11

1.1K 110 77
                                    

Hinata

Shoyo na początku nie wiedział co się dzieję.
Poczuł się jak na rorel kosterze.
(Pomocy nw jak się to piszę!dop.aut)

Jego stopy ledwie dotykały podłogi, kiwał się z boku na bok by choć trochę utrzymać równowagę, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Ślepy nawet przejrzałby na oczy twierdząc, że coś ewidentnie jest coś nie tak z chłopakiem.

Zatoczyl kółko siadajac na podłodze.

Ile wypił tego soku pomarańczowego?

Nie wiedział i stwierdził, że prędzej wytrzezwieje niż zliczy ile to było tych butelek.

A może kartonów...

Kageyama dołączył do niego później.

Westchnął ciężko myśląc zapewne co teraz ma zrobić.

Wcześniej nazwał go przecież Kochaniem.
A Tobio ani myślał o tym by mi dać lepa.

Może dlatego, że był pjany?
A może coś było nie tak...

- Dobra chłopaki zaczynamy!- zawiwatował Yamaguchi

- Dlaczego mamy się w to bawić? To gra dla dzieci- skwitował Tsuki

- Przymknij się Kei- nakazał Tanaka.

Ten w odpowiedzi tylko spojrzał na niego spode łba jakby chciał powiedzieć ,, Dlaczego natrafiłem na tych idiotów".

On to się nigdy nie zmieni- pomyślał Hinata- tak samo chamski nawet po alkoholu.
A raczej soku pomarańczowym.

Pierwszy kręcił Enoshita losujac Ashaiego.

- Prawda czy wyzwanie?- zapytał z ciekawością

- Prawda- spojrzał się na niego że strachem w oczach.

- A więc...

I tak rozpoczeła się gra w totolotka.
Każdy na każdego.
A soku ubywało, ale jedynie na stole.

Toczyło się to w nieskończoność, a nie wiadomo dlaczego pusty kartonik omijał jedynie Hinate i Kageyame.

W głowę zaczęło lekko szumić mimo tego, że rozgrywający wyraźnie zakazał rudowłosemu chłopakowi więcej pić.

- A więc Hinata!- wykrzyczał libero uradowany co nie miara- Prawda czy wyzwanie?!

Za dużo promili sprawiło, że już dawno przestał myśleć racjonalnie.

- Wyzwanie- oświadczył z pełną powagą.

Nishinoya zastanawiał się dość długo szykujac wyzwanie, którego nie było.

To przerazilo Shoyo.

- Pocałuj... Kageyame...- odparł lekko przycichłym tonem w stronę chłopaka.

- Ale... Mogę prosić o prawdę.

- Za późno. Pocałuj.

- Ehhh...- westchnął spoglądając na Tobio

- Z jezyczkiem- dodał z uśmiechem szatana Noshinoya.

Władca piekła będzie musiał brać korepetycje od niego i Kageyamy.

Nikt nie zaprotestował co strasznie zdziwiło chłopaka. To wręcz niemożliwe?

Co jednak mógł się spodziewać po ,,pijanych krukach z Karasuno"?
Byłi pjani.
Nie było ratunku.

- Kageyama..?- szepnął - Mogę?

Tobio zadrgnął, jakby się trząsł w rytmie swojego serca.
Z przyspieszonym pulsem.

- Nie..- zawahał się

Ale Hinata nie czekał na odpowiedź.

Przysunał się gwałtownie do rozgrywającego ujmując jego usta swoimi wargami, subtelnie błądząc gdzieś pomiędzy uczuciami jakich doznawał.

Potem wydało się to dość przyjemnie

Brnął dalej.

Przejechał palcem po wargach, a następnie jeszcze raz objął go ustami tym razem zachłanniej niż sam się spodziewał.
Shoyo nie mógł zrozumieć tego co się stało później.
Kageyama odwzajemnił pocałunek napierajac na niego jeszcze bardziej niż mu się wydawało.

Próbował się uspokoić.

Nagle poczuł mocne uderzenie gorąca, ale to mu nie przeszkadzało.

Prawdę zabrakło mu tchu.

Podświadomie chciał więcej.

Położył ręce na jego barkach, przybliżając się o te parę centymetrów przestrzeni osobistej.

Ona już nie istniała.

Ich jezyki zlaczyly się razem w zajemnej bliskości tuląc się do siebie najciasniej jak tylko mogą.

Poczuł sok pomarańczowy wymieszany z cytrynowym sernikiem.
Kwaśnym, ale za to apetycznym.

Nabrał powietrza ile zdołał pomieścić w płucach nadal całując Kageyame.

Smak pomarańczy zdominował jego usta, a emocje sięgnęły zenitu.

Jeszcze w ostatnich sekundach gdy nie mógł sobie pozwolić na kolejne odetchnienie oddał osobny pocałunek w ręce Tobio, ale ten różnił się od poprzedniego.
Nie był on spowodowany przez grę.
Był prawdziwy.

Przestał choć wcale nie chciał.

Spojrzał w jego ciemnoniebieskie oczy z pełnym zaufaniem jakby wyjawił mu wszystkie sekrety świata.

Żołądek zaczął tańczyć makarene, a policzki oblał rumień.

W sumie wyższy chłopak wyglądał tak samo tylko był bardziej zamyślony.

Drużyna osłupiała wpatrując się w dwójkę jakby doznali szoku.

- No co, miało być z języczkiem- odpowiedział niewinnie jakby nic przed chwilą się nie wydarzyło.

- No tak ale...- nawet sam Noya nie wiedział co w tej sytuacji powiedzieć.

- No to krecimy!

Lecz dalej gra nie trwała długo.
Wszyscy popadali jak muchy od przedawkowania pomarańczowego speciału Saeko.

Tylko nie Hinata i Kageyama.

- Hinata... Jak mogłeś?!- wzburzyl się

- To było tylko wyzwanie... Nie wiem Kageyama.

Na te słowa chłopak się wzdrygnął.

- Coś poczułes?

- A co miałem poczuć?- spytał jak idiota choć sam wiedział, że to pytanie jest bezsensowne.

- Nie wiem- burknął

- A ty coś poczułeś ?

Zamilkł nie odzywajac się już więcej.

- Kageyama...

- Nie...- nie spojrzał mu w oczy- Nic...

Coś go w środku zabolało.
Serce?

Ale to by znaczyło...

- Rozumiem- odparł ze smutkiem w oczach.

- A ty?

- Nie nic...- odpowiedział wlepiejac wzrok w podłogę.

Ale czuł to bardzo mocno.
Na początku nie mógł zdefiniować swojego pragnienia gdy wbił się w usta rozgrywającego.

Czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie, a zarazem jak ostatni palant na Ziemi.

Nie wiedział co ma zrobić.

- Skoro zostało nas tylko dwóch Kageyama... Wybierz prawdę- nakazał subtelnie wręcz jakby to nie był nakaz a prośba.

Zorientował się szybko, że nadal toczął tą niebezbieczną zabawę dla dzieci.

Serio to powinno być zabronione.

- Wybieram prawdę.

- Co do mnie czujesz Kageyama?

Granica nienawiści~yaoiKde žijí příběhy. Začni objevovat