XXII: Wyznanie

12.2K 362 632
                                    

  Nadeszły święta. Niektórzy uczniowie, w tym Draco i Harry, zostali w Hogwarcie, a inny, w tym Chole, wyjechali z zamku.

-Ach! Nie ma to jak Duch Świąt! -powiedział radośnie Tom i wszedł uradowany do kuchni z kubkiem wypełnionym ciepłą czekoladą.

  Chole, która również znajdowała się w pomieszczeniu, spojrzała się wrogo i zamieszała w garnku. Dziewczyna cały dzień przygotowuje kolacje, a Riddle jedyne co zrobił to nawrzeszczał na jakiegoś śmierciożercę, poprosił Potterównę o napój i poszedł do salonu.

  -Oj, co ty taka zła? Święta są! -rzekł równie radośnie Tom.

  -Wiesz, jak cały dzień się nic nie robi, to rzeczywiście, można się cieszyć ze świąt. -odpowiedziała Ślizgonka.- Ale czekaj, bycie Czarnym Panem przecież jest takie wyczerpujące! -dodała sarkastycznie.

  -Och, jak ty dobrze mnie rozumiesz!

  Potterówna wysłała morderczo na wspólnika, a ten zaśmiał się.

  -Więc? W czym mogę pomóc? -zapytał i podszedł do dziewczyny.

  -Ogólnie to Queex sprząta i stroi salon, a więc ty przydasz mi się w kuchni. Zaniesiesz jedzenie na stół i pozmywasz.

  Riddle uśmiechnął się i jednym ruchem różdżki przeniósł gotowe rzeczy na stół, a wszystkie garnki w zlewie magicznie się umyły.

  -A ty pamiętasz, że istnieje takie coś jak magia? -zapytał Tom.

  -Wiem, ale niektóre rzeczy trzeba zrobić samemu. Na przykład dania, niektóre lepiej smakują jak zrobisz je samemu.

  -Pff... Gadanie... Czary są o niebo lepsze od pracy fizycznej.

  -Może i tak, ale chyba czarami nie rozkochasz siebie ani nikogo innego. Wiesz, tak prawdziwie.

  -Miłość. Miłość jest zła. Miłość to najgorsze co istnieje. Miłość nie powinna istnieć. Ona niesie ze sobą tylko słabości, poświęcenia i dezorientacje.

  Chole spojrzała się dziwnie na Toma, jakby nie rozumiała jego słów. Po chwili odpowiedziała:

  -Miłość to nie tylko słabości, poświęcenia, zło i inne takie. Dzięki miłości możesz uszczęśliwić siebie i kogoś jeszcze. Co prawda, czasem przez nią chcesz się podciąć swoje żyły w wannie, ale... przez nią można poczuć się tak... niesamowicie!

  -Ale jednak da się zwariować.

  -No proszę cię. Przecież kogoś musisz darzyć jakimś uczuciem.

  -No, darzę. Dumbledore'a, ale nienawiścią.

  Dziewczyna westchnęła i przekręciła oczami, następnie spytała:

  -A Nagini? Twój wąż, jeden jedyny pupilek.

  -Mój horkruks. Muszę dbać o nią, aby nie zginęła.

  -Eee... Twoja matka? Co jak co, ale bez niej nigdy byś nie dożył tej chwili.

  -Nie znam mojej matka, ale chyba była walnięta, bo zakochała się w mugolu, któremu podała Amortencję. Co gorsza, ten mugol bardzo mnie przypomina.

  -To powiem ci, że twoja matka miała bardzo dobry gust. Może i to był mugol, ale przystojny. Nic dziwnego, że się w nim zakochała.

  Riddle spojrzał się na nią z głupim uśmieszkiem na twarzy, a później zapytał:

  -Czyli... Mówisz, że jestem przystojny?

  -No... Nie mogę zaprzeczyć.

  -Uhuhu... A co ja mam w sobie takiego ładnego?

Napraw mnieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon