×8×

238 25 0
                                    

Szliśmy praktycznie całą drogę w milczeniu. Ja nie mam pojęcia co powiedzieć, a Theo wygląda jakby był bardzo zamyślony, ale zarazem zdenerwowany. Zauważyłam jak kilka razy zaciskał pięści lub szczękę. W końcu postanowiłam przerwać ciszę.

- O czym myślisz?- Spojrzał na mnie jakby wybudzony z transu. W jego wzroku widziałam pytanie, więc powtórzyłam.- O czym myślisz?

- Ehh... o tobie, o tym chłopaku.- Zaczął powoli.

- Coś konkretnego?- Spojrzałam na niego zaciekawiona.

- Po prostu mnie denerwuje. Dotykał cię, a miał tego nie robić.

- A jak miałby mi inaczej pomóc, jakby mnie nawet nie dotknął. Bez niego pewnie nadal siedziałabym w kącie, na ziemi.- Odparłam cicho i spuściłam wzrok na swoje buty.

- No właśnie! On ci pomógł! To powinienem być ja...- Chłopak wzdychną, ale w jego głosie było słychać smutek. Nagle zatrzymał się, przez co prawie w niego wpadłam, gdyby nie to, że w porę złapał mnie i lekko obiął.- Powiedź mi, co dokładnie się stało.

- Nic ważnego, mała sprzeczka.- Chłopak spojrzał mi w oczy i chwycił moje policzki w dłonie.

- To- Przejechał kciukiem po miejscu uderzenia.- nie jest nic nie ważnego. To ten chłopak, co był z tobą wtedy w klubie, mam rację?

- Może.- Nie chciałam donosić na Cody'ego. To by tylko pogorszyło sytuację. 

- Jak jeszcze raz go gdzieś przy tobie zobaczę, to się nie pohamuję.- Zawarczał groźnie.

- Czy ty naprawdę nie masz nic lepszego do roboty, niż ciągłe łażenie za mną? Nie masz... no nie wiem, jakiejś pracy?

- Pracy?- Powtórzył, jakby niedosłyszał. Pokiwałam głową, na potwierdzenie moich słów.- Można to tak nazwać, ale mam ruchomy czas. Raz mam jakieś zadanie, a raz nie. Teraz to i tak nieważne. Moim jedynym i najważniejszym celem, jest to, abyś była bezpieczna. 

- To czym się zajmujesz? Chciałabym się czegoś więcej o tobie dowiedzieć, bo w sumie znam tylko twoje imię i to, że ponoć nie jesteś człowiekiem.

- Nie wierzysz mi?- Zmienił temat.

- A jakbym mogła uwierzyć tylko na podstawie słów? Słowa czasami są puste. Nie wierzę w takie coś jak istoty nadprzyrodzone. To może być jakiś żart, a ja...

- Mogę ci udowodnić, że nie żartuję.- Przerwał mi. Spojrzałam na niego i na pewno zrobiłam dziwną minę, bo się zaśmiał.- Udowodnię, ale ty musisz obiecać, że nie uciekniesz.

Pokiwałam głową.

Theo znowu uśmiechnął się, odszedł ode mnie na kilka kroków i kucnął przy ziemi. Do moich uszu znowu dotarł ten straszny dźwięk. Dłońmi zasłoniłam je sobie, aby chociaż trochę to uciszyć. Z zatkanymi uszami patrzyłam na to co się dzieje. Chłopak zaczął pokrywać się sierścią, zaczął zmieniać kształt, aż w końcu stracił resztki człowieczeństwa i staną przede mną wielki, szary wilk. Jest taki piękny. Lekko trzęsąc się z nadmiaru emocji, nie ze strachu, podeszłam do niego. Przejechałam ręką po jego grzbiecie, na co ten cicho zamruczał. To chyba nietypowy dźwięk, jak dla tego rodzaju zwierząt. Przykucnęłam przednim i teraz znajdowaliśmy się twarzą w twarz, chociaż lepszym określeniem byłoby twarzą w pysk, mimo że to nie jest zbyt... miłe. Przeczesałam dłonią sierść na czubku jego głowy.

- Jaki ty piękny.- Powiedziałam z zachwytem.

~ Jako człowiek już nie?~ Usłyszałam jego głos w głowie. 

- Jako człowiek też.- Powiedziałam, zanim zdążyłam przemyśleć co zamierzam wypowiedzieć. Na pewno mocno się zarumieniłam. Opuściłam głowę, próbując schować twarz za włosami. Czasami powinnam ugryźć się w język.

Zwierze polizało mnie po twarzy. Zaśmiałam się i wytarłam dłońmi ślinę wilka. 

Odsunął się na wystarczającą odległość, po czym znowu zmienił się w chłopaka.

- Teraz mi wierzysz?- Zapytał.

- Tak, teraz tak, a... ej!- Krzyknęłam i szybko odwróciłam głowę w drugą stronę, bo spostrzegłam, że chłopak nie ma na sobie ubrań. 

Usłyszałam dźwięczny śmiech Theo.

- Już możesz patrzeć.- Nieufnie, ale jednak powoli odwróciłam się w jego stronę. Miał na sobie tylko bardzo podarte swoją drogą spodnie, bez koszulki.- Tylko tyle ocalało, wybacz.

- To wy tak po każdej przemianie stajecie się nadzy?- Zapytałam, mimo że odpowiedź jest oczywista.

- Tak. U wilków nagość to już norma, nie wstydzimy się tego.- Wyznał i złapał mnie za dłonie.- Chodźmy już.

Po jakiś pięciu minutach spaceru byliśmy już pod moim domem.

- Może wejdziesz?- Spytałam. Miałam ochotę walnąć się przez to w czoło. Właśnie zaprosiłam do własnego domu obcego, pół nagiego mężczyznę i to jeszcze wilkołaka, który ma jakąś obsesję na moim punkcje. No po prostu świetnie! 

- Innym razem. Teraz niestety muszę już biec, ale jeszcze zajrzę. 

- Dobrze.- Powiedziałam cicho. Jedna połowa mnie się cieszyła, że odmówił, bo w końcu go nie znam, ale druga połowa jakby się zasmuciła. Nie rozumiem tego. 

***
Dodane - 12 lipca 2017r.
Słów - 754

Rozdział krótszy niż zwykle. Po prostu brakło mi weny 😕 ale mam nadzieję, że się podobał.
Rozdziały będą pojawiały się nieregularne. Jednym słowem- będą kiedy napiszę.
Pozdrawiam
Paulina 😘

Samotny Wilk~ Mój Omega/zawieszoneWhere stories live. Discover now