7

1.2K 113 53
                                    

Tobio

Spałem dość spokojnie do pewnego momentu dopóki nie poczułem jak coś oplata się wokół moich bioder przyciągając mnie do siebie.

Hinata głupku.

Shoyo przytulił mnie jak pluszowego misia kładąc mi głowę na ramieniu.

Nie sposób było się ruszyć.

- Hinata..- szepnołem cicho przekręcając się w jego stronę- Bloku...jesz...- nie zdążyłem dokończyć ponieważ rudowlosy przytulil się do mnie mocniej zarzucając mi ręce na barki.

No teraz to już nic nie zrobię- pomyślałem wpatrując się w chłopaka.

Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Ale to był inny uśmiech.

Dość skromny
Miły
Oraz delikatny.

Taki, którego nigdy nie widziałem.

Taki odmienny, inny od tego, który towarzyszył mi przy meczach.

- Hinata głupku..- wymamrotałem prawie bezglosnie- Chyba się zakochałem...

* time skip *

Obudziłem się z kołdrą w nogach i dużym ciężarem spoczywajacym na mojej klatce piersiowej.

A tym ciężarem był Hinata, który w najlepsze spał nie mając zamiaru nigdzie się ruszyć.

Jak dziecko.

- Ej! Wstajemy Shoyo.

- Nie... jeszcze... trochę...- mruknął na wpół przytomny

Wiedziałem, że nie obudzi się do póki nie będzie miał do tego dobrego powodu.

- Spóźnimy się na trening.

Szybka piłka i szybka reakcja Hinaty robiła wrażenie.

Brązowooki poderwał się z miejsca z panikowanym głosem.

Nawet nie przywiozał większej uwagi do tego, że spał na mnie przez większość nocy.

- Uspokuj się!- krzyknąłem do kolegi, który zaczął tworzyć wokół siebie istne tornado- Dzisiaj sobota!

- Kageyama jesteś okropny! Jak mogłeś?!

- Musiałem. Nie chciałeś ze mnie zejść!

- Co się stało w nocy?- spytał wyraźnie zbity z tropu.

- Spałeś na mnie przez całą noc- wyjaśniłem

- Prze- pra- szam - wydukał znikając z pokoju.

Westchnołem ciężko wstając z łóżka nadal rozgladajac się po pokoju.

Białe ściany opklejone plakatami oraz cały chaos dookoła niego tworzyły całość i domene całego pomieszczenia.

Zapewne gdybym wszedł do niego pierwszy raz pomyślałbym o Hinacie.

Hinata był artystycznym chaosem, który napotkałem na swojej drodze w liceum. Jego charakter odzwierciedlała nawet jego fryzura- lekko zwichrowana ułożona w artystycznym nieładzie.

To ten właśnie nie ład stał się później chaosem zapisany pod imieniem Shoyo.

Jest wiele definicji artystycznego nieładu.

Niektórzy pomyślą o wspomnieniach, całkiem skąplikowanych może trochę zwariowanych nadających nam sens naszego życia.

Inni pomyślą o biurku poplamionym farbami w kolorach tęczy.

A inni wspomnął o Picasso, który był abcrakcionistycznym malarzem tworzącym dzieła z chaosu.

Jednak ja powiem im o rzeczy zupełnie różnej od innych.

Opowiem im o tobie.

Opowiem im o twoich pomarańczowych zwichrowanych włosach
O szerokim irytujacym wręcz uśmiechu
Oraz o tym, że wprowadziłes nowe kolory do mojego świata, w którym istniała tylko biel i czerń.

Pomarańczowy
Żółty
Oraz czerwony.

Pomarańczowy- kolor, który promieniuje szaleństwem oraz zaraża inne osoby do robienia szalonych rzeczy.

Żółty- kolor słońca, które uśmiecha się w nieskończoność.

Chciałbym żebyś wiedział, że zmusiłeś mnie do zrobienia najbardziej szalonej rzeczy w moim życiu...

- do zakochania się w tobie.

I tak powstał kolor czerwony.

Kolor miłości.

Granica nienawiści~yaoiWhere stories live. Discover now