×17×

177 23 5
                                    

Jutro jest czwartek. Umówiłam się z opiekunami, że w sobotę rano razem z Theo pojadę do Berkers. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej, w weekend. Już wszyscy zaczęliśmy się pomału zbierać z salonu. Razem z Theo udaliśmy się jeszcze do mojej sypialni. 

- Na pewno chcesz tam jechać?- Spytał mnie chłopak, kiedy weszliśmy do pokoju.

- Ja... ja po prostu muszę.- Mówię i siadam na łóżku.- Muszę się dowiedzieć prawdy. Nie mogę inaczej.

- Rozumiem.- Dosiadł się obok mnie i obiął mnie ramieniem.- Po prostu się o ciebie bardzo martwię.- Pocałował mnie w czoło.

Odwróciłam się bokiem, aby móc patrzeć mu w oczy.

- Nic mi nie grozi, kiedy jesteś gdzieś niedaleko.

- Mimo to, nie jestem wszechmogący. Boję się, że ja nie wystarczę.

- Hej.- Złapałam chłopaka za dłonie.- Uwierz w siebie, uwierz w nas. Co nam może się stać?

- No właśnie nie wiem. Nie wiem czego się tam spodziewać.

Przez chwilę milczeliśmy i bez słów wpatrywaliśmy się w swoje oczy.

-Jest... jeszcze jedna sprawa, o której musisz wiedzieć. 

- Co takiego?

- Wspomniał już o tym twój ojciec. My nazywamy to procesem parowania.

- Czym?- Spytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Kiedy wilk znajdzie swoją przeznaczoną muszą przejść przez ten proces. Wtedy ich dusze, już na zawsze połączą się w jedność. 

- Na czym to polega?- Zapytałam zainteresowana.

- Są dwa etapy parowania. Pierwszy jest to ugryzienie, nazywamy to oznaczeniem.- Wzdrygnęłam się na te słowa.- Natomiast drugi to współżycie.- Powiedział ciszej.  Wytrzeszczyłam na niego oczy, jak na wariata.

- Ugryzienie?!

- Tak, samiec musi ugryźć swoją partnerkę, wtedy gdziekolwiek będziesz, każda nadnaturalna osoba wyczuje na tobie mój zapach. Będą wiedzieli, że masz już swojego mate i na odwrót. Będę mógł wyczuć twój zapach z jeszcze większej odległości niż dotychczas. To pierwszy etap  do połączenia naszych dusz. Po oznaczeniu nasza więź uaktywni się ze zdwojoną siłą, nie będziemy mogli bez siebie wytrzymać. Przynajmniej tak się dzieje w przypadku wilkołaków, nie do końca wiem, jak to działa na ludzi. 

- A... czy to boli?

- Prawdopodobnie na początku. Potem ból powinien zamienić się w "cudowne" uczucie. Nie wiem jak jest z twoją rasą, ale wydaje mi się, że poczujesz to troszeczkę mocniej.- Na jego słowa skrzywiłam się. Nie potrafię sobie wyobrazić, aby ktoś mnie gryzł.

- Musimy...

Nie zdołałam dokończyć, bo przerwał mi podniesieniem ręki.

- Tak, musimy i to najlepiej jak najszybciej.- Zbliżył się do mnie.- Chcę aby wszyscy wiedzieli, że jesteś moja.- Powiedział tusz przy mojej szyi.- Chcę abyś poczuła tą więź tak samo mocno, jak ja.- Pocałował moją skórę. Lekko odchyliłam głowę, dając mu większy dostęp.- Ale poczekam.- Odsunął się ode mnie odrobinę, tak aby spojrzeć w moje oczy. Jego lekko świeciły się na złoto.- Dam ci czas, do soboty, abyś przygotowała się i przyswoiła z tą myślą.- Złapał zębami moją wargę i lekko ją pociągnął.- Kocham cię i nie chcę, aby stała ci się jakakolwiek krzywda, a szczególnie nie chcę abym coś tobie zrobił.- Delikatnie musnął moje usta swoimi. 

- A co z tym... drugim etapem?- Zapytałam lekko otępiała.

- Na to poczekam wystarczająco długo. Tak długo, abyś była na sto procent pewna, że chcesz to zrobić. 

No właśnie. Czy ja chcę to zrobić? Czy ja chcę się wiązać z mężczyzną, o którym wiem tak mało i którego znam tak krótko? Bardzo szybko to wszystko się dzieje. Czy to co do niego czuję, na pewno jest wystarczające na mój pierwszy raz? Chociaż wątpię, że mogłabym od niego odejść. Ta więź, połączyła już nas na całe życie, a tylko my możemy zadecydować jak ją wykorzystamy. Mam już pewien pomysł, co z nią zrobić. 

Zbliżyłam swoją twarz do niego i pocałowałam go. Na początku zaskoczony nie oddał pocałunku, ale po chwili sam zaczął na mnie bardziej napierać, przez co opadłam na plecy, na miękką pościel, a chłopak zawisł nade mną. Zaczął mnie całować bardziej namiętnie, niż kiedykolwiek przedtem. Dłońmi zjechał na moje pośladki i lekko je ścisnął, przez co niemo pisnęłam. Theo wykorzystał sytuację i wdarł się językiem, masując moje podniebienie. Wkrótce zaczęliśmy małą bitwę o dominację, którą jak można się domyślić, przegrałam. 

Chłopak oderwał się lekko od moich ust, ale nie odsunął głowy. Mogłam poczuć, jak jego twarz rozciąga się w uśmiech. Oparł swoje czoło na moim, 

- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.- Wyszeptał.

- Zapewne nadal byłbyś samotnym wilkiem.- Odparłam

- Nadal jestem samotnym wilkiem.- Powiedział ze śmiechem. Przymknęłam oczy i starałam się uspokoić bicie serca.

- Ale z partnerką. 

Theo odsuną się ode mnie na kilka centymetrów. Zmierzył wzrokiem moją twarz, po czym mocno mnie uścisnął. 

- O właśnie, jeszcze nigdy nie zapytałem. 

Wstał, stanął przede mną i uklęknął na jedno kolano. Złapał moje dłonie w swoje. 

- Alison... teraz jesteś Claremont, czy nadal Waller?

Uśmiechnęłam się.

- Czuję się bardziej Waller niż zwykle. 

Mimo, że coraz więcej się dowiaduję o swojej prawdziwej rodzinie, to teraz dopiero zauważam ile dla mnie robili moi opiekunowie. Ile musieli poświęcić aby wychować nie swoje dziecko. Byłam wielką egoistką, że tego nie doceniałam. 

- No to tak, Alison Waller, czy zechciałabyś być moją dziewczyną, tak już oficjalnie?

Zaniemówiłam. Nie umiem z siebie słowa wykrztusić. Mimo, że już od dawna czułam się, jakbym była z nim w związku, to teraz to mnie zaskoczył. Nic nie powiedziałam, tylko zaczęłam szybko kiwać głową i przyciągnęłam go do siebie, aby go przytulić. 

- Mam rozumieć to jako zgodę?

- Tak!- Wykrzyknęłam z łzami w oczach. Czasami bywam bardzo emocjonalna.

- Hej, ale nie płacz.- Starł kciukiem jedną, samotną łzę, która uciekła z mojego oka.- Mam nadzieję, że to łzy szczęścia?- Zaśmiał się.

- A jakby inaczej.- Odparłam i pocałowałam go w policzek.- Czy to znaczy, że od teraz możemy chodzić publicznie za rękę, całować się i mogę rozpowiadać o nas komu zechcę?- Chłopak lekko się skrzywił. Zaśmiałam się z jego miny, wygląda jakby przed chwilą wypił sok cytryny.- Żartowałam, nie miałabym nawet komu o tym mówić, ale całą resztę możemy wcielić w życie.- Wybuchnął śmiechem.

- Oczywiście.- Pocałował mnie delikatnie w nos.- Wyśpij się.

- Idziesz już?- Zapytałam lekko zawiedziona.

- Tak, z chęcią bym został, ale chcę ci dać czas, abyś sama, na spokojnie wszystko przemyślała i zastanowiła się co do tego oznaczenia. Tylko nie myśl za długo, bo się zniechęcisz.- Zaśmiał się i pokręcił głową.- Przyjdę do ciebie rano. 

Wstaliśmy i pokierowaliśmy się razem do ganku. 

- Dobranoc.- Powiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta.

- Dobranoc.- Pożegnał się i wyszedł. 

***
Słów - 1063
Dodane - 28 sierpnia 2017r.

Samotny Wilk~ Mój Omega/zawieszoneWhere stories live. Discover now