Chapter 5

7.8K 480 14
                                    



Na łóżku leżał on, gdy usłyszał jak wychodzę usiadł i spojrzał na mnie. Podeszłam z drugiej strony łóżka i weszłam pod kołdrę, czując na sobie wzrok Alfy spojrzałam na niego.

- Co? - zapytałam

- Pachniesz mną - uśmiechnął się

- Nie znalazłam innego żelu, więc umyłam się twoim - patrzyłam jak się przysuwa

- Podoba mi się to, niech wszyscy wiedzą, że należysz do mnie

- Nie jestem jakąś rzeczą, żeby do kogoś należeć - zdenerwowałam się

- Nie złość się, kochanie - szepnął mi do ucha

- Powinnam się ciebie bać i być na ciebie wściekła za to, że mnie porwałeś - przerwałam - Ale rodzice dużo opowiadali mi o więzi łączącej mate i wiem, że nie mogę się od ciebie wydostać

Nic już nie odpowiedział tylko złożył pocałunek na moim czole i przyciągnął do siebie. Nie protestowałam, bo wiem do czego jest zdolny podczas agresji.

Jak to w ogóle możliwe? Znam kolesia dzień i już leżę z nim w łóżku i opowiadam o sobie. Czy ja jestem normalna? Wiem chyba wszystko o wilkołakach, bo się wśród nich wychowałam. Wiem, że przechodzą pierwszą przemianę w wieku pięciu lat. Wiem, że przez całe życie szukają swoich mate, że łączy ich niesamowita więź. Wiem, że pełnia oznacza gorączkę, w której wilkołaki są bardziej pobudzone i napalone na siebie. Długo jeszcze by tu wymieniać, ale wsysa mnie kraina Morfeusza, do której się udaję.

Budzę się i spoglądam na zegarek stojący na szafce nocnej, jest 12:43. Boże. Czy ja naprawdę spałam do tej godziny? Rozglądam się po pokoju i przypominam o ostatnich zdarzeniach. Alfa, rozmowa i.... do pokoju wchodzi on.

- Jak się spało? - siada na krawędzi łóżka

- Dobrze, ale naprawdę jest godzina trzynasta czy mam zwidy? Nigdy tak długo nie śpię - pytam

- Naprawdę, a teraz chodź na śniadanie - mówi, po czym wstaje z łóżka

Jęczę niezadowolona, ale wstaję i najpierw kieruję się do łazienki, by się choć trochę ogarnąć. Zamykam drzwi i wpatruję się w swoje odbicie. Ja jestem jakaś nienormalna? Porywa mnie jakiś koleś który mówi, że jest Alfą najpotężniejszego stada na tym kontynencie i jest moim mate, a ja zachowuję się jakby to była codzienność. Co jest ze mną nie tak? Powinnam być zła, smutna, przestraszona? Boże, co ja mam zrobić?

Wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę kuchni, którą zauważyłam w tedy gdy próbowałam uciec. Przy blacie stoi on, odwrócony do mnie plecami. Jest w samych dresach, bez koszulki mogę zobaczyć jego mięśnie, które aż proszą się o dotknięcie, ale postanowiłam sobie, że będę na niego zła. Przecież w końcu mnie porwał i uwięził jak księżniczkę w swojej wieży.

- Zamierzasz tam tak stać? - odezwał się

Nie odpowiedziałam tylko usiadłam przy wyspie kuchennej, a po chwili przede mną wylądował talerz z jajecznicą. Zaczęliśmy jeść w cisze, cały czas czułam na sobie ten jego cholerny wzrok.

- Co? - nie wytrzymałam

- Nie takim tonem - powiedział poważnie na co prychnęłam

- Mogę iść do szkoły?

- Nie - odpowiedział stanowczo

- Ahh, to teraz jeszcze nie mogę się uczyć i spotykać z przyjaciółmi? A co jeśli mam chłopaka?

Jego oczy momentalnie zrobiły się czarne, nigdy jeszcze u nikogo takich nie widziałam, nie powiem ale trochę się wystraszyłam.

- Nie masz - powiedział zaciskając dłonie w pięści

- A założymy się?

Momentalnie zostałam przygnieciona do ściany, przez co syknęłam z bólu, ale on tylko się przybliżył. Ręce oparł po obu stronach mojej głowy i zgiął je w łokciach, potem nachylił się do mojego uch i wyszeptał.

- Nie będę się o nic zakładał. Jesteś. Moja. Tylko moja.

Schylił się do mojej szyi, po czym poczułam ból. Czy on mnie właśnie ugryzł? Czułam jakby coś rozdzierało mnie od środka, a potem zapadła ciemność. Ciemność i błoga cisza.

You belong to MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz