2

188 4 0
                                    

- Co się tu dzieje?

- Aiden, chyba ktoś się włamał do domu.

- Co? Jak to możliwe? - mój brat zbladł i zaczął nerwowo rozglądać się po domu.

- Sama nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie.

- Co mam zrobić? - pyta nerwowo Aiden. - Którędy się włamali?

- Chyba w moim pokoju. Zejdź na dół i zadzwoń na policję. - tłumaczę bratu. Ważne żeby chociaż on był bezpieczny.

- A co z tobą? Chyba nie zamierzasz tam iść? - krzyczy szeptem i zabija mnie wzrokiem.

- Po prostu zadzwoń na policję i czekaj na mnie na dole w salonie.

- Jeśli nie zejdziesz za pięć minut to tu wrócę. - ostrzega mnie i schodzi na dół. Przewracam oczami i udaje się do mojego pokoju.

Delikatnie i ostrożnie wchodzę do pokoju. Nie ma w nim nikogo. Wygląda to jak pobojowisko. Gdzie oni się podziali? Podchodzę do okna i spoglądam na uśpioną ulicę. Żadnych wampirów. Żadnych wilkołaków.

Odwracam się i chcę zejść na dół do Aiden'a, ale nagle ktoś przykłada mi rękę do ust i białą szmatkę do ust, po której tracę przytomność.

______________________________________

Z bólem otwieram oczy. Ściany są białe, a na podłodze leży dywan w tym samym kolorze. Gdzie ja jestem? Próbuje podnieść się do pozycji siedzącej. Moja próba kończy się niepowodzeniem i opadam na miękkie poduszki. Staram się przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia.

Luke. Wampiry. Ucieczka. Liam. Dom.

Dom. Ile bym dała żeby znowu tam być. No cóż, dalej nie wiem, gdzie jestem i kto mnie porwał. Jaka ja byłam głupia. Mogłam zejść z Aiden'em na dół i w spokoju poczekać na policję, a nie pchać się w kłopoty. Jak zwykle.

Wstaję. I znowu siadam. Rozglądam się uważniej. Na pewno nigdy tu nie byłam. Nagle ktoś przekręca klucz w drzwiach, a ja opadam na łóżko i zamykam oczy.

Ktoś wchodzi do pokoju. Łóżko się obok mnie ugina, to znaczy, że owa osoba na nim usiadła. Zaczyna gładzić ręką moje włosy oraz twarz.

- I tak wiem, że nie śpisz, kochanie. - mówi pieprzony Luke. Jak to możliwe, że znowu tu jestem? - Malia, otwórz oczy. Będzie nam łatwiej rozmawiać. - mówi. Przekręcam się na drugi bok, plecami do niego. Powiedzcie mi, że to cholerny sen.

- Malia, kurwa. Możesz się odwrócić? - pyta wkurzony. Otwieram oczy i siadam. Spoglądam na niego. Dalej tam siedzi. Czy to jest jakiś żart? Przysuwa się bliżej i jego ręce zaczynają błądzić po moich plecach. Pochyla się do pocałunku, ale tym razem jestem szybsza i uchylam się na bok, dzięki czemu Luke traci równowagę i ląduje twarzą w poduszkach.

Zaczynam się śmiać i odchodzę na bezpieczną odległość, czyli pod ścianę naprzeciwko. Siada na łóżku i na mnie spogląda. W jednej sekundzie znajduje się naprzeciwko mnie. Ach, ta szybkość wampirów. Kładzie swoje dłonie na mojej talii i przyciska moje ciało plecami do ściany. Zaczyna mnie całować. Najpierw delikatnie, a później z namiętnością i pasją. Moje ręce układa w taki sposób, że są one nad moją głową. Złącza nasze palce i zaczyna całować moją szyję, pozostawiając na niej czerwony ślad. Malinkę. Jak ja to zakryję? Mam chwilę na zaczerpnięcie oddechu. Nie na długo, bo znowu zaczyna mnie całować. Swoje ręce przenosi na moje piersi i zaczyna je lekko ściskać. Zaczynam wydawać pojedyncze jęki. Łapię za jego koszulkę i powoli ją ściągam. Odrzucam ją na bok. Luke powtarza tą czynność i moja bluzka ląduje na końcu pokoju. Luke zaczyna kierować się w stronę łóżka. Co ja wyprawiam? To zdecydowanie zaszło za daleko. Kładę dłonie na jego nagim i ciepłym torsie.

- Mmm, kochanie, nawet nie wiesz jak na mnie działasz. - mówi Luke i zaczyna niebezpiecznie blisko zbliżać swoją twarz do mojej. Robię krok w tył. - Zrobiłem coś źle? - pyta zdezorientowany. Pewnie nie jest przyzwyczajony, że ktoś mu odmawia. Robi krok w przód, a ja w tył. Powtarzam tą czynność aż nie wpadam na ścianę.

- O co ci chodzi? - pytam.

- Nie podobało ci się? - odpowiada pytaniem na pytanie. Na jego ustach rozciąga się cwany uśmieszek.

- Nie. - odpowiadam i podnoszę wzrok na jego twarz, która jest zaledwie dziesięć centymetrów od mojej. Kładzie swoje dłonie po mojej prawej i lewej stronie, zagradzając mi tym drogę ucieczki.

- Kochanie, przyznaj się. Podobało ci się. - namiętnie mnie pocałował. Oddałam pocałunek. - Sama widzisz. - uśmiechnął się cwaniacko. Cmoknął mnie przelotnie i usiadł na łóżku, patrząc na mnie.

Starałam się uspokoić swój oddech. Nie mogę mu przyznać racji. Wyjdę na słabą. W sumie to już wyszłam. Postanawiam poszukać mojej bluzki.

- Tego szukasz? - mówi Luke, który trzyma moją bluzkę w swojej ręce. Podbiega do mnie w szybkości wampira i zakłada mi ją. Ponownie mnie całuje i zostawia samą, zdezorientowaną w pokoju.

************************************

Dziękuję za przeczytanie😊💕

Just Trust Me II N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz