24

3.3K 170 39
                                    

Następnego dnia Cody odwiózł mnie do rodziców. Zapraszałem go na kawę, lecz chłopak nie chciał zostać.
- Macie sobie dużo do wyjaśnienia, nie chcę przeszkadzać.
- Nie przeszkadzałbyś. - Zapewniłem, uśmiechając się do niego przyjaźnie.
- Nie Harry, może kiedy indziej. Po za tym, Louis pewnie głupio by się czuł w obecności twojego byłego.
- Może masz racje.
- Coś mi się wydaje, że grasz na zwłokę. - Zachichotał, gdy ja nadal siedziałem, nawet nie zbierając się do wyjścia z jego samochodu.
- Boję się tam iść. - Westchnąłem ciężko.
- Dlaczego?
- Chcę mu wybaczyć, ale chcę też być chociaż trochę stanowczy, a boję się, że gdy go zobaczę, to rzucę mu się w ramiona i sam go przeproszę. - Cody roześmiał się na moje wyznanie.
- To byłoby bardzo w twoim stylu.
- No widzisz.
- Harry, idź tam po prostu, wiem że już nie możesz się doczekać, aż będzie pomiędzy wami wszystko dobrze.
- No to idę. - Nawet nie chwyciłem za klamkę, nie mogłem się ruszyć.
- Harry.
- Okej, okej. - Wziąłem głęboki wdech, po czym w końcu otworzyłem te drzwi.
- Odzywaj się częściej.
- Nie ma sprawy, pa. - Pożegnaliśmy się, a gdy jego auto odjechało, powolnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi wejściowych domu.
Wszedłem do środka bez pukania, lub dzwonienia dzwonkiem. Najpierw poszedłem do salonu, lecz tam nikogo nie zastałem, następna była kuchni.
- Mamo? - Anne siedziała przy kuchennym stole i wpatrując się beznamiętnie w okno, mieszała łyżeczką kawę w żółtym kubku.
- Harry. - Kobieta poderwała się z miejsca i podbiegła do mnie, po czym przytuliła się mocno, pociągając przy tym nosem. - Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam synku.
Rozpłakała się, a ja zaskoczony jej reakcją, objąłem ją i delikatnie gładziłem po plecach.
- Już dobrze mamo.
- Ja chciałam tylko cię chronić, nie mogłam pozwolić na to aby coś ci się stało. Nie mogłam. - Oddychała ciężko i bardzo jąkała się przez szloch. - Myślałam że jeśli on zniknie z twojego życia, to nigdy się nie dowiesz.
- Mamo ja go kocham.
- Wiem, ale tak bardzo się boję. - Odsunęła się aby otrzeć łzy i wziąć wdech. - Gdy leżałeś w śpiączce i gdy dowiedziałam się że chciałeś się zabić... - Znowu wybuchnęła szlochem.
- Przepraszam.
- Myśl że mogłeś umrzeć... synku, ja bym tego nie przeżyła. - Dopiero teraz dotarło do mnie, jak ona musiała się wtedy czuć i dopiero teraz zacząłem ją rozumieć.
Płakaliśmy jeszcze długo w swoich ramionach, potem przyszła Gemma i dołączyła do nas.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - Zapytała mnie siostra, nie sprecyzowała o co jej chodzi, lecz wiem że mówiła o Louisie, w międzyczasie dowiedziałem się też, że na rano wrócił on do Londynu.
- Chcę być z nim, kocham go. - Spojrzałem na nie. - Nie macie nic przeciwko? - Zapytałem gdy kobiety nie skomentowały mojego wyboru w żaden sposób.
- Długo wczoraj rozmawialiśmy...- Zaczęła Anne.
- Chcę żeby pomiędzy wami było dobrze. - Wtrąciłem.
- My... - Mama zawahała się spoglądając na Gemmę, ta skinęła głową. - My też.
- Widać że się zmienił, że dba o ciebie i się troszczy, bo kiedyś tak nie było.
- Co masz na myśli?
- Byłeś na każde jego zawołanie, co powiedział Louis, było święte. - Wytłumaczyła mi rodzicielka.
- A teraz wygląda jakby było na odwrót. - Uśmiechnęła się Gemma.
Posiedziałem z nimi jeszcze chwile, wypiłem herbatę i coś zjadłem, po czym poprosiłem siostrę o podwózkę na dworzec.
- Nie zostaniesz na dłużej? - Zasmuciła się mama.
- Chcę już być z Louis'em.
Przy pożegnaniu Anne znowu się popłakała, obiecałem jej jednak że przed wyjazdem w trasę, jeszcze raz przyjadę.
- Gdyby coś się działo to wracaj. - Powiedziała Gemma przytulając mnie do siebie, gdy staliśmy na peronie.
Droga do domu ciągnęła mi się niemiłosiernie długo. Najpierw ponad dwie godziny w pociągu, a później jeszcze czterdzieści minut spędzone w korku w drodze do domu. Gdy stanąłem przed bramą, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Szybkim krokiem przeszedłem przez podjazd, czułem się jak dzieciak który spieszy się na karuzelę, po prostu nie mogłem się doczekać aż go w końcu zobaczę.
W domu panowała cisza, co było dosyć dziwne, bo przez ostatnie miesiące zawsze grała tutaj muzyka, nawet w łazience gdy braliśmy prysznic. Torbę rzuciłem w kąt i czym prędzej udałem się do salonu. Louisa zastałem jak leżał na kanapie, z zamkniętymi oczami poruszał nogą, tak jakby wymachiwał ją do rytmu piosenki.
- Mówiłem żebyś nie przyjeżdżał. - Powiedział nie otwierając oczu. Zdziwiłem się, lecz nic mu nie odpowiedziałem, usiadłem na fotelu stojącym przy oknie, za kanapą. - Nic sobie nie zrobię. - Zaintrygowany jego wyznaniami, postanowiłem się póki co nie ujawniać. - Przecież nic takiego się nie stało, po prostu znowu go straciłem przez własną głupotę. - Zakrył twarz dłońmi i mocno westchnął, nadal nie wiedział do kogo mówi. - Straciłem sens życia, ale się nie zabije. - Mężczyzna wstał z kanapy i złapał za kubek który stał na ławie. - Sorry że cię wystraszyłem i że musiałeś fatygować się tutaj aż od swoich rodziców, ale naprawdę nie musiałeś. - Nawet jeszcze nie spojrzał w moją stronę, więc lekko rozbawiony kazałem mu kontynuować. - Wyjadę gdzieś i zostanę rolnikiem, albo zakonnikiem, nie wiem jeszcze nie zdecydowałem.
- A nie możesz po prostu zostać ze mną? - W końcu się odezwałem, Lou był już w połowie drogi do kuchni, gdy nagle na dźwięk mojego głosu zaskoczony uniósł wzrok.
- Harry? - Otworzył szeroko usta, na mój widok.
- Hej. - Wstałem i podszedłem bliżej.
- Przyjechałeś, przyjechałeś. - Uśmiechnął się, lecz zaraz w jego oczach pojawiły się łzy. - Harry ja tak bardzo cię przepraszam. - Zaszlochał, nie wytrzymałem i przytuliłem go do siebie. Minęło kilka chwil, nim był w stanie coś powiedzieć. - Nie masz pojęcia jak bardzo jest mi wstyd.
- Cii, nie mówmy już o tym. - Głaskałem go po plecach.
- Ty mi wybaczasz? - Odsunął się by spojrzeć na mnie.
- Yhhm. - Przygarnąłem go znowu do siebie i wplotłem palce w jego włosy.
- Harry obiecuje ci...
- Nie. - Przerwałem mu. - Nie wróciłem tutaj by słuchać twoich wyjaśnień.
- Ale...
- Nie kochanie. - Ująłem jego głowę, aby móc mu spojrzeć w oczy. - Nie wróciłem tutaj aby słuchać twoich wyjaśnień, bo gdybym ich potrzebował, to bym nie wrócił. - Chłopak patrzył się na mnie, wyraźnie zagubiony. - Ufam ci i wierzę w to, że to się już więcej nie powtórzy.
- Obiecuję.
- Wiem, nie potrzebuję obietnic, potrzebuję ciebie. Proszę nie zostawiaj mnie już nigdy.
- Już nigdy tego nie zrobię. - Położył dłoń na moim policzku, pogładził delikatnie, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Kocham cię. - Pogłębiłem pocałunek.
Kilka chwil później, leżeliśmy już na kanapie, dobierając się do siebie.
- Jesteś miłością mojego życia i zrobię wszystko abyś, był szczęśliwy. - Wyszeptał w momencie uniesienia.
Później przysnąłem, a gdy się obudziłem, Lou klęczał przy kanapie i patrzył się na mnie z szerokim uśmiechem na ustach.
- Jesteś najpiękniejszą istotą na świecie. - Powiedział bawiąc się kosmykami moich włosów.
- Długo spałem? - Zapytałem podnosząc się z miejsca.
- Nie, chwilkę. -  Znowu mnie pocałował, a ja nie mogłem się powstrzymać by nie posadzić go na swoich kolanach. - Chcesz iść na spacer?
- Spacer? Teraz?
- Tak, bo czemu by nie?
Zgodziłem się i pół godziny później byłem już gotowy by z nim wyjść. Wybraliśmy się do parku, znajdującego się niedaleko naszego domu. Większość ludzi nie zwracała na nas uwagi, po innych było widać że nas rozpoznają, lecz oni także nie zakłócali naszego spokoju. Szliśmy ramię w ramię i nie odzywaliśmy się za dużo, aż weszliśmy w większy tłum.
- Co ty robisz? - Zapytałem w momencie gdy Louis chwycił mnie za rękę.
- Chcę iść z tobą za rękę. 
- Ale, ale dlaczego? - Zdziwiłem się, przecież mieliśmy się ukrywać.
- Bo jesteś mój i czas by każdy się o tym dowiedział. - I mnie pocałował, w środku parku, pośród tych wszystkich ludzi, całował mnie jakbyśmy byli tam sami.

No hej. W taki oto sposób kończy się to opowiadanie. Dziękuje wszystkim, którzy byli ze mną, komentowali lub gwiazdkowali (ja tak mówię na głosowanie ;p). Co będzie następne nie wiem, ale raczej nie odejdę od pisania, więc spodziewajcie się nowych rzeczy, lub dokończenia starych 😘😘

Falling In Love Is Different The Second Time ~~ HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz