- Że co?
- Um. Nie jestem do końca pewna. Na to wygląda. - wzrusza ramionami.
- Samantha, powiedz mi o co chodzi.
- Wiem, że Luke nawiedza cię od pewnego czasu. On nie jest... prawdziwy.
- Nie żyje? - pytam z niedowierzaniem.
- Tak. Po prostu jest po drugiej stronie. W wiecznym równoległym świecie do naszego dla istot nadprzyrodzonych. On chce żebyś do niego dołączyła. - odwracam wzrok.
- Ale... ja nie jestem nadprzyrodzoną istotą. - mówię.
- Tak, wiem. Tej części jeszcze nie zrozumiałam. - mówi.
- Skąd o tym wiesz? - biorę głęboki oddech.
- Prosił mnie, abym cię zabiła. Wtedy przejrzałam jego zamiary. - tłumaczy.
- Masz zamiar mnie zabić? - wstaję z łóżka.
- Nie. Oczywiście, że nie. Ale radziłabym ci uważać. Każdy może to zrobić. - mówi. - Wiem, że jest ci ciężko.
- Po prostu... tu zostanę. - wskazuję ręką pokój. Samantha kiwa głową i zostawia mnie samą.
______________________________________
Z ciemności wyłania się postać. Cofam się w głąb pokoju.
- Aiden?
- Przepraszam. - podchodzi do mnie.
- Za co?
- Przepraszam. - powtarza.
- Aiden, co się dzieje? - pytam zdezorientowana. Ale wtedy wbija mi nóż w serce. Słyszę swój własny krzyk i wtedy zapada ciemność.
- Malia! - otwieram oczy i siadam na łóżku. - Miałaś zły sen. Wszyscy słyszeli.
Liam pochyla się nade mną. Co się ze mną dzieje? Formuję swój oddech.
- Um, przepraszam. Ja nie chciałam.
- O co chodzi? Możesz mi powiedzieć.
- Nie. Nic się nie stało. To zwykły sen. - zapewniam go.
- Dobrze. Skoro tak sądzisz. - kieruje się w kierunku drzwi.
- Dobranoc. - mówię.
- Dobranoc, Mal. - mruga i zostawia mnie samą.
- Nieładnie. - Luke stoi w kącie pokoju z założonymi rękami.
- Czego znowu chcesz? Wiem, że nie jesteś prawdziwy. - wstaję z łóżka i podchodzę do szafy.
- Myślisz, że ta wariatka Samantha ma rację? Pff. - przewraca oczami.
- Czemu chcesz mnie zabić? - odwracam się do niego.
- Bo chcę żebyś była tutaj ze mną.
- Ale ja nie chcę. Nie chcesz mnie. Chcesz mojego dziedzictwa. O to ci chodziło od samego początku. - wyłania się z mroku pokoju i siada w fotelu.
- Mogę mieć dwa w jednym.
- Czyli przyznajesz mi rację? - pytam. - I przestań nawiedzać mnie w każdym cholernym śnie. - syczę. - Jak się ciebie pozbyć? - wzrusza ramionami.
Zamykam oczy. Skupiam się każda częścią mojego ciała.
- Żegnaj Luke. - mówię.
Kiedy otwieram oczy już go nie ma. Czuję ogromną ulgę. Mam nadzieję, że zniknął na zawsze.
YOU ARE READING
Just Trust Me II N.H.
FanfictionNie mogę. Biegnę tak od kilku godzin. Za niedługo braknie mi sił, a nie potrafię się zatrzymać. Wiem, że są tuż za mną. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Nie musiałam uciekać. Po prostu tego chciałam. Gdybym została to siedziałabym teraz w bezpiecznym miejscu...