🐺 004. Cel uświęca środki

6.8K 654 148
                                    

Znasz to uczucie, kiedy nagłe szarpnięcie wybudza cię ze snu? Serce tłucze się o żebra, oddychasz spazmatycznie i próbujesz określić, co się właściwie dzieje.

Albo kiedy ktoś nagle wychodzi zza zakrętu i bez ostrzeżenia wpada prosto na ciebie? Co się stało? Kto powinien przeprosić? Ze zmieszanym uśmiechem mamroczesz kilka słów, spuszczasz głowę i idziesz dalej.

A może śniłaś kiedyś koszmar o byciu nagą pośród tłumu? Wyobraź sobie, że w najmniej spodziewanym momencie ów koszmar zaczyna się spełniać.

Tak właśnie poczuła się Sky. Na milisekundę zapomniała o celu podróży i czekającej ją misji. Owszem, wypełniał ją strach. Teraz czuła go podwójnie. Powinna zareagować. Tymczasem zamarła.

To nie mogła być prawda. O, nie. Hunter żartował. Nie posunąłby się do tak słabej zagrywki tylko po to, żeby osiągnąć swój cel. Nie było szans, żeby wypowiedział te słowa, gdyby faktycznie coś oznaczały. Żaden szanujący się współczesny wilkołak nie okazałby zniewagi swojej Bratniej Duszy, informując ją o Więzi przez telefon, w złości, po jednym dniu znajomości, i to na dodatek po to, żeby udowodnić coś w czasie kłótni. Musiała nastąpić pomyłka. Sky na pewno się przesłyszała. Hunter nie mógł użyć tych słów, wiedząc doskonale, jakie konsekwencje niosło ze sobą ich znaczenie.

Znała to określenie. Wiedziała, co oznacza. Regularnie stosowała je w swoich powieściach.

Bratnia Dusza.

Druga połówka.

Najważniejsza istota na świecie.

Istota, która sprawiała, że każdy bezsens nabierał sensu. Była całym mnóstwem "tak" pośród mnóstwa "nie".

Uzupełniała, dopełniała, czyniła kompletnym. Była jak chłodny deszcz w upalny dzień, jak oaza pośrodku pustyni, jak odpoczynek po wysiłku, jak łyk powietrza na dnie oceanu.

Można by tak wymieniać bez końca.

Sky zawsze marzyła o kimś takim, ale nigdy nie odważyła się tego nazwać. Snuła wizje, tworzyła całe scenariusze, najczęściej urzeczywistniając je w swoich powieściach. Przelewała miłość, którą chciałaby poczuć, w wykreowane życia swoich wymyślonych bohaterów. Śniła, wierzyła, miała nadzieję.

Czasami nieustannie o tym myślała. Chodziła z głową w chmurach, poddając się naiwnym gdybaniom. Z zazdrością spoglądała na koleżanki zamknięte w ramionach kolegów. Wiele z tych par łączyło tylko pożądanie, tak dalekie od unii dusz, jaka łączy przeznaczonych sobie przez Boginię kochanków. Ale Sky nie pogardziłaby choćby zwykłym pociągiem fizycznym. Przecież jeszcze do niedawna była przekonana, że miłość jak z bajki można znaleźć tylko tam – w bajkach. Dawała się porwać fantazji, jednocześnie twardo stąpając po ziemi. I śniąc o kimś, kto wypełni tę lukę w jej życiu. Kiedy jednak ból w młodym sercu stawał się nie do zniesienia, pozwalała sobie zapomnieć.

Miała tak wiele wątpliwości.

Najczęściej sądziła, że ktoś taki w ogóle nie istnieje. Bratnia Dusza wydawała się być mitem. Ciągle słyszała o rozwodach, morderstwach, zazdrości i zdradach. W świecie pełnym zła, bólu i nienawiści, prawdziwa miłość była pokarmem dla złudzeń, czymś ulotnym, nieprawdziwym, spreparowanym na potrzeby ckliwych filmów i piosenek. Spragnieni ludzie kupowali tę ideę – jej powieści były tego najlepszym przykładem. Ona sama kupowała tę ideę, świadomie ulegając obłudzie. Kiedy pragnienie wygrywało ze zdrowym rozsądkiem.

A potem wstawał nowy dzień, budziły się nowe nadzieje, kolejne marzenia. Kolejny rozdział powieści, który wyczerpywał wątek.

Teraz, nagle i bez ostrzeżenia, w jej życiu pojawił się niebezpieczny człowiek, obcy mężczyzna, prawdopodobnie wilkołak, który twierdzi, że są sobie przeznaczeni. Jakby to było takie oczywiste.

Bardzo zły wilk (Era Wilków t.1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz