17

1K 105 15
                                    

Tobio

Niedługo po tym usłyszał mu dobrze znajomy głos.

- Kageyama? Wszystko w porządku?- głos Sugawary przetoczył się przez ciemny korytarz wymuszając na rozgrywającym wyjście z pokoju.

- Tak wszystko w porządku- skłamał nie chcąc by starszy kolega się o niego martwił.

- Mogę wejść?

Jakby nie patrząc już to przecież zrobił, ale kultura zawsze na pierwszym miejscu.

- Tak.- odpowiedział, na co chłopak zaczął ściągać buty.

Ten zaprosił go do salonu, gdzie mogli wygodnie usiąść na kanapie.
Czując jak ciężar ciała opada na miękkie obicie sofy cicho westchnął.

- Na pewno wszystko w pożądku?
Jesteś chory?
Dlaczego nie przychodzisz do szkoły?

Senpai zaczął zadawać mu miliony pytań z matczyną troską w głosie, starając się uzyskać jak najwięcej informacji.

Po długim jak i wyczerpującym monologu Kageyamy zobaczył, że Sugawara wydał się znacznie spokojniejszy.
Widać było, że chce wreszcie przejść do sedna sprawy, wyjaśniając tu zarazem jego obecność.

- Między tobą, a Hinata wszystko w porządku?- spytał odbiegając od jego osoby.

- Taaak- odchrząknął niepewnie spoglądając w dół

- Martwimy się o was- kontynuował Suga- Nie ma was od 2 tygodni w szkole...

- Hinaty też nie ma od dwóch tygodni?- spytał ze strachem w oczach.

Srebrnowlosy przytaknął układając swoją rękę na karku w geście zdenerwowania, spoglądając na Kageyame wzrokiem pełnym współczucia.

- Nie wiedziałeś?

- Nie- powiedział szybko, z lekką złością w głosie.

Nie miał zielonego pojęcia, że Shoyo nadal nie przychodził do szkoły, tym bardziej na treningi, które tak kochał.

Siatkówka to przecież było całe jego życie, nie mógł tak po prostu zrezygnować.

,,To było całe jego życie"- obiło się echem w jego myślach.

Natychmiast zerwał się na równe nogi, wprawiajac tym Sugaware w niemałe zaskoczenie.
Szybko założył tenisówki, wybiegajac z domu.

- Gdzie idziesz Kageyama?!- krzyknął na nim starszy kolega

- Do Hinaty!- odparł podnosząc głos.

Biegł niewiele dłużej niż na treningach gdy urzadzali sobie małe przebieżki.

Po paru chwilach był już na miejscu, przed domem chłopaka.

Otworzył furtkę, ścierając z niej garstkę kurzu, na co przeszedł go dreszcz.

Hinata tak samo cierpiał, jak on, może nawet bardziej, nie wiedząc, że Tobio darzy go tym samym uczuciem.

Złapał niepewne za klamkę po paru sekundach opuszczając ją w dół.

Rudowlos, rzadko zamykał drzwi, o czym doskonale wiedział.

Był gotowy na wszystko.

Popchnał je delikatnie, wchodząc bezszelestnie do środka.

,,Drugie na lewo"- pomyślał przypominając sobie w myślach gdzie mieścił się biały pokój.

Przez otwarte drzwi zobaczył rudowłosego opierajacego się głową o blat biórka.
Wyglądał tak jakby nad czymś myślał.

Ale wyglądało to bardziej, jakby nie mógł wybrać pomiędzy opcjami:

Most czy pociąg

Nigdy nie przypuszczałby, że zasta go w takim stanie, a co gorsza, że to on będzie tego powodem.

- Hinata- szepnął cicho, nie mogąc przez chwilę wydusic z siebie nic więcej, przez kujący ból w sercu.

Atakujący wzdrygnał się na te słowa obracając głowę w stronę źródła dźwięku.

Tobio w oczach chłopaka dostrzegł łzy, na co jeszcze bardziej zaczął przeklinac się w duchu.

,,Byłem idiotą."

Zaskoczony domownik przetarł oczy, by móc lepiej widzieć.

,,Totalnym idiotą"

- Kageyama- warknal na niego- Co ty tu do jasnej cholery robisz?!

Spodziewał się, że nie będzie tu mile widziany.

Od 2 tygodni wiedział, że będzie to najcięższa rozmowa w jego życiu.

- Hinata...- zaczął ochryple, nie patrzac mu w oczy

A kto mówił, że to będzie rozmowa?- w głowie zrodził mu się szatanski plan.

- Wyjdź!- ryknął podchodząc do niego, pokazując palcem na drzwi- Wyjdź!

Lecz Kageyama nie miał zamiaru nigdzie wychodzić, jeśli teraz by tak postąpił, równie dobrze mógł już nigdy nie wracać zostawiając tu swoją jedyną nadzieję.

Objął palcami niepozorna twarz Shoyo tak delikatnie, jakby bał się, że pod ciężarem jego opuszków złamie się jak lód.
Wytarł jedną z łez dalej płynąca po jego policzku, gładzac przy tym jego rumieńce.

Potem przybliżył się, a gdy dzieliły ich już zaledwie milimetry złożył w jego wargach drobny pocałunek.

Oddychal ciężko, jakby każda z tych czynności sprawiała mu ogromną trudność.

Oparł podbródek na ramieniu sparaliżowanego chłopaka szepcząc mu do ucha:

- Przepraszam. Kłamałem- wyprostował się mając łzy w oczach- Kocham cię Hinata.

Twarz Kageyamy oblala się rumiencem, a sam poczuł się jak najszczęśliwszy człowiek na Ziemi.

- Ja też Cię Kocham Kageyama- odpowiedział mu nieśmialym głosem.

Ten nie mogac wytrzymać chwycił go w obiecia spontanicznie się przy tym śmiejąc.
Jeszcze nigdy nie słyszał w swoim życiu takiego śmiechu, a tym bardziej takiego, który mógł wydobyć się z jego ust.

Granica nienawiści została zamazana.

To co czuł mógł opisać w różny sposób, mógł ubrać to w milion wyrazów, które i tak by tego nie mogły dokładnie opisać.

Nasuwał mu się tylko jeden, pojedynczy wyraz, który wyrażał to wszystko.

Hinata...

Granica nienawiści~yaoiWhere stories live. Discover now