10

1.2K 107 86
                                    

Tobio

Chłopak skierował się w stronę domu.

A w głowie miał lekki zamęt pytając sam siebie ,, Co dalej?"'

Odgonił jednak od siebie te myśli jak najszybciej mógł.
Nie warto się przecież martwić na przyszłość- stwierdził po chwili.

Za parę godzin będzie ze wszystkimi w jednym domu gdzie nie będzie mógł sobie pozwolić na zbędne emocje, które teraz nim kierowały.

Musiał nad sobą zapanować.

A miał zaledwie parę godzin...

* time skip*

Tanaka jak się możecie spodziewać ugoscił ich w nietypowym, ale w miłym stylu.

Wszędzie dookoła porozwieszane były balony z numerami od 1-12 jakie widniały na koszulkach drużyny Karasuno.
Oczywiście Tanaka nie byłby sobą gdyby nie dodał nawet w dekoracjach czegoś od siebie.

A wiec balony nosiły różne ksywki zawodników.

Nishinoya już na wstępie o mało nie pobił kolegi za napis ,, Elf" przy jego numerku więc przyjaciel go skreslił piszac ,, Prawdziwy Gangster" gdzie podobny podpis miał Azumane.

Saeko poczęstowała wszystkich sokiem pomarańczowym, ale rozgrywajacego interesowała tylko jedna rzecz: Gdzie się podziewa Hinata?

Już na samą myśl o koledze miał zamiar spalić buraka, ale postanowił, że będzie się powstrzymywać.

Nagle jak z procy przez drzwi wyparował Hinata przepraszając na wstępie nie wiadomo o co.

Potem zza rogu wyłonił się trener.

Wszyscy jak zsychronizowani umysłami strzelili sobie zapewne mentalnego facepalma bo nikt się przez chwilę nie ruszał ani nic nie mówił.

Pierwszy odezwał się Suga.

- Co trener tu robi?

- Pilnuje.

- Ale czego?- zapytał Enoshita

- Waszych tyłków- rzucił o kant- Nie chcę żeby połowa z was wróciła do domu.

- Ale proszę pana wszystko jest w porządku- zapewniła Saeko.

- Kim ty jesteś?

Nikt teraz nie wiedział czy starsza siostra Ryuu przywali Ukaiowi lewym sierpowym, czy może weźmie kij bejsbolowy, który na nieszczęście farbowanego blondyna stał obok.

Ona natomiast skierowała się w stronę mężczyzny z gniewnym wzrokiem wypychajac go z progu palcem.
Stanęła tuż obok niego rzucając oczko do innych jakby mówiła ,, Sceny zbyt drastyczne dla waszych młodych oczek- + 18" i trzasneła drzwiami.

- Będzie źle...- westchnął brat.

Potem dało się usłyszeć łomot oraz dźwięki o oktawe za wysokie.
Dobrze, że był to domek jednorodzinny, bo krzyki było słychać chyba w promieniu jednego kilometra.

Dziewczyna weszła spowrotem do korytarza ciągnąć za sobą już na wpół żywego opiekuna drużyny.

- Masz coś do powiedzenia?!- puściła rękę, którą pociagneła go za kołnierz bluzy.

- Prze..pra...szam

Westchnela otrzepujac ręce z niewidzialnego kurzu, co dosłownie znaczyło ,, I już po robocie".

Ukai lekko poturbowany nie mając siły wstać bełkotał coś pod nosem.

- Nie zwracajcie uwagi. W końcu świętujemy.

Potem atmosfera się nieco się rozluźniła.
Nikt nie wydawał się spięty tak jak na samym początku, sok pomarańczowy szybciej schodził ze stołu niż powinien.

- Dziwne...- mruknął sam do siebie oglądając się wokół.

- Kege...yama! - staranował go Shoyo bełkocząc przy tym niemiłosierne.

- Hinata! Co ci?!

- Nic. Przecież dobrze się bawię! - zamachnał się ręką w powietrzu opierając się głową o jego klatkę piersiową

- Hinata... Ile napiles się tego soku?

- Nie... wiem... A...Kogo... to... obchodzi?- rudzielec ledwo sklejał wyrazy w zdania.

Kageyama chwycił za kubek, który trzymał w ręce upijajac łyk nieznanej mu cieczy.

- Hinata głupku! To ewidentnie alkohol.

- Nie krzycz Kags.

Kags?
Nawet po pjanemu zaczyna wymyślać mu przezwiska.

- Hej chłopaki!- zawył Noya z przedpokoju- Gracie w prawda czy wyzwanie?!

- No jasne!- Shoyo pociagną za rękę oprzytomniałego jeszcze delikfenta- No choć Kags....

- Nie nazywaj mnie tak!

- Pasuje ci ,,Kochanie"?

Rozgrywający poczerwieniał odwracając głowę w inną stronę.

- Daj już spokój! Lepiej chodźmy.

Shoyo cały w skowronkach kroczac dumnie za rączkę z rozgrywajacym doszli (ledwie) do salonu, z którego było słychać zawadiacki ( po mojemu szalony, gwarny) śmiech całej drużyny.

- Ejże ejże! Dzieci usiądzce ładnie w kółeczku- Sugawara próbował opanować otaczający go chaos.

- Kurna! Słuchajcie się matki!- dodał Daichi i po chwili jak makiem zasiał wszyscy usiedli na podłodze.

Wszyscy.

Wszyscy byli pijani.

Przez myśl przeszło Kageyamie, że wszyscy mają totalnie zjechane kubki smakowe, ale kto dopuścił do tego by impreza zakończyła się w taki sposób?

- Tanaka?! Co było w tym soku? - odciągnął skrzydłowego na bok

- Ja.... tam.. nic..nie...wiem- wymruczał machajac nerwowo rękami- Saeko? Coś ty zrobiła?

- Nic takiego- odpowiedziała delikatnym tonem, nie wyglądając na pijaną.

- No widzisz...- powiedział do Tobio bez cienia obawy- Wszystko jest OK!

Sam dobrze wiedział, że świetowanie z siostrą Ryuu będzie dość niebezpiecznym doświadczeniem, ale nigdy nie spodziewał się, że sama posunie się do czegoś takiego.

-To się źle skończy- szepnał sam do siebie siadajac w kregu bardzo nieanonimowych alkoholików.

Granica nienawiści~yaoiWhere stories live. Discover now