Rozdział 2.

1.2K 51 1
                                    

- Było świetnie chłopcy- Allan pogratulował nam występu.

- Hahahaha, gościu, już Cię kocham.- Krzyknął Niall. Ten to tylko by żartów słuchał.

- Dzięki stary.

- Ejj! Jeżeli ktoś tu jest spróchniałą gruszką, to Ty!

- Gruszki są słodkie blondasku.

- Idź w pokoju, zanim Cię nie uduszę!

- Okej, okej.- Uniósł ręce do góry na znak poddania.- Już mnie nie ma. Może do zobaczenia wkrótce!- Pomachał nam Al, a my odwzajemniliśmy ten gest.

- Gościu jest ekstra.- Powiedziałem i wszyscy przytaknęli.

~*~

Odwieźliśmy chłopaków i właśnie wracaliśmy do naszego domu. Wreszcie nasze cztery ściany. Wreszcie odpoczynek. Wreszcie możliwość chodzenia w dresie. Achh, może nikt tego nie wie, oprócz Lou oczywiście, ale ja naprawdę kocham dresy. Myślałbym dalej, jak ja bardzo kocham naszą mini rezydencję i dresy, gdyby nie brzęczący dzwonek wydobywający się z mojego telefonu.

- Harry Styles przy telefonie.- Wyrecytowałem to trochę mechanicznie.

- Jesteś teraz z Louisem?- Zapytał Mike, co wcześniej wyczytałem na telefonie.

- Umm... Tak.

- Świetnie. A więc przyjedźcie do biura, mamy pilną sprawę do omówienia.

- Nie da się tego jakoś odwlec? Jesteśmy zmęczeni.

- Czy ty rozumiesz słowa pilna sprawa?

- Dobrze, zaraz będziemy.- Odpowiedziałem i się rozłączyłem. Jezu, facet, ja ledwo żyję.

- Co jest?- Zapytał Louis.

-  Boo Bear, musisz zawrócić do biura naszej kochanej firmy, z którą mamy kontrakt, ponieważ mają do nas, cytuję, pilną sprawę.

- Boże.- Jęknął Lou.- Ja już padam ze zmęczenia.

- Ja też. Ale nie, przecież my jesteśmy robotami i nie śpimy, prawda?

- Och, racja. Mam nawet z tyłu taką dziurę, gdzie wkłada się kluczyk. Potem się wyłączam.

- Muszę kiedyś znaleźć ten klucz!

- Hazz!

- Ymm, sorki. A więc dziurka i kluczyk?- poruszyłem zabawnie brwiami.

- W Twoim wypadku raczej dziurki nie są punktem zainteresowania, więc nie mam się o co bać.- Zaśmiał się Louis. Ojj Lou, ale kluczyki tak, a z tego co wiem, to jesteś chłopczykiem.

~*~

Weszliśmy do ogromnego budynku, który był siedzibą naszego Managementu. Było można się tam zgubić. I to dosłownie. Przez pierwsze kilka miesięcy myliliśmy piętra, korytarze i sale. Chcieliśmy się nauczyć rozmieszczenia na pamięć, ale marnie nam to wyszło. W końcu, od w sumie nie dawna, ogarnęliśmy co i jak. Weszliśmy do holu. Był śnieżnobiały ze złotymi dodatkami. Znajdowały się tu różne sofy, dywany- wszystko w odcieniach brązu. Skromnie i z klasą. Powiem szczerze, że podobało mi się tu. Ale reszta budynku była jakby wyrwana od reszty. Było bardzo bogato. Wszędzie znajdowały się ozdoby w najróżniejszych kolorach. Ściany były złote w różnokolorowe wzory i wszystko nie za bardzo ze sobą współgrało. Kto jest tak cholernie słabym architektem?

Byliśmy w windzie na piąte piętro, gdzie znajdowało się biuro Mika. Razem z Lou próbowaliśmy wpaść na jakiś racjonalny powód naszej wizyty i wpadliśmy tylko na atak zombie lub kosmitów. Jednego byliśmy pewni- nie chodziło o sprawy zespołu, bo wtedy zwołałby całą naszą piątkę. O co mogło chodzić?

Zapukałem w drzwi. Usłyszeliśmy niemrawe zaproszenie do środka, więc weszliśmy.

- Hej Mark.- Powiedzieliśmy trochę zdezorientowani. Po co nas wezwano? Nagle ujrzałem coś jeszcze. A raczej kogoś jeszcze. Na krześle siedziała dziewczyna. Wyglądała dość młodo i miała brązowe lekko falowane włosy. Ubrana była... No cóż, raczej do siedziby tak ważnej firmy musiała mieć elegancki strój. Tylko czemu ona tu jest?

- Wiem, że jesteście zmęczeni, ale to naprawdę pilne. No więc przejdę do sedna. Odwaliliście dzisiaj kawał dobrej roboty podczas wywiadu i możecie pogratulować ode mnie innym chłopakom. Wszystko byłoby OK, gdyby nie wasz wybryk.

- W sensie?- Zapytał Lou.

- Kiedy pytano Was o Larrego. Dobrze wiecie, że fani z jakiegoś powodu zaczynają w to wierzyć. Pomyślcie co będzie po tym wywiadzie!

- Ważne jest chyba to, że my znamy prawdę.- Louis znowu wtrącił się mu w zdanie.

- Jesteście osobami publicznymi i... Zamknij się i daj mi dokończyć.- Powiedział Mike widząc otwierającą się buzię Louisa, która po tych słowach, natychmiast się zamnknęła.- I istnieje takie coś jak opinia! A tym bardziej ludzi interesują ploteczki o gwiazdach. Mógłbym Wam wygłosić teraz na ten temat długi monolog, ale raczej wiecie o tym i chcecie czym prędzej jechać do domu. Tak więc cały zarząd zadecydował, że aby pozbyć się plotek, Louis będzie miał dziewczynę.- Skończył i czekał na naszą reakcję. Zaraz... Co. To. Kurwa. Ma. Znaczyć?!

Larry Stylinson- SurprisesWhere stories live. Discover now