16

2.4K 152 3
                                    

Nazajutrz wróciliśmy do Anglii, na lotnisku przywitały nas tłumy fanów i paparazzie. Choć do oficjalnego poinformowania świata o moim dołączeniu do zespołu, został jeszcze tydzień wszyscy coraz bardziej interesowali się moją osobą. Nie byłem już tylko tym który kręci się koło One Direction, byłem TYM który kręci się koło One Direction.
Po przejrzeniu internetu dowiedziałem się że powstały dwie teorie na temat mojej osoby, że albo jestem chłopakiem Louis'a, albo nowym członkiem One Direction. No cóż, obydwie są poprawne.
Ukrywanie się z naszym związkiem nadal nie do końca mi odpowiadało, ale może Zayn i Louis mają rację. Tyle razy wkurzałem się gdy do mojego związku z Cody'm za bardzo wtrącała się moja mama, co bym zrobił gdybym nagle musiał w sprawach mojego związku kontaktować się z całym sztabem konsultantów od spraw wizerunku.
Co do kolacji na którą zapraszała nas Era, poszliśmy na kompromis i zaprosiliśmy ich do nas. Bardzo chciałem sam coś przygotować, lecz Lou przekonał mnie że dzisiaj nie ma na to za dużo czasu i tylko zamówiliśmy coś z restauracji, a wolne popołudnie spędziliśmy na przytulankach na kanapie.
- Uwielbiam ten etap. - Powiedziałem wplatając palce w jego miękkie włosy, Louis leżał na mnie, z głową na mojej piersi więc teraz uniósł ją aby na mnie spojrzeć.
- Jaki?
- Gdy jest się w nowym związku i facet cię jeszcze nie wkurwia. - Roześmiałem się i przyciągnąłem go bliżej siebie.
- Czyli ja będę cię wkurwiać?
- No na pewno, ale póki co jestem tobą zachwycony.  - Pocałowaliśmy się czule.
- Muszę ci zdradzić pewien sekret. - Szepnął po chwili.
- Jaki?
- Ja też jestem tobą zachwycony, a wręcz na zabój zauroczony.
Obróciłem nas tak że teraz to ja leżałem na nim. Lewą dłonią dotknąłem jego twardego brzucha, a prawą chwyciłem go za tył głowy. Od jutra wracamy do studia, a za kilka dni rozpoczynamy promocje płyty, lecz puki co nie zaprzątałem sobie tym głowy, bo było mi tak dobrze gdy leżeliśmy z Louis'em na kanapie i po prostu się całowaliśmy.
- Za godzinę przyjdą goście. - Powiedziałem w jego usta.
- Yhym i co z tego?
- Musimy jeszcze wziąć prysznic. - Starałem się aby mój głos brzmiał nisko i seksownie.
- I?
- I tak pomyślałem że to trochę mało czasu abyś najpierw wykapąpał się ty a później ja.
- Przecież masz swoją łazienkę. - Louis najwyraźniej nie zrozumiał że w ten sposób proponuje mu wspólną kąpiel.
- Więc ja mam wykąpać się e swojej a ty w swojej?
- No tak. - Nadal nie załapał.
- A nie fajniej by było gdybyśmy wykąpali się razem.
- O och! - Najwyraźniej dopiero teraz to do niego dotarło. - Już rozumiem dlaczego uważasz że niedługo zacznę cię wkurwiać.
Roześmiałem się po czym po raz ostatni wpiłem w jego słodkie usta. Wspólny prysznic był jednym z moich najlepszych pomysłów ostatnich miesięcy. Łazienka Louis'a była o wiele większa od mojej, różnił je też kolor. Moja była bardzo jasna, w tej królował brąz i czerń, z małymi złotymi dodatkami pod postacią kranów i spłuczki. Weszliśmy do łazienki całując się i nie przestaliśmy tego robić nawet podczas rozbierania się. To był pierwszy raz gdy widziałem Louis'a w pełni nagiego, to był cudowny i zachwycający widok. Jego szeroką klatę i prawe ramię pokrywały tatuaże.
- Jest jak jest? - Zapytałem przytaczając tekst jego tatuażu, staliśmy już w kabinie. - Zaufaj mi, dostajesz to co dajesz. - Dokończyłem tekst Drake'a.
- To nie z tej piosenki. - Wytłumaczył się szybko. - Po prostu jest jak jest.
- A dostajesz to co dajesz? - Przejechałem dłonią po jego umięśnionym brzuchu, Lou zadrżał pod wpływem mojego dotyku.
- Dostanę? - Przygryzł wargę.
- Zasłużyłeś. - Nachyliłem się i złożyłem pocałunek na jego obojczyku, następny na piersi, a kolejne jeszcze niżej, aż znalazłem się na kolanach.
- Jestem błogosławiony. - Westchnął gdy chwyciłem w dłoń jego coraz bardziej twardego penisa.
Nie czułem się do tego zobowiązany, to znaczy sam z siebie uważałem że powinienem odwdzięczyć się za to co wczoraj zrobił dla mnie Louis, ale nie czułem się przymuszony. Lou od wczoraj był wobec mnie bardzo miły,  czuły i nie wymagający niczego na co nie byłem jeszcze gotowy. Zasłużył więc na nagrodę.
Poruszyłem dwa razy dłonią, przez co poczułem jak penis chłopaka jeszcze się powiększył, przybliżyłem twarz do niego i złożyłem pocałunek po jego boku.
- Jesteś taki seksowny. - To prawda, nawet gdy patrzyłem na niego z dołu, gdzie z tej perspektywy każdy ma dwie brody i wygląda źle, on wyglądał zajebiście. Powoli wziąłem go do ust, na początku tylko główkę, zacisnąłem na niej wargi i zacząłem drażnić językiem.
- O panie! - Jęknął chwytając się ściany. Dopiero teraz uzmysłowiłem sobie że to pierwsze jego zbliżenie od trzech lat, a przynajmniej pierwsze gdy to on jest zaspakajany. Muszę się postarać aby było mu jak najlepiej.
Po kilku chwilach, gdy brałem do buzi ponad połowę jego długości, Louis wplótł swoją dłoń w moje włosy i zaczął gładzić mnie za uchem. Nie pośpieszał mnie ani nie wprowadzał swojego tępa, po prostu głaskał mnie po głowie. To było takie kochane, a on był taki słodki gdy wzdychał cicho i powstrzymywał się przed jękami.
- Kochanie zaraz dojdę. - Powiedział odsuwając się lekko w tył, lecz ja chciałem tak jak wczoraj on. - Harry nie musisz.
- Ale chcę. - Powiedziałem ale nie wiem czy mnie zrozumiał, ponieważ nadal miałem pełne usta.
Nie zwolniłem tempa do samego końca, zatrzymałem się dopiero gdy Louis zacisnął dłoń na moich włosach, a w ustach poczułem nieznaną mi dotąd maź. Słonawy posmak spermy nie był czymś co mi się spodobało, lecz szczęśliwy wzrok Louis'a rekompensował mi wszystko.
- Kocham cię. - Padł przede mną na kolana i cmoknął mnie w usta.
Gdy już się umyliśmy, rozeszliśmy się do swoich pokoi aby ubrać się przed przyjściem gości.
Ja byłem pierwszym który zszedł na dół, dokładnie chwilę przed tym jak dostawca przywiózł kolację. Wpuściłem go do środka i pomogłem przynieść jedzenie z samochodu. Gdy zostałem już sam, zacząłem rozpakować je i wkładać do podgrzewacza.
- I jak? - Usłyszałem za sobą głos Louis'a.
Odwróciłem się i przez chwilę myślałem że doznałem fatamorgany. Lou stał przede mną w czarnych obcisłych jeans'ach i białej koszuli z krótkim rękawem. Włosy miał zaczesane do tyłu na żel, ogolił też zarost który jeszcze chwilę temu pokrywał jego brodę. Był w tym momencie tak cholernie seksowny że straciłem ochotę na całą tę kolację. Przygryzłem wargę i ruszyłem w jego kierunku. Objąłem go, położyłem ręce na jego tyłku i wpiłem się ustami w jego szyję.
- Może zadzwonisz do Zayn'a i powiesz mu aby przyszedł jutro. - Zaproponowałem nadal go całując, Louis zachichotał na moje słowa i położył swoje dłonie na mój tors.
- Nistety misiu, Zayn wysłał mi esemesa że są już prawie na miejscu.
- Cholera. - Syknąłem odrywając się od niego. - Będę o tobie marzył przez cały wieczór. - Zapewniłem i po raz ostatni go dotknąłem.
Zayn i Era przyjechali jakieś dziesięć minut później. Modelka miała na sobie kremową, krótką, aksamitną sukienkę na ramiączkach, a chłopak pomarańczową bluzę i niebieskie jeansy.
- Hej. - Przywitała się ze mną dziewczyna, od razu składając pocałunek na moim policzku.
- Cześć. - Objąłem ją ramieniem. - Na żywo jesteś jeszcze pięknejsza.
- Już cię uwielbiam. - Roześmiała się pokazując rządek malutkich, śnieżnobiałych zębów. Jej głęboki i niski głos nie za bardzo pasował do jej słodkiej twarzy, lecz po chwili szło się przyzwyczaić. - W końcu rozumiem o co było tyle krzyku.
- Krzyku? - Powtórzyłem zdziwiony.
- Cytując naszego słodkiego piłkarzyka: "On jest taki perfekcyjny."
Zayn roześmiał się na jej słowa, a Louis otworzył szeroko buzię, omal się zapowietrzniając.
- Tak o mnie mówiłeś misiu?
- Och ty to od razu musisz wszystko wygadać. - Powiedział z udawaną złością.
- Ty też jesteś perfekcyjny. - Przygarnąłem go do siebie i pocałowałem w czubek głowy.
Kolacja przebiegała nam w naprawdę fajnej i luźnej atmosferze. Era okazała się miłą i przyjazną dziewczyną, która w ogóle  się nie wywyższała ani nie przechwalała. Choć biorąc pod uwagę okładki magazynów, lub pokazy na których wystąpiła, miałaby do tego pełne prawo. Jest zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa, a to że obecnie jest twarzą kilku kampanii, a plakaty z nią wiszą w całym mieście wcale nie ma znaczenia.
Gdy przyszedł czas na deser, przenieśliśmy się do salonu.
- Chodźcie do zdjęcia. - Zaproponowała modelka gdy już siedzieliśmy na kanapie. Spojrzałem niepewnie na Louis'a a on uśmiechnął się.
- Zdjęcie możemy sobie zrobić.
Usiedliśmy wszyscy obok siebie, a gdy Era zrobiła selfie, wróciliśmy na poprzednie miejsca. Era siedziała wtulona w Malika, a Louis we mnie.
- Słyszałam że postanowiliscie się nie ujawniać.
- Póki co. - Podkreśliłem, Louis złapał moją dłoń aby pokazać mi że mu zależy. -  Ale Zayn ma rację, nie chcę aby było tak jak z nim i z jego byłą.  - Mulat zacisnął zęby, a blondynka spojrzała na niego otwierając przy tym lekko usta i łapiąc kilkakrotnie powietrze, nim coś powiedziała.
- Musiałeś znowu o niej gadać? Czy każdy z naszych znajomych musi wiedzieć jaką to cudowną miłość utraciłeś? - Dziewczyna miała łzy w oczach gdy to mówiła.
- Ale kochanie...
- Nie odzywaj się do mnie. - Wstała z kanapy i czym prędzej opuściła pokój.  Patrzyłem ze zdziwieniem na tę całą sytuację, nic nie zapowiadało takiego wybuchu z jej strony, to też byłem w szoku.
- Przepraszam was. - Rzucił Zayn i ruszył za nią.
- Ja nie widziałem, ja nie chciałem.. - Zacząłem tłumaczyć się Louis'owi, ponieważ tylko on został w salonie.
- To nie twoja wina, ona jest po prostu strasznie zazdrosna o jego ex.
Zayn wrócił po chwili do pokoju, był sam i miał zawstydzoną minę.
- Nie chcę ze mną gadać. - Westchnął przewracając oczami.
- Ja z nią pogadam. - Wstałem z kanapy. 
- Jest do góry, w tej sypialni zaraz na przeciwko schodów.
Poszedłem tam, drzwi były uchylone a w środku było ciemno.
- Mogę wejść? - Zapytałem wchodząc niepewnie do pokoju.
Zapaliłem światło i dopiero teraz ją zobaczyłem, jak siedzi na łóżku i opuszkami palców prubóje zetrzeć łzy, tak aby nie rozmazać makijażu.
- Przepraszam, zniszczyłam wam cały wieczór. - Z szafki pod oknem wyciągnąłem opakowanie chusteczek i podałem je jej, po czym usiadłem obok. - Dzięki.
- Co się tak właściwie stało?
- Nic, głupia jestem, sceny nie potrzebnie urządzam. - Wstała z łóżka poprawiając sukienkę. - Idziemy?
- Era?
- Ja już tego nie wytrzymuję. - Opadła z powrotem na łóżko. - Mam już dość bycia tą drugą.
- Drugą? Przecież Zayn cię kocha.
- A myślisz że nie można kochać dwóch osób na raz? - Spojrzała na mnie smutno. - Wiem że on mnie kocha, ale to nie znaczy że do niej nic już nie czuję.
- Ale przecież on z nią zerwał, jest z tobą. - Próbowałem ją pocieszać.
- To ona z nim zerwała, a on po prostu odpuścił ale nigdy nie przestał jej kochać.
- Powiedział ci tak?
- Nie, ale nigdy nie zaprzeczył że tak nie jest. Po za tym Harry, on się chciał z nią ożenić, jak mógłby od tak przestać ją kochać?
Nie wiedziałem co powiedzieć ani jak się zachować, złapałem więc ją po prostu za dłoń i milczałem. - Cały czas się boję, że ona któregoś dnia wróci i powie że wszystko mu wybacza, a on do niej wróci.
- Może powiedz mu to?
- No i co to da? Przecież on na pewno zaprzeczy że tak nie będzie.
- Wtedy po prostu mu zaufaj.
- Gdyby to było takie proste.
- Nigdy nie będzie proste jeśli sama sobie będziesz to utrudniać.
Po pięciu minutach, dziewczyna doszła trochę do siebie i mogliśmy wrócić do chłopaków. Chwilę później para zwinęła się do domu. Gdy ich pożegnaliśmy, wróciliśmy do salonu. Lou położył się na kanapie a ja wtuliłem się w jego bok.
- Żal mi jej. - Powiedziałem kreśląc kółka na jego brzuchu.
- Niepotrzebnie dramatyzuje.
- Może trochę nie potrzebnie, ale rozumiem ją. - Rozmowa z Erą zmusiła mnie do pomyślenia o tym, o czym tak bardzo nie chciałem myśleć.  Przecież ja też jestem tym drugim.
Leżeliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, aż w końcu postawiłem zacząć ten temat, w końcu jeśli tego nie zrobię to będzie mnie to dręczyć tak samo jak ją.
- Lou?
- Tak?
- Co jeśli twój chłopak kiedyś do ciebie wróci? - Postawiłem uderzyć od razu z grubej rury.
- Wybierasz się gdzieś? - Zażartował, dla mnie był to jednak poważny temat.
- Chodzi mi o twojego byłego. - Usiadłem prosto, on także usiadł.
- On nie wróci.
- A co jeśli wróci?
- To wróci, i co z tego?
- I powie że ci wszystko wybacza i chcę do ciebie wrócić? - W moich oczach pojawiły się łzy, dopiero teraz naprawdę zrozumiałem Erę i jej obawy.
- To się nie wydarzy. - Zapewnił.
- A co jeśli się wydarzy? Przecież nadal go kochasz? - Kilka niepowstrzymanych łez spłynęło po moich policzkach.
- Harry, kochanie.. - Przytulił mnie do siebie. - To naprawdę się nie stanie.
- Ale mówiłeś że nadal go kochasz, tak bardzo zmieniłeś się po waszym zerwaniu. Przecież nie mogłeś przestać go kochać tylko dlatego że jesteś ze mną.
- Masz racje, nadal go kocham ale teraz coś zrozumiałem. - Odsunął się ode mnie, chwytając mój podbródek pomiędzy swój kciuk a palec wskazujący. - Idealizowałem go, wierzyłem że on jest perfekcyjny i bez skazy. Bardziej chyba kochałem myśl że on mnie tak bardzo i tak ślepo kocha, niż całą naszą relacje. My tak naprawdę nigdy nie byliśmy w prawdziwym związku, spotykaliśmy się w wakacje, nie żyliśmy razem, znałem go takiego jakim on chciał abym go znał.
- Co masz na myśli?
- To co mówiłeś wcześniej, niedługo zaczniemy się na siebie wkurwiać ale to nic złego. - Pogładził mnie po policzku. - Dobry związek to taki gdzie kochasz kogoś pomimo czegoś, a nie przez coś.

****
Hej hej hej!
Miała być przerwa ale jednak jej nie będzie. Moje nowe opowiadanie, Przygody Wesołego Vlogera, jest w trakcie tworzenia, ale zajmie mi o wiele więcej czasu niż przypuszczałam więc będę je robiła po prstu na boku. Mimo to już zapraszam Was na nie, nie ma jeszcze rozdziałów ale jest już notka z wytłumaczeniem konceptu. Przepraszam jeśli ta to co tu piszę jest trochę niezrozumiała, ale piszę to na lekcji i nie mogę się skupić na tym co pisze.

Falling In Love Is Different The Second Time ~~ HarryWhere stories live. Discover now