3

2.5K 181 73
                                    

 Po wyjściu z biura Managementu wsiedliśmy do auta Louis'a i udaliśmy się w stronę jego domu. Zack mówił mi że zamieszkam w nowym miejscu dlatego wszystkie rzeczy miałem ze sobą ale myślałem że dostanę jakiś pokój w hotelu, góra małe mieszkanko a nie że będę mieszkał z którymś z chłopaków. 

 - Łoo tutaj firma Kevin'a nie wozi. - Westchnąłem gdy wjechaliśmy w bogatą dzielnicę gdzie znajdowały się same ville. - Byłem kurierem. - Wytłumaczyłem szybko, żeby chłopak nie pomyślał że jestem jakimś wariatem. Trudno było odgadnąć co myśli, nie odzywał się za dużo.

 - Aha.

 - A ty kim byłeś przed One Direction? - Zaciekawiło mnie to, w internecie nigdzie nie pisali co robił przed tym jak stał się sławny.

 - Kelnerem. - Jego odpowiedzi nie zawierały żadnej intonacji.

 - Jak to jest być w zespole, grać koncerty?

 - Fajnie. - Mówił tak jakby go to męczyło, jakbym ja go męczył.

 - Ale tu chłodno. 

 - Nie włączyłem klimatyzacji. - Powiedział zdziwiony.

 - No właśnie. - Miałem nadzieje że ta aluzja do niego dotrze, ale chyba tak nie było ponieważ nic na to nie odpowiedział a i ja postanowiłem nie robić już z siebie durnia i także zamilkłem. W internecie wydawał się milszy. 

 W końcu zajechaliśmy na miejsce. Dom Louisa nie wyróżniał się za bardzo od reszty, nie był jednak taki duży, tak samo jak inne ville otaczał go gruby, murowany płot z ciężką bramą. Po wjechaniu na podjazd Louis jednym przyciskiem otworzył bagażnik w którym były moje walizki.

- Dzięki. - Uśmiechnąłem się do niego i  wyskoczyłem z auta. Sam wyciągnąłem swoje walizki w czasie gdy Louis tylko się na mnie patrzył i dobrze, nie chcę jego pomocy. Ciągnąłem bagaże lekko utykając, zawsze jest to bardziej widoczne gdy się zmęczę. Louis patrzył na mnie z grymasem zdziwienia. - Miałem kiedyś wypadek. - Wytłumaczyłem mu zakłopotany, nie lubię gdy ludzie zauważają to a potem patrzą się na mnie jak nad odmieńca.

- Daj pomogę ci. - Mimo sprzeciwu chwycił za jedną z walizek i wysuwając się lekko na przód, prowadził nas do jego domu.

 W środku dom był jeszcze ładniejszy niż na zewnątrz, jasne i przytulne wnętrza urządzone były bardzo nowocześnie. Pachniało tutaj wanilią, pewnie od świeczek zapachowych poustawianych we wnękach ciągnących się przez cały korytarz.

- Sam urządzałeś? - Zagadałem licząc że może teraz będzie on trochę bardziej ludzki.

- Nie, tak już tu było. - Odpowiedział krótko po czym ruszył schodami na górę a ja podążyłem za nim. - Tam jest moja sypialnia a ty wybierz sobie którąś z tych. - Wskazał najpierw na drzwi na końcu korytarza a później na cztery inne. - W lodówce jest jakieś jedzenie więc jak jesteś głodny to nie krępuj się, a jak chcesz coś sobie zamówić to na lodówce wiszą ulotki do kilku restauracji. - Pokiwałem głową na znak że rozumiem. - Czuj się jak u siebie. - Ruszył w kierunku swojej sypialni. - Ja idę spać.

- Jest piętnasta. - Powiedziałem zdziwiony ale chłopak już nic na to nie odpowiedział tylko zamknął się u siebie.

 Louis kazał mi się czuć jak u siebie to i tak zrobiłem, najpierw wybrałem sobie sypialnię. Wszystkie były ładne jednak ta najbliżej pokoju Tomlinsona była najładniejsza. Ściany były tutaj białe, oprócz tej pod którą stało łóżko, na tej położona została szara, drewniana boazeria. Łóżko było ogromne, zaścielone szarą pościelą, zasłony w oknach także były szare a na podłodze był kremowy dywan. Bardzo miękki i bardzo czysty. Na jednej ze ścian wisiał duży obraz z napisem ''życie jest piękne'' po Francusku. Nie było tutaj biurka ani szafy na ubrania za to wielka biblioteczka z mnóstwem książek i fotel-hamak wiszący pod sufitem. Już chciałem iść zapytać Louisa gdzie jest szafa w tym pokoju gdy dostrzegłem w boazerii drzwi które zaprowadziły mnie do małego pomieszczenia w którym znajdywały się kolejne dwie pary drzwi, jedne prowadziły do garderoby a drugie do łazienki. 

 - Wow. - Westchnąłem wchodząc do niej, była mała a wanna zajmowała tutaj prawie całe pomieszczenie ale chyba właśnie to sprawiało tutaj największe wrażenie. Gdy byłem mały zawsze marzyłem o ukrytych pomieszczeniach w moim domu, a teraz mam ukrytą łazienkę i garderobę. 

 Po rozpakowaniu swoich ubrań, postanowiłem w końcu zadzwonić do Holly która wysłała mi prawie sto esemesów nie mogąc się doczekać aż w końcu się odezwę.

 - I jak? - Odebrała po pierwszym sygnale.

 - Dobrze. - Usiadłem w hamaku podciągając nogi pod brodę.

 - Człowieku szczegóły.

 - Podpisałem kontrakt na tyle kasy że musiałbym jeździć z paczkami do końca życia a i tak bym tyle nie zarobił. Wszyscy są mili tylko...

 - Tylko co?

 - Tylko ten Louis jest trochę dziwny. - Przyznałem, nie chcę go oczerniać, znamy się dopiero dwie godziny ale jego zachowanie nie jest normalne.

 - Dziwny? 

 - Zamieszkaliśmy razem...

 - Zamieszkaliście razem?? - Przerwała mi, będzie teraz powtarzać wszystko co powiem?

 - Nasz menadżer powiedział że tak lepiej zbliżę się do zespołu. - Powiedziałem tylko jeden z powodów, w kontrakcie mam zapisane że nie mogę nikomu zdradzać wszystkiego co mówią nam na zebraniach.

 - I co? Już się do ciebie dobierał?

 - Co? Nie! Holly jakie ty masz dziwne wyobrażenia o gejach.

 - Przepraszam. - Zaśmiała się. - To co robi że jest taki dziwny.

 - W sumie nic, po prostu nie odzywa się za dużo.

 - Harry nie wszyscy cierpią na słowotok jak ty. - Zażartowała na co wywróciłem oczami. - Może jest nieśmiały po prostu?

 - Może masz rację, wyolbrzymiam.

 Pogadaliśmy jeszcze z dziesięć minut, opowiedziałem jej o reszcie chłopaków i o moim nowym domu, obiecując że kiedyś jak Louisa nie będzie to ją tutaj zaproszę. Chwilę jeszcze posiedziałem w hamaku aż w końcu stałem się głodny, zszedłem do kuchni która jak reszta budynku była bardzo jasna i w odcieniach bieli, beżu oraz brązu. Louis miał rację że w lodówce jest jakieś jedzenie ale była to tylko margaryna, keczup, majonez, dżem truskawkowy i piersi z kurczaka. W spiżarni obok kuchni znalazłem ziemniaki oraz cebule, postanowiłem zrobić więc z tego danie. Louis nie dał mi najważniejszego, czyli hasła do wifi, musiałem więc improwizować. Ziemniaki pokroiłem w kostkę, podgotowałem a później upiekłem w piekarniku, kurczaka obsypałem przyprawami i usmażyłem. Gdy danie było gotowe poszedłem po Louisa. 

 Zapukałem do drzwi jednak nie dostałem żadnej odpowiedzi, powtórzyłem to jeszcze dwa razy po czym zdecydowałem się wejść do środka. Chłopak leżał na łóżku w ubraniu i spał. Jego twarz była cała czerwona a oczy zapuchnięte, wyglądał jakby wcześniej długo płakał. Może źle go oceniłem, wziąłem go za buca a może on ma jakieś problemy. Zszedłem na dół i w samotności zjadłem obiad obiecując sobie że jutro będę dla niego delikatniejszy i bardziej wyrozumiały. 

~~~~

Hej

Jest Was już kilka więc postanowiłam w końcu się odezwać, dzięki za każdy głos i komentarz, to mnie bardzo motywuję :) (mnóstwo serduszek)

Puki co rozdziały będą pojawiały się co kilka dni bo mam taką wenę że po prostu siedzę i piszę, lecz w pewnym momencie może nastąpić przestój. Wtedy moich nowych czytelników zapraszam do zapoznania się z resztą moich prac a tych ''starych'' którzy już je znają namawiam do nauki. Kochani jeszcze trzy miesiące i wakacje!!! 

Falling In Love Is Different The Second Time ~~ HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz