Day 4 (?) | 1/3

2K 254 102
                                    

Zostałam dostrzeżona i mojemu życiu mogło zagrażać niebezpieczeństwo.

    Nie wiedziałam jak Mystic Messenger "wykluczy" mnie z gry, ale byłam pewna, że po resecie stanie się coś złego.

"Możemy porozmawiać?"

    Napisałam krótką wiadomość w moim programie, dzięki któremu miałam skontaktować się z MC. Oczywiście, nic się nie stało, a Annie jak zwykle mi nie odpisała.

    Czegokolwiek bym nie zrobiła – za każdym razem realność odrzucała moje wiadomości, nie pozwalając mi na kontakt ze światem zewnętrznym. Przerażało mnie to bardziej niż zwykle, ponieważ wreszcie zrozumiałam, że mogę zostać usunięta. Nie tylko ze świata Mystic Messenger, ale i z życia sprzed życzenia do gwiazd.

— Bez żartów! — warknęłam do siebie i w ostatniej chwili powstrzymałam się przed uderzeniem pięścią w ekran monitora.

    Jeśli zostałabym uznana przez grę jako błąd – nie wiem co by się stało. W końcu, czy ja w ogóle wiedziałam co się dzieje z moim ciałem?! Dlaczego zaczęłam się zastanawiać o tym dopiero teraz, kiedy to wszystko może zniknąć?

— Nie martw się. — Usłyszałam pocieszający, miły dla ucha głos.

     Na moich ramionach spoczęły dwie dłonie – jedna żeńska, a druga męska.

— Nikt ci nie ma za złe, za to, że odeszłaś, kochanie. — Rzekła kobieta i zaczęła głaskać mnie po włosach.

    Jej tonacja głosu i dotyk sprawiał, że chciało mi się płakać. Jakim dzieckiem byłam, że moi rodzice przyszli mnie "odwiedzić"? Czy aż tak oszalałam aby mieć zwidy?

— Mamo... tato... — zaczęłam, lecz mój głos nie mógł powiedzieć niczego więcej.

    Czułam blokadę aby poruszyć się z miejsca. Nierówno oddychałam, a moje oczy zaczynały robić się czerwone od łez, które się w nich zbierały. Odruchowo spojrzałam na kalendarz i rozszerzyłam oczy. Czwarty dzień? Nie trzeci? Co ja mogłam wczoraj robić? Ominęła mnie wcześniejsza, cała jedna doba? Dlaczego?

— Wszystko będzie dobrze. — Stwierdzili równo i cicho się zaśmiali, powodując ból w mojej klatce piersiowej.

    Zignorowałam kalentarz, znowu skupiając się na moich rodzicach. Trzęsącymi się dłońmi, powoli sięgnęłam po kartkę papieru i długopis. Nie mogłam nic wymówić, ale jednak ciało pozwalało mi coś napisać. Wszystko co robiłam było w tamtej chwili niewytłumaczalne. Sama w końcu nad sobą nie panowałam.

    Skończyłam pisać i zdumiona spojrzałam na kartkę.

"01001101 01101111 01101010 01100101 00100000 11000101 10111100 01111001 01100011 01111010 01100101 01101110 01101001 01100101 00100000 01100100 01101111 00100000 01100111 01110111 01101001 01100001 01111010 01100100"

    Usłyszałam przy uchu cichy śmiech mojej rodzicielki, która czytała za moich pleców kawałek papieru, który leżał na moim biurku.

— Spełni się. Nie masz czym się martwić. — Odparła matka, a ojciec szeroko się uśmiechał.

    Nie widziałam ich, jednak byłam w stu procentach pewna jak wyglądał ich wyraz twarzy. Rozpoznawałam ich dotyk i słowa, choć czułam, że mówią tylko w mojej głowie, a ich dłonie to zabieg mojej chorej wyobraźni.

ERROR | Saeyoung Choi | Mystic MessengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz