×14×

180 22 6
                                    

Już od dwóch godzin czekam aż rodzice wyjdą z domu. Gdy tylko to zrobili, to od razu zbiegłam do salonu i włączyłam telewizor. Włożyłam płytę do odtwarzacza i odpowiednio go ustawiłam. Na wszelki wypadek wzięłam sobie czysta kartkę papieru, długopis i przygotowałam herbatę, bo nie mam pojęcia ile będzie trwać, cokolwiek tam zobaczę.

Odpaliłam guzikiem telewizor i usiadłam wygodnie. Na ekranie pojawił się jakiś pokój. Niewiele widziałam, bo panował tam półmrok, ale w tle widziałam czerwoną, ceglaną ścianę. Dało się tez zauważyć kawałek stołu i krzesło. Coś zaszurało i za kamery wyszła jakaś kobieta. Początkowo twarz miała zasłoniętą przez poczochrane, długie włosy tego samego koloru co moje. Czarne, lekko pofalowane. Kobieta usiadła na krześle i poprawiła swoją fryzurę, przez co odsłoniła swoją twarz. Miała bardzo bladą cerę, lekkie piegi, oczy niebieskie, ale strasznie zmęczone, ze sińcami pod nimi, smutne. Nos lekko zadarty, a usta jakby wysuszone, popękane, ale jednak pełne. Nie znam tej osoby... ale jest do mnie podobna, a raczej ja do niej.

- Witaj Alison.- Kobieta zaczęła przemawiać półszeptem. Ma bardzo ochrypnięty głos. Wydaje mi się, że kiedyś już go słyszałam.- Nie mam pojęcia ile masz teraz lat, albo jak wyglądasz, ale chcę abyś mnie wysłuchała. Kiedy to oglądasz, zapewne już nie żyję, więc to są moje ostatnie słowa skierowane prosto do ciebie, do starszej ciebie.

Poprawiła się na krześle, odetchnęła głęboko i znowu zaczęła mówić.

- Zapewne już wiesz, że ludzie z którymi mieszkasz, to tak naprawdę nie twoi prawdziwi rodzice.- Spuściła głowę na swoje kolana i włosy znowu zasłoniły jej twarz.- Ja... ja jestem twoją biologiczną matką. Tak bardzo przepraszam.- Powiedziała już płacząc.- Tak bardzo mi przykro, że nie mogę cię wychować. Nie mieliśmy w życiu szczęścia. Nie wiem jaką historię opowiedzieli ci Nancy i Hugh o naszej śmierci, ale zapomnij o niej. Teraz opowiem ci prawdę, ale mam niewiele czasu. Muszę się streszczać.

Nagle coś cicho huknęło. Kobieta szybko odwróciła się za siebie. Dopiero teraz zauważyłam, że na tej ceglanej ścianie znajdują się też drzwi. Nic się nie działo. Kobieta kolejny raz się poprawiła i spojrzała zaniepokojona w kamerę.

- Musimy uciekać. Twój ojciec teraz nas pakuje, mamy kilka minut. Nie wiemy co za moment może się stać. Świat... nie jest taki, jaki myślisz, że jest. Od tej pory wiedz, że każda legenda może być prawdziwa. No, prawie każda. Na pewno wyda ci się niedorzeczne to co teraz powiem, ale te wszystkie... stwory istnieją. Wampiry, wilkołaki, wróżki, to nie żadne bajki wymyślone przez człowieka, tylko prawda.

"To już wiem"- Pomyślałam.

- Nasza historia jest połączona z wilkami. To przez nich musimy uciekać. Nie spoczną, dopóki nas nie zabiją. Jesteś jeszcze bardzo malutka, masz tylko dwa latka. Nie zrozumiesz niczego... Nie możemy cię tak narażać, więc oddajemy cię w ręce jedynych zaufanych nam ludzi. Naszych przyjaciół Wallerów. Mam nadzieję, że będzie ci tam dobrze i...- Jej wypowiedź przerwał szloch, ale tym razem nie jej. To był dziecięcy płacz. Kobieta wstała i poszła gdzieś, gdzie kamera nie sięga.- Alison, to jesteś ty.- Pokazała na małą dziewczynkę w śpioszkach, którą trzymała na swoich rękach i tuliła piersi.- Wiedz, że bardzo cię kochamy i zrobimy wszystko, abyś była bezpieczna. Dlatego nie możesz jechać z nami. Oni... oni nas wkrótce znajdą, a ty byłabyś zagrożona, więc oddajemy cię im pod opiekę, nie mamy innego wyjścia.

Nagle w drzwi otwarły się szeroko, a do pomieszczenia wszedł umięśniony mężczyzna, ze smętną twarzą. Kucnął i przy drzwiach postawił dwie wielkie, napakowane torby.

- Nie ma już czasu.- Szepnął i pocałował moją matkę w policzek.- Witaj maleństwo.- Zwrócił się do kamery.- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo będziemy tęsknić. Nie chcemy cię opuszczać, ale naprawdę nie mamy wyjścia. Alfa depta nam po piętach. Musimy już w tej chwili uciekać...  mam....  przebaczysz.

Samotny Wilk~ Mój Omega/zawieszoneWhere stories live. Discover now