5

2.3K 187 83
                                    

 Pomimo dość sporej ilości wypitych wczorajszego wieczoru drinków, obudziłem się dzisiaj dość wcześnie i w ogóle bez kaca. Po odbyciu porannej toalety zszedłem do kuchni myśląc co zjeść na śniadanie, zostało jeszcze sporo z wczorajszego, niestety pieczywo zrobiło się czerstwe i kompletnie nie nadawało się już do jedzenia. Po chwili zastanowienia jak zdobyć świeże bułki wpadłem na genialny pomysł. Pół godziny później wszystko stało już na stole a ja smażyłem jajecznicę dla dwóch osób. Gdy danie było prawie gotowe, do kuchni wszedł Louis przecierający zaspane oczy, ubrany był tylko w t-shirt i bokserki.

- Dzień dobry. - Przywitałem się z nim wesoło, nasze wczorajsze pożegnanie było dość miłe więc dzisiaj chyba nie będzie dla mnie już taki niesympatyczny.

- Cześć. - Odpowiedział ziewając, spojrzał na zastawiony stół po czym powiedział ze zdumieniem. - Jak w hotelu.

- No i to z Hiltona. - Przyznałem z dumą.

- Zamówiłeś śniadanie z hotelu? 

- Już wczoraj, dzisiaj tylko bułki są świeże i jajecznica. - Uśmiechnąłem się szeroko.

- Zadzwoniłeś do hotelu po bułki i jajka? - Patrzył się na mnie jak na kosmitę.

- Oczywiście że nie. - Przewróciłem oczami. - Zadzwoniłem po Ubera. Wiesz, nigdy nie zrozumiem smutnych, bogatych ludzi. Dziś zadzwoniłem po pieprzonego Ubera aby jechał mi do piekarni i przywiózł z niej bułki i on to zrobił. - Opowiadałem zafascynowany, Louis roześmiał się na to. - Tyle lat popieprzałem co rano po bułki, a teraz ktoś mi je przywozi, życie jest piękne. - Zdjąłem patelnię z jajecznicą z gazu i rozłożyłem ją na dwa talerze po czym przeniosłem je na stół. Gdy już jedliśmy postanowiłem porozmawiać o naszym wspólnym mieszkaniu. - Myślałem wczoraj trochę nad tym i wyprowadzę się stąd, Zack nie musi wiedzieć że nie mieszkamy razem. - To że dzisiejszego ranka Louis jeszcze na mnie krzywo nie spojrzał, wcale nie oznacza że nie czuję się tutaj źle, wiem że mu przeszkadzam i to będzie chyba najlepsze wyjście.

- Dlaczego? 

- Wiem że nie przepadasz za mną. - Wbiłem wzrok w mój talerz.

- Nie, to nie tak. - Westchnął ciężko. - Byłem wściekły na Zack'a a tobie się przypadkowo oberwało, przepraszam. 

- Nie ma sprawy. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Ale i tak myślę że lepiej będzie jak zamieszkam gdzieś indziej.

 - Nie, zostań tutaj. Zack ma rację, fanki się z tego ucieszą.

 - No dobrze. - Odetchnąłem z ulgą, po dwóch dniach w takiej villi nie chciałem za bardzo wracać do ciasnego mieszkanka Holly i Kevina. -  Nigdy bym nie pomyślał że ten świat może być aż tak manipulowany, ten pomysł żebym zastąpił ci Andy'ego, przecież nie idzie tak łatwo zastąpić najlepszego przyjaciela.

- Andy nie był moim najlepszym przyjacielem.

- Jak to? Przecież w każdym wywiadzie to podkreślaliście, nosiliście bransoletki przyjaźni, mieliście nawet takie same kubki. - To wszystko było udawane? Nie mogłem w to uwierzyć.

- Sam mówiłeś że ten świat jest bardzo manipulowany. - Wzruszył ramionami.

- Ale że aż tak? To to co Zack mówił o udawaniu związku to to też nie był żart? - Pokręcił głową. - Okej, ten świat zaczyna mnie przerażać... ale z drugiej strony Uber przywiózł mi dzisiaj bułki, chyba jestem gotowy na takie poświęcenie. - Louis wybuchnął na te wyznanie śmiechem.

- Fani cię pokochają za ten pieprzony entuzjazm.

- A ty? - Zapytałem z lekką nutką flirtu w głosie.

- Dla mnie podchodzi to pod psyhopatyzm.

***

Po śniadaniu Louis poszedł się ubrać ja także udałem się do swojego pokoju żeby trochę poczytać, muszę w końcu zapytać go o to hasło do wifi, tym bardziej że mój pakiet internetowy jest już na wyczerpaniu. Jakiś pół godziny później usłyszałem że chłopak poszedł na dół, wyszedłem za nim w celu zdobycia tego hasała.

- Skąd masz ten telewizor? - Zapytałem zdziwiony widząc telewizor w miejscu gdzie jeszcze po śniadaniu była tylko pusta ściana

- Ze sklepu? 

- Ale kiedy go kupiłeś, na rano go jeszcze nie było.

- A o tym mówisz. - Nacisnął guzik na pilocie a telewizor wsunął się w ścianę po czym został nakryty nią.

- Jesteś pokręcony na punkcie schowków i skrytek. - Jestem ciekawy ile jeszcze jest w tym domu tajemniczych skrytek i ukrytych pokoi. Usiadłem obok niego uświadamiając sobie że od dwóch dni mam prawie zerowy kontakt ze światem zewnętrznym, zero telewizji i internetu, to rzadkość u mnie.

- Harry chciałem cię jeszcze raz przeprosić za to jak się zachowywałem na początku. - Zaczął ni z tego, ni z owego Louis.

- Nie ma sprawy, przecież już tłumaczyłeś że to prze Zack'a.

- Nie do końca. - Spojrzałem na niego zaintrygowany. - Nie chciałbym żebyś pomyślał o mnie że jestem jakimś człowiekiem z lasu który pierwszy raz ma kontakt z ludźmi. - Zaczął kręcić wałki dłońmi, wyglądał na naprawdę zakłopotanego. - Ale od dłuższego czasu miałem kontakt tylko z hetero, a gównie tylko z chłopakami z zespołu i gdy usłyszałem że ty także jesteś gejem i gdy zacząłeś być dla mnie miły ja myślałem że to flirt.

- Naprawdę? - Nie flirtowałem z nim, dzisiaj tylko trochę przy śniadaniu ale wcześniej nie.

- Wiem to głupie ale ja po prostu nie wiedziałem jak delikatnie pokazać ci że nie jestem zainteresowany. - O kurde, to zabolało. Moje zauroczenie w nim minęło już w momencie gdy w aucie zaczął odzywać się do mnie jak buc ale usłyszeć wprost że ktoś nie jest tobą zainteresowany, to potrafi zaniżyć samoocenę.

- I dlatego byłeś dla mnie niemiły?

- Tak wiem, jestem trochę dziki w kontaktach z ludźmi. - Zażartował.

- Aha, nie no wiesz to nie był flirt. - Wzruszyłem ramionami, co za dupek. - Taki już jestem, przepraszam że postawiłem cię w krępującej sytuacji.

- Nie nie, jest spoko po prostu ja wszystko za bardzo nadinterpretuję. Cieszę się że to sobie wyjaśniliśmy.

- Yhm, ja też. - Nie jest mną zainteresowany? Ale czego mi brakuje? Nie jestem wystarczająco przystojny dla pana Tomlinsona? Kretyn. 

Falling In Love Is Different The Second Time ~~ HarryTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon