XIX: Koniec

10.6K 309 402
                                    

  Zachwyt? Radość? Zdziwienie? Zaskoczenie? Chole nie wiedziała jak opisać swoje uczucia w tej chwili.

  -Co ty tu robisz?! -zapytała dziewczyna.

  -Jak to co? Powróciłem! -odpowiedział młodzieniec i uśmiechnął się triumfalnie.

  On miał na sobie czarny garnitur, czarne lakierki i w tym samym kolorze koszulę, która idealnie na nim leżała. Jego cera była jeszcze bardziej blada niż ostatnim razem, nie miał żadnym ran lub coś w tym stylu. Włosy, jak zawsze, perfekcyjnie ułożone, po zaroście nie ma śladu, a czerwone oczy miały jeszcze bardziej jaskrawą barwę niż to Chole zapamiętała.

  Innymi słowem - Tom jak zawsze idealny.

  - Po-powróciłeś?! -powtórzyła dziewczyna.- Przecież ty nie żyjesz!

  -Czuję się bardzo żywo, dziękuję. -odpowiedział.

  Potterówna nie wiedziała co zrobić, więc wzięła zamach i dała mu z liścia w policzek.

  -Au! Nadal masz niezłą moc, wiesz?. Zacznij ją kontrolować. -poradził Riddle.

  -Musiałam się upewnić, czy na pewno żyjesz. -wyjaśniła Chole i jeszcze raz go walnęła.- A to za to, że umarłeś i zniknąłeś, a ja płakałam. -i kolejny raz spoliczkowała Toma.- A to za to, że mi się jeszcze nie tłumaczysz.

  Dziewczyna zrobiła jeszcze jeden zamach, ale Tom szybko złapał jej rękę i powiedział:

  -Jakbyś mnie ciągle nie biła, to bym ci wszystko wytłumaczył. I tak jak już mówiłem, kontroluj się, bo niedługo będę musiał wzywać dobrego dentystę.

  Chole zacisnęła zęby i spojrzała w oczy młodzieńca, który wziął głęboki oddech i zapytał:

  -To chcesz poznać historię jak ożyłem?

  -Ty naprawdę chcesz dostać kolejnego w twarz. -odpowiedziała Potterówna, co Tom bardzo dobrze zrozumiał.

  Tom uśmiechnął się do niej, następnie wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.

  -Lepiej też usiądź. -rzekł Riddle, a dziewczyna zajęła miejsce naprzeciw niego.- Ładnie dziś wyglądasz, wiesz?

  Chole posłała mu mordercze spojrzenie i chwyciła poduszkę, następnie wycelowała nią w Toma. Dzisiaj Potterówna nie ma ochoty na takie teksty.

  -Dobra, przepraszam. -przeprosił szybko Lord.- Merlinie, dopiero co zmartwychwstaniesz, a już cię biją. Matko, biedny Jezus. Ciekawe co mu za to zrobili?

  -Tom... -syknęła Chole.- Chyba chciałeś mi coś wytłumaczyć.

  -Ale dziś wszyscy jacyś sztywni. -mruknął Riddle.- Ekhem... Zapewne umierasz z ciekawości, dlaczego tutaj jestem i rozmawiam z tobą. Oczywiście, nie jestem duchem, gdyż jak wiadomo z przepowiedni musiałem umrzeć, żeby żyć dotychczasowym życiem. Tak, trochę to nielogiczne, ale przez te dwa tygodnie wszystko sobie wyjaśniłem.

  -Czy to ostatnie zdanie znaczy, że odrodziłeś się ZNOWU dwa tygodnie temu, ale nie raczyłeś mi nic o tym powiedzieć, przez co ja tutaj tonęłam w łzach i w smutku, a tobie to nie przeszkadzało? -przerwała mu.

  -Merlnie, chciałem ci wszystko wyjaśnić szybciej, ale nie mogłem. ALE... -dodał szybko, gdyż Potterówna chciała już coś powiedzieć.- ...teraz już mogę to zrobić, więc bądź taka łaskawa i nie przerywaj mi. A więc cofnijmy się jakieś dwa tygodnie wstecz, dokładnie wtedy, gdy zwłoki Dumbledore i moje zniknęły, a z nimi Bellatrix. Na pewno każdego to śmiertelnie przeraziło i zdziwiło, lecz to było bardzo potrzebne. Pamiętasz jak w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym czwartym odrodziłem się na tym cmentarzu, nie?

Napraw mnieWhere stories live. Discover now