Rozdział 20.

720 44 13
                                    

Taka szybka notka ode mnie, byłoby fajnie, jakbyście spojrzeli na dolną notkę ode mnie ((zwłaszcza PSy haha. To tyle!

____________________________________________________________________________________

Usłyszałem pukanie do pokoju.

-Proszę!- krzyknąłem. W drzwiach ustał Tanner. Jego oczy wyrażały wszystko, nie musiał użyć słów, bym wiedział, że jego praca została rozpatrzona pozytywnie. Natychmiast wstałem i przytuliłem przyjaciela, ciesząc się jego szczęściem. 

-Gratuluję! Wiedziałem, że Ci się uda! Masz dać mi pierwszą kopię, rozumiemy się?!- powiedziałem radośnie, na co chłopak zdołał wydusić tylko "Ugh, jasne". Może to dlatego, że mocno go tuliłem?

Who cares.

- Boże, jestem taki podekscytowany! Teraz drzwi stoją do ciebie otworem!- rozpocząłem paplaninę. Tan tylko się zaśmiał.

- Tak, wciąż nie potrafię uwierzyć w to, że dano mi szansę na spełnienie marzeń. Chyba wciąż muszę przetrawić tą wiadomość, bo nie potrafi dojść do mojego umysłu. Czuję, jakby to był jeden wielki sen- ogromny uśmiech przyozdobił jego twarz.- Właściwie, to mam niespodziankę, chwileczkę- powiedział i wyszedł z pokoju, by wyjąć coś z kieszeni płaszcza.

- Proszę bardzo, na specjalne życzenie sponsorzy wydali już dwa egzemplarze. Tylko nie mów chłopakom, bo będą źli, że oni niestety muszą czekać- oznajmił, wracając i puścił mi oczko. Moje oczy zaświeciły się na widok książki. Wziąłem ją w swoje dłonie. Od razu poczułem unoszący się nad nią zapach charakterystyczny dla książek, który naprawdę uwielbiam. 

Rzuciłem oko na okładkę przyozdabiającą znajdujący się w środku literacki geniusz- nie muszę jej czytać, by to wiedzieć.

Z boku książki widniało imię i nazwisko autora. Ukośny tytuł "Locked desire" przebiegał przez środek okładki, na której było zdjęcie. Przedstawiało ono plażę. Ocean był zadziwiająco niebieski, a piasek wydawał się miękki niczym futro. Na niebie były ptaki, bodajże jaskółki. Jedna z nich trzymała w dziobie klucz. W dolnym prawym rogu, na piasku, narysowane było serce, w którym siedział chłopak. Był skulony i jego ręce zasłaniały twarz, ale mimo to śmiało mogłem rozpoznać w nim Tannera. W wodzie zaś, dość daleko od brzegu, lecz dostatecznie blisko, by było go widać, znajdował się inny chłopak. Leżąc plecami na wodzie, chlapał wodą i się śmiał. Wyglądał beztrosko. Jednym słowem byli swymi przeciwieństwami.

Z jakichś niewiadomych przyczyn (no dobra, wiadomych) łza zakręciła mi się w oku. Książka była idealna w każdym celu. Jeśli okładka tak niemiłosiernie mnie wzruszyła, to nie wiem, jak poradzę sobie z opowiadaniem, które z pewnością jest sztormem emocji. 

-Boże, j-ja, ja jestem taki dumny. Ta książka to będzie największy bestseller, jestem tego pewien. Od zawsze wiedziałem, że dojdziesz w życiu do wielkich rzeczy- uśmiechnąłem się i niezauważalnie wytarłem łzę. Tannerowi zaszkliły się oczy i mocno mnie uściskał.

- Dziękuję, ogromnie ci dziękuję. Za wszystko, nie tylko za wsparcie, ale też za...- odsunął się ode mnie i miał dokończyć swoją wypowiedź, ale nagle zamarł. Zmarszczyłem brwi, ponieważ nie miałem pojęcia, co go właśnie zatrzymało od dalszej przemowy. Postanowiłem zachęcająco wtrącić - Za co?

- Już nieważne, miłej lektury o ile do niej zajrzysz- nagle posępniał.

- Przecież obiecałem.

- Ludzie obiecują zbyt wiele rzeczy, których nie są w stanie dotrzymać- odpowiedział na moje słowa i wyszedł, wspominając coś o drzemce. Kiedy tylko wyszedł usiadłem i w myślach przebiegłem po raz kolejny przez całą noszą rozmowę. 

Larry Stylinson- SurprisesWhere stories live. Discover now