Rozdział 18 - W pogoni za celem

442 28 31
                                    


Poszukiwać.

Gonić.

Dosięgać.

Człowiek, jeśli na czymś mu zależy, jest w stanie zrobić wszystko, by to osiągnąć. Czasami są to rzeczy błahe, niemające żadnej większej wartości. Takie zachowania ukazują, jak bardzo ludzie potrafią być płytcy, zachłanni i chciwi. Jednak istnieją przypadki, kiedy nie zachłanność czy chciwość kierują naszymi sercami, tylko szczere pragnienie. Uczucie. Czyste i nieskażone.

Jeśli kogoś naprawdę kochasz, jeśli masz w sobie wystarczająco dużo siły, by odnaleźć, a co najważniejsze, ochronić swoje szczęście, to nie trać ani sekundy! Każda jest na wagę złota, więc nie marnuj ich. Znajdź w sobie odwagę i walcz. Dosięgnij to, co daje ci siły do życia. Ocal coś lub kogoś, kogo kochasz.

***

Zimny ogień. Manen widziała w oczach strażnika zabawy coś, czego w życiu się po nim nie śmiała spodziewać. Jego słowa zaskoczyły ją, to prawda, jednak nie zdenerwowały. Odkąd przybyła do swojego rodzinnego domu, czuła w sobie dziwny spokój. Łzy płynęły wolno po jej bladych licach, niepowstrzymywane przez nią w żaden sposób. Wreszcie nie wstydziła się ich. Wiedziała, że to nie są łzy smutku, ale determinacji. Mimo iż dawno temu wylała morze łez, dla Amora była w stanie wylać co najmniej drugie tyle.

Jack nie przestawał mierzyć ją wzrokiem. Ten pretensjonalny wyraz twarzy i... to spojrzenie podziałało na Manen niczym zaklęcie. Wpatrzona w niego, zapomniała na chwilę o reszcie strażników, którzy patrzyli na nią i na Frosta. Jeszcze nigdy Jack nie wydał jej się tak łudząco podobny do jej starszego brata, jak w tamtym momencie. Aż nabrała przemożnej ochoty do porwania chłopaka w swoje ramiona i rozpłakania z tęsknoty za Lunarem.

Nastała cisza jak makiem zasiał, zakłócana jedynie nierównymi oddechami strażników, z jednym wyjątkiem. Gwiezdna bez słowa minęła Frosta i wolnym krokiem skierowała się do wyjścia. Gdy zrównała się z Czasem, zadarła lekko (a zarazem dumnie) głowę do góry. Starzec złapał dziewczynę za łokieć w ostatniej chwili, jednak Mo wyrwała go z powrotem. Spojrzała na swojego opiekuna hardo, jakby to ona udzielała reprymendy jemu. Czas wyczytał z jej miny, że ona już niczego ukrywać nie zamierza.

– Nie wolno ci – rzekł cicho, niemal błagalnie. Gwiezdna popatrzyła w oczy Dziadziusiowi. W końcu uśmiechnęła się pod nosem, odwracając od niego spojrzenie i przenosząc je na otwarty korytarz przed nią.

– Mnie wolno wszystko. – Powiedziawszy to, po prostu odeszła, zostawiając resztę w zbrojowni. Jednakże zatrzymała się, będąc już kilka dobrych metrów od nich. Nie odwracając się, powiedziała: – Nie chcę i nie będę chować się po kątach. Odbiję Amora za wszelką cenę, czy ci się to podoba, czy nie... Nadszedł czas, by pokazać światu prawdę. Zasługujecie, by ją wreszcie poznać... – dodała na koniec już nieco ciszej, dzięki czemu strażnicy nie dosłyszeli jej słów w pełni.

Strażnik czasu nie wiedział, co zrobić. On, mędrzec spoza czasu, powiernik wszelakich tajemnic, nie wiedział już, co począć, by zatrzymać tą nieusłuchaną dziewuchę. Jej ostatnie decyzje podjęte pod wpływem emocji wydawały mu się nie tylko błędne, a katastrofalne. Domina z każdym krokiem zbliżała się do swego zgubnego końca, o którym wiedział jedynie on. Próbował jakoś na nią wpłynąć, przemówić do rozumu, ale Manen była uparta bardziej niż osioł. Jak coś sobie wbiła do głowy, nie było sposobu na wyperswadowanie jej tego. Jej upór, zawziętość oraz trudny charakter nieraz okazywały się niefortunną mieszanką.

Gdy chciał już bezradnie zwiesić obie dłonie, w podjęciu dalszej decyzji wyręczył go Frost.

– Mamy tak po prostu pozwolić jej odejść?! – Strażnik zabawy stanął przed Dziadziusiem. Był zły. Swój kij trzymał wyciągnięty i pokazywał wściekle kierunek, w którym udała się Mo. – Po moim trupie! – wrzasnął na całe gardło i wyleciał ze zbrojowni.

Strażniczka GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz