VI: Pies

11.4K 380 474
                                    

  Tegoroczne wakacje były takie same jak w tamtym roku, no może dla Harry'ego nowego było to, że ktoś do niego napisał, a dla Chole było nowe... w sumie to nic. Chole nawet nie czekała na coś nowego, bo i tak wiedziała, że wszystko będzie po staremu. Ale jednak każdy ma prawo do pomyłek. 

  Pewnego dnia przybyły do dziewczyny przybyły listy z Hogwartu, do których była dołączona zgoda na wycieczkę do Hogsmeade. Pani Smith podpisała nie patrząc na to, z czego Chole się cieszyła, i można było myśleć, że już więcej nic się tego dnia nie wydarzy, ale wieczorem do drzwi Chole zapukała Pani Smith:

  -Chole, masz gości.

  -Proszę. -rzekła dziewczyna, a drzwi się otworzyły.

  Do pokoju wszedł jakiś niski, gruby pan i wysoki, czarnoskóry mężczyzna.

  -Panna Chole Potter? -spytał niski pan.

  -Tak, a z kim mam przyjemność rozmawiać? 

  -Nazywam się Korneliusz Knot, jestem Ministrem Magii, a to Kingsley Shacklebolt, auror z Ministerstwa Magii. Miło nam.

  -Mi również. Dlaczego mam zaszczyt panów tu gościć? 

  -Och, to nic wielkiego, przyszliśmy tylko po ciebie, bo chcemy, abyś była z bratem. 

  -Z Harrym? Przecież wujostwo mnie nie chce. 

  -Wiemy, ale nie o to nam chodzi. Będziesz z bratem, ale w Dziurawym Kotle, gdzie on obecnie się znajduje, po jego małym... incydencie... Ale twój brat wszystko ci wytłumaczy, a teraz, proszę, pakuj swoje rzeczy, bo Kingsley zabiera cię do niego. Niestety ja mam parę spraw do załatwienia, więc muszę już się zbierać. 

  -Oczywiście, miło było poznać. Do widzenia.

   -Do widzenia. -powiedział minister i wyszedł.

  Dziewczyna szybko zaczęła pakować ciuchy i swoją zgodę do Hogsmeade, bo wszystkie pierdółki miała już w kufrze.

  -Zawsze jesteś taka miła i grzeczna? -spytał Kingsley.

  -Słucham? -zdziwiła się dziewczyna.

  -Pytałem, czy zawsze jesteś taka miła i grzeczna dla wszystkich? Coś mi się wydaję, że nie.

  Chole zmierzyła mężczyznę wzrokiem i lekko się uśmiechnęła, następnie powiedziała:

  -Brawo, rozgryzł mnie pan. 

  -Zostawmy formalności za sobą, mówmy sobie na "ty", co? 

  -No dobrze, Kingsley

  Dziewczyna prawie już skończyła, gdy Kingsley znów się odezwał:

  -Słyszałem o twoich przygodach z Harrym. Mówią, że jesteś bardzo uzdolnioną czarodziejką, twój brat też, ale niektórzy uważają, że jesteś od niego lepsza.

  -Naprawdę? Nie słyszałam, aby ktoś tak mówił. 

  -Bo ludzie nie mówią tego na głos, ale naprawdę mówią. A ja chciałbym wiedzieć, co ty na ten temat uważasz?

  -Hmm... Harry jest bardzo dobrym czarodziejem, chociaż czasem mógłby przyłożyć większą uwagę nauce, ale i tak nie mogę ukryć, że ma wielką moc. Ale w umie raz go pokonałam, raz na spotkaniu klubu pojedynków.

  -Klub pojedynków? -zdziwił się mężczyzna. 

  -W zeszłym roku szkolnym Obrony Przed Czarną Magią uczył nas Gilderoy Lockhart, chociaż uważam, że zły niego był nauczyciel. Ale wracając, Lockhart stworzył mały klub pojedynków i na pierwszym spotkaniu miałam pojedynkować się z Harrym, no i wygrałam. Chociaż później, Harry, pokonał Dracona Malfoya.

Napraw mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz