedzę na kanapie i wpatruję się ślepo w kominek cały czas przetwarzając to co przed chwilą powiedziała mi babcia.

' jesteś ich ostatnim potomkiem '
' pół wilkołakiem pół czarownicą '

Jestem mieszańcem, jakąś głupią hybrydą.
Jak teraz będzie wyglądało moje życie?
Jak zareaguje Mason? Będzie zły?
 
- Melea, spokojnie wszystko ci wytłumaczę - usłyszałam koło siebie szept najprawdopodobniej babci

- Al-ale jak to możliwe? - wydusiłam z siebie - przecież, przecież to-o było tak dawno... nie to nie możliwe

- Kiedy mówiłam ci o poto..- nie dokończyła gdyż do salonu z nikąd wparował Mason od razu wyszukując mnie wzrokiem

Gdy tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy podszedł do mnie i opluł swymi ramionami. Właśnie tego mi było trzeba, przy nim czułam się bezpieczna i od razu panika zaczęła ze mnie ulatywać. Staliśmy tak jeszcze jakiś czas, ale odsunęliśmy się od siebie przez chrząknięcie babci przypominającej nam, że też tu jest i ma nam coś jeszcze do powiedzenia.

- Wezwałam go tutaj jak byłaś pogrążona w swoich myślach - wskazała na chłopaka za mną - lepiej usiądźcie, bo jest jeszcze trochę do wyjaśnienia

- Mówiłam ci o dwójce ludzi, którzy przetrwali wojnę gatunków tymi ludźmi byli Syriusz syn Raziel'a i Dolores oraz Juliet jedna z czarownic i wybranka Syriusza. Powędrowali na północ, gdzie zebrali innych wyludków tworząc nowe królestwo. Juliet i Syriusz spłodzili dwie córki i syna, którzy później założyli swoję rodziny które rozmnażały się dalej i dalej tak z pokolenia na pokolenie aż w końcu na świat przyszła Lauren, była bardzo piękna i chciała wszystkim pomagać nie ważne jakim kosztem ważniejsze dla niej było szczęście kogoś niż jej samej. Dlatego też miała dużo adoratorów lecz ona widziała tylko jednego Betę, przystojnego, mądrego Jimmy'ego zakochali się w sobie, poślubili i na świat przyszłaś Ty. Ale nieszczęście spotkało twoją rodzinę, władze nadprzyrodzonych uważali, że kryjesz w sobie coś niebezpieczne coś czego oni jeszcze nie widzieli i chcieli zabrać cię od rodziców, Lauren i Jimmy walczyli ile mogli ale byli za słabi więc oddali cię pod schronienie do siostry Jimmy'ego, a sami uciekli na wschód by zmylić władze od tamtej pory słuch o nich zaginął i nikt nie wie gdzie się podziewają - skończyła otarwszy samotną łzę spływająca po jej policzku

Po mojej twarzy też lały się łzy, nie wierzę że żyłam całe życie w kłamstwie, z ludźmi którzy wmawiali mi że są moimi rodzicami. Ciekawe czy jak mówili że mnie kochają też kłamali?

Wtuliłam się bardziej w tors siedzącego koło mnie Mason'a, nadal niektóre rzeczy nie są dla mnie wiadome, ale teraz jakby wszystko staję się jaśniejsze, te uwagi Anne której nie potrafię nazwać już mamą i ta nadopiekuńczość, wszystkie zakazy i nakazy, to ich dziwne zachowanie w pewnych sytuacjach, które chcieli przed nami zatajić. Oni tylko chcieli mieć pewność, że te całe władze nadprzyrodzonych mnie nie znajdą, że jestem bezpieczna i dotrzymają obietnicy złożonej moim biologicznym rodzicom.

- Ta dziewczyna w lochach nazwała mnie księżniczką to znaczy, że ja jestem - zawahałam się przy wypowiedzeniu tego co przeczuwałam

- Tak Melea, to znaczy, że jesteś prawdziwą i jedyną spadkobierczynią i następczynią tronu obu naszych gatunków

___________________________________

Strasznie trudno było mi napisać ten rozdział, kilkanaście razy bo używałam by pisać go od nowa lub wstawić jakieś poprawki. Wiem, że strasznie krótki następny postaram się dłuższy ❤
Ale oto jest!

Jak macie jakieś zastrzeżenia związane z nim to piszcie. Przyjmę wszystkie uwagi.

Zostawcie ⭐!

You belong to MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz