21

1.8K 140 60
                                    

U rodziny Louisa spędziliśmy kilka dni. Kilka cudownych, ciepłych, radosnych dni. Od razu po zaręczynach, siostry Lou wkręciły się w planowanie naszego ślubu. Ja choć wysłuchiwałem tego dzielnie, odpowiadałem grzecznie na pytania co bym wolał i jak bym to widział, to tak naprawdę w ogóle nie miałem do tego głowy. Byłem tym wszystkim zbyt oszołomiony i nie byłem w stanie pojąć tego że to się dzieje naprawdę. Oczywiście cieszę się z tych zaręczyn i nie mam wątpliwości że chcę wyjść za Louisa, ale czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Przecież jeszcze kilka miesięcy temu się nie znaliśmy. Jeszcze nie tak dawno on odpychał mnie od siebie, ponieważ kochał kogoś innego. Postanowiłem jednak nie myśleć o tym za dużo i poczekać aż spotkam się z moją mamą i to jej zapytam się czy dobrze robię.
W sobotę zjedliśmy ostatnie wspólne śniadanie, po czym ruszyliśmy do mojego rodzinnego domu.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem spoglądając na swojego ukochanego. Chłopak zaciskał mocno dłonie na kierownicy, a na twarzy miał dziwny grymas.
- Tak tak. - Zbył mnie krótkim zapewnieniem, lecz wcale tak nie wyglądał. Od samego rana zachowywał się dziwnie i powoli zaczynało mnie to niepokoić.
- Widzę że jesteś zdenerwowany.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- No może trochę. - Uśmiechnął się do mnie sztucznie, lecz zaraz znowu się skrzywił.
- Nie martw się, polubią cię.
- A jeśli nie?
- Dlaczego mieliby cię nie polubić? Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, pokochają cię jak syna, którym przecież niedługo dla nich będziesz. - Pogłaskałem go po udzie, a on chwycił mnie za dłoń i ucałował w miejscu gdzie od trzech dni noszę pierścionek zaręczynowy.
Po jakiś dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Louis zaparkował na podjeździe mojego rodzinnego domu, po zgaszeniu silnika westchnął głęboko i spuścił głowę.
- Harry. - Zagadnął zwracając na siebie moją uwagę.
- Hmm?
- Nim tam wejdziemy, muszę ci o czymś powiedzieć. - Przeniósł swój wzrok na mnie, wyglądał na naprawdę zestresowanego i smutnego. - Cokolwiek się wydarzy, musisz wiedzieć, musisz pamiętać o tym że jeszcze nigdy nie kochałem nikogo tak bardzo jak ciebie.
- Ale co miałoby się wydarzyć.
- Cokolwiek, musisz po prostu wiedzieć że ogromnie żałuje tego jaki kiedyś byłem i już nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię. - W jego głosie dało się wyczuć determinację ale i przerażenie. - Ufasz mi?
- Taa.. tak. - Wykrztusiłem z siebie. Byłem zaskoczony tym nagłym wyznaniem. Dlaczego powiedział to akurat teraz, przed spotkaniem z moimi rodzicami? I co takiego miałoby się wydarzyć, abym  kiedykolwiek miał w niego zwątpić?
Wysiedliśmy z auta i łapiąc się za dłonie, ruszyliśmy w stronę wejścia do domu. Otworzyła nam moja mama, przywitała nas uprzejmie i serdecznie lecz jakoś tak bez żadnej radości. Tak samo zachował się Robin, chłopak Gemmy był jedyną szczerze uśmiechającą się do nas osobą ponieważ ona zachowała się bardzo źle. Była oschła i nieprzyjemna wobec Louisa. Przez całą kolację przerywała mu każdą wypowiedź, wyśmiewała go lub kompletnie ignorowała gdy się do niej zwracał. Było mi strasznie przykro i ogromnie wstyd przez zachowanie mojej rodziny, ponieważ mama i ojczym wcale nie zachowywali się lepiej. A co robił mój ukochany? Zachowywał się tak jakby to było w porządku, jakby sobie na to zasłużył.
- Do kiedy u nas zostajecie? - Zapytała Anne po posiłku, gdy byliśmy sami w kuchni i pomagałem włożyć jej naczynia do zmywarki.
- Zaraz zbieramy się do domu.
- Co? - Zdziwiła się. Mieliśmy zostać tutaj kilka dni, lecz teraz już wiem że to nie był dobry pomysł.
- Zachowaliście się okropnie. - Chciałem to przemilczeć, udać że nic się nie stało, ale nie wytrzymałem.
- Harry...
- Nie Harry. Przedstawiam wam chłopaka którego kocham, a wy potraktowaliście go jak śmiecia.
- Kochanie to nie tak.
- Nie tak? Co jest nie tak? Chciałem wam powiedzieć o tylu rzeczach, podzielić się moim szczęściem, a wy... nawet nie wiem jak to opisać, to było podłe.
- Louis nie jest facetem dla ciebie. - Powiedziała w końcu.
- Co?
- On cię skrzywdzi.
- On mnie kocha.
- To jest zły człowiek, ty nie wiesz. - Przerwała nagle.
- Czego nie wiem?
- Nieważne. - Zbyła mnie i układała dalej talerze.
- Czego nie wiem? - Chwyciłem ją za ramie, żądając odpowiedzi.
- Po prostu nie uważam że on bierze cię na poważnie.
- Bierze mnie bardzo na poważnie, zaręczyliśmy się.
- Co?
W progu kuchni stała Gemma która właśnie znosiła ostatni półmisek z jedzeniem z jadalni. Naczynie wypadło jej z rąk gdy usłyszała o moich zaręczynach.
- Louis poprosił mnie o rękę, a ja się zgodziłem.
Dziewczyna wycofała się z kuchni i wróciła prosto do salonu. Zdziwiony jej reakcją, ruszyłem za nią.
- Jak mogłeś to zrobić? - Zwróciła się do mojego narzeczonego.
- Gemma! - Zawołałem za nią, lecz moja osoba została kompletnie zignorowana.
- Kocham go. - Powiedział pewnie Louis, wstał z miejsca i stanął naprzeciwko niej.
- Jak mogłeś? Po tym wszystkim, jak możesz go oszukiwać?! - Wydarła się na niego.
- Chciałem mu powiedzieć, tyle razy chciałem mu to wszystko wyznać.
- Miałeś zniknąć, miałeś się już nigdy nie pojawić w jego życiu.
Stałem obserwując dwie najważniejsze osoby w moim życiu i nie wiedziałem co jest grane.
- Louis co tu się dzieje? - Zapytałem zagubiony.
- Ja... ja już byłem kiedyś twoim chłopakiem. - Powiedział tworząc w mojej głowie mętlik którego nie byłem w stanie ogarnąć.

Falling In Love Is Different The Second Time ~~ HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz