Rozdział 6 - Nie pękaj

1.4K 76 44
                                    

    Wszystko nagle zaczęło się dziać bardzo szybko. Jak na gust Northa zdecydowanie zbyt szybko. Najpierw Mrok, kulący się pod presją spojrzenia Mo, później jego okrutny śmiech i na koniec przeraźliwy krzyk Gwiezdnej, który prawie rozdzierał mu duszę.

     - Ty świnio..! - krzyknęła do Mroka a ten rozpłynął się przed nimi pozostawiając po sobie tumany czarnego pyłu. North jako pierwszy ocknął się z szoku i podbiegł do Mo, która nadal ściskała mocno swoją głowę obiema rękami. Święty uklęknął przed dziewczyną i chwycił ją za ramiona. Mocno zaciskała oczy i zęby. Z jej miny North wywnioskował, że dziewczyna musi odczuwać jakiś silny ból. Jej usta otwierały się co chwilę w niemym krzyku a ciałem Mo wstrząsały pojedyncze dreszcze. North nie wiedział co zrobić, jak jej pomóc. Nie zauważył u niej żadnych większych obrażeń, z wyjątkiem rozciętego ramienia. Poza tym, nic jej nie dolegało ale jednak.. Jednak czuła ból, wielki ból.

    - Co jej jest? - spytał spanikowany Mikołaj a swoje pytanie skierował do strażnika czasu, który tak samo jak North wyglądał na zdezorientowanego.

    - Ja...ja nie wiem. - zająknął się i wlepił swoje przestraszone oczy w blondynkę.

    - Co się dzieje?! - Zając przykucnął obok Gwiezdnej. - Hej! Gwiazdko, co ci jest? - rzekł już tylko do niej. Położył jej na ramieniu swoją łapę i pochyli się ku niej, niczym rodzic nad swoim dzieckiem, które nieumyślnie się skaleczyło.

    - On.. - wydusiła z siebie – On.. znalazł.... Znalazł...i.., i... - spod jej zamkniętych powiek zaczęły wydostawać się łzy. Nagle Mo zaczęła kręcić głową to w prawo to w lewo, jej włosy falowały z każdych ruchem a spływające słone krople skapywały z policzków. - Nie nie nie..!

    - Do jasnej cholery! Co się dzieje?! - krzyknął Frost. Poszedł do Mo, uklękną przed nią i gwałtownie nią potrząsnął trzymając za jej ramiona. - No mówże..! - Nagle Jack przestał trząść dziewczyną. Szybko wziął ręce od niej i cofnął się do tyłu najszybciej jak tylko mógł. Jego zszokowana mina jeszcze bardziej zdezorientowała pozostałych strażników.

    Jack oddychał szybko i nierówno. Jego niebieskie oczy były utkwione w Mo, która spojrzała na niego tym swoim smutnym wzrokiem. Co to do licha było?!, krzyczał do siebie w myślach. Trwało to tylko chwilę, parę sekund ale poczuł to wyraźnie i to aż za bardzo. Poczuł jej ból. Jakby jego dusza zaczęła pękać od środka. W jego głowie mignął mu jeden obraz, Wieża Eiffela i jakieś.., coś? Nie wiedział co to było ale to Coś musiało być bardzo ważne. Ktoś to Coś ochraniał i wzywał pomocy.

    Zębuszka podfrunęła do białowłosego a w jej pięknych fioletowych oczach malowała się troska zmieszana ze strachem. Podała strażnikowi zabawy rękę lecz ten nie przyjął od niej pomocy, w ogóle nie zareagował na gest ze strony przyjaciółki. Jedynie patrzył Manen w oczy jakby był zahipnotyzowany. Patrzył głęboko, w oczy,których blask i ogień kiedyś przyćmiewał wszystkie gwiazdy lecz teraz ten ogień ledwo się tlił. Blask jej oczu prawie zgasł. Kiedyś te oczy musiały być naprawdę niezwykłe...pomyślał Jack. Dostrzegł w nich coś znajomego co sprawiło, że nie potrafił się już dłużej na nią gniewać. Owszem, dalej jej nie ufał ale miała coś takiego w sobie, w swoim spojrzeniu, że zapragnął podejść do niej i ją przytulić. Ma w sobie tyle bólu, dlaczego?, zapytał samego siebie w myślach.

    - Jack, halo! Słyszysz co mówię? Halo! Jack!!! - Ząbek szturchnęła chłopakiem mocno a ten spojrzał na nią nieprzytomnie. Minęło kilka sekund, aż ocknął się z zamyślenia i powrócił do świata żywych a kiedy stanął już na równych nogach z pomocą Wróżki, wzrokiem zaczął szukać swojego kija, który leżał przy Gwiezdnej. - Jack, co ci się stało? - spytała zatroskana Wrózia.

Strażniczka GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz