Rozdział 3.

1.2K 48 0
                                    

- SŁUCHAM?!- Krzyknął zdenerwowany Lou.- No chyba kurwa ocipieliście z radośći, że to zrobię!

- To już ustalone i nie masz tu nic do gadania.- Odpowiedział Mike.

- Ale tak kurwa nie można!- Krzyknął, ale nasz kochany menadżerek zdawał się to zignorować.

- To jest Eleanor.- Wskazał na brązowowłosą.- Jest ona córką jednego z mężczyzn, który jest powiązany z naszą firmą. Logiczne, że tego nie powiemy innym, więc mamy piękną historyjkę, jak to Harry poznaje Ciebie ze swoją starą znajomą.- Opowiedział. Teraz to ich totalnie pogięło.

- Och, czyli że mamy sobie udawać przyjaciół? Kiedy nie znamy się i nie mamy nawet jednego zdjęcia z przeszłości?- Spytałem z nadzieją, że o tym zapomnieli. Ale oczywiście sukinsyn obmyślił kojejny plan. Za tydzień mieliśmy spotkać się w studiu X-Factor, gdzie zrobiliby nam kilka zdjęć. Chciałem znaleźć kolejny powód, ale, no kurwa, nie było niczego, o czym by nie pomyśleli. Tak więc musiałem się jakoś pogodzić...

~*~

To dziś jest ten piękny dzień! Czujecie sarkazm? Czuję się jak trup. Może dlatego, że przez cały ten tydzień nie spałem tylko płakałem? Ale jak inaczej, kiedy karzą twojej miłości chodzić z dziewczyną? Kiedy ona ma go trzymać za rękę, mówić, że go kocha, całować... To powinienem być ja! Trochę egoistyczne podejście, ale jakby nie patrzeć ona i Lou się nie kochają. Też mi pocieszenie. Dobra Harry, wstań, umyj się i jak zawsze udawaj, że jesteś szczęśliwy. Jak dotąd ci się udawało, więc czemu teraz ma tak nie być? Dobra, Lou zauważył, że jestem przybity i raz nawet przyłapał mnie na płaczu, ale to się nie liczy. Boo Bear zawsze wszystko wie. Bratnia dusza. Uszczypnąłem się mentalnie i ogarnąłem w miarę swoje myśli. Czas na małe myju myju.

~*~

- Jak się czuje moja księżniczka?- Zapytał Louis.

- Chujowo.- Odpowiedziałem szczerze. Siedzieliśmy właśnie w studiu i Louise, nasza stylistka, doprowadzała mnie do porządku, czytaj stroiła mnie na wzór Harrego z X-Factora. A ja Cię lubiłem!

- Ech, to nie jest łatwe dla żadnego z nas. Widzisz, ja muszę z nią chodzić. Ale chociaż będę aktorem!- Próbował mnie rozśmieszyć z marnym skutkiem. Ale za to ja Cię kocham.

- Może i tak.- Resztę czasu przesiedzieliśmy w milczeniu.  Ja nie wytrzymam tego. Nie, nie i nie. Trzy razy nie i kurwa dziękujemy.

- Gotowe!- Klasnęła Louise. Przejrzałem się w lustrze. Muszę przyznać, że kawał niezłej roboty. Tym gorzej.

- Świetnie! Nasz plan jest niemalże perfekcyjny.- Podszedł Mike, a obok niego stała Eleanor.

- Hej.- Powiedziała nieśmiało dziewczyna.

- Cześć.- Odpowiedziałem. Czemu jej głos działa na mnie w taki sposób? Zły, żeby nie było niedomówień.

- Chodźcie już, im szybciej tym lepiej.- Powiedział menadżer i pierwszy raz powiedział coś w miarę sensownego. Ustawiliśmy się za kulisami i kazano nam się uśmiechać. Słabo mi szło, więc Lou ustał za El i zaczął robić głupie miny. Poskutkowało. Kurwa.

- Te jest wręcz idealne! Dobra robota. Możecie już zmykać.- Nagle Mike zaczął być miły. Jak dostaje, co chce, to potrafi nie być chamem.

~*~

Minęły dwa tygodnie od tamtego czasu. Louis i jego dziewczyna zdążyli wyjść na swoją pierwszą randkę, a nasze tak bardzo dawne zdjęcia obkrążyły cały internet. Zapytacie jak się trzymam? No właśnie nijak. Całe dnie chodzę poddenerwowany, śpię najwyżej 2 godziny dziennie i przesiaduję godzinami w łazience płacząc. W ten dzień, gdy oni wyszli... no cóż, nie wytrzymałem. Powróciłem do starego nawyku. To było pewnie najgłupsze, co mogłem zrobić, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Ta krew, tak perfekcyjnie maskująca ból psychiczny, która sączyła się po moim prawym udzie. Te chusteczki zamoczone w niej, które dodawały czegoś w rodzaju ulgi. Ta połyskująca żyletka... taka piękna i niewinna. Ja niestety byłem brudny, więc cóż, pomogła mi się wyczyścić. Wydaje się to takie absurdalne, a jednak. Mniejsza o to. Teraz znowu się uzależniłem od tego. Świat jest taki niebezpieczny.

Larry Stylinson- SurprisesWhere stories live. Discover now