Prolog

2.8K 125 160
                                    

Jungkook

Ten dzień zapowiadał się bardzo ładnie. Bezchmurne niebo rozciągało się nad Busan, a słoneczko przyjemnie grzało moją skórę. Przez ciepły wiatr co chwilę musiałem poprawiać włosy, bo grzywka wpadała mi do oczu.

Jechałem do szkoły na moim skuterze, który dostałem dawno temu od ojca. Musiałem się spieszyć, ponieważ do dzwonka na lekcje zostały 3 minuty, a ja nie byłem nawet w połowie drogi. Na parking wjechałem trzy minuty po dzwonku. Jak zwykle wszystkie miejsca były zajęte i jedynym wolnym było to, tuż obok auta Park Jimina- najpopularniejszego chłopaka w szkole. Los chciał, że parkując zrobiłem sporą rysę na drzwiach tego sportowego samochodu. Życie mnie nienawidzi.

- Może nie zauważy.- wzruszyłem ramionami i biegiem ruszyłem do sali od matematyki.

Lekko zdyszany otworzyłem drzwi od znienawidzonej (chyba przez wszystkich) klasy. Na przywitanie dostałem wściekłe spojrzenie nauczycieli i rozbawione szepty uczniów.

- Przepraszam za spóźnienie, ale...

- Nie tłumacz mi się! To jest twoje czwarte spóźnienie z rzędu! Czy tylko na moje lekcje się spóźniasz?! Czy ty to robisz specjalnie?! Chcesz zobaczyć jaką karę jestem w stanie dać za takie zachowanie?!- wrzeszczała.

- N-nie, ale...

- Siadaj Jungkook. Powiem o tym twojemu wychowawcy, a on porozmawia z twoimi rodzicami. Mam nadzieję, że to ostatni raz, bo jeżeli to zdarzenie się powtórzy będę zmuszona zgłosić to dyrektorowi.- zakończyła swoją wypowiedź i kontynuowała lekcje, a ja usiadłem w ostatniej ławce.

Ta stara ropucha nawet nie dała mi szansy na wytłumaczenie się. Spóźniłem się dlatego, że mój ojciec jest bardzo chory i przed szkołą musiałem pojechać po leki. A ostatnie spóźnienia były przez to, że musiałem odprowadzić moją młodszą siostrę do przedszkola, bo mama została dłużej w pracy. Mama w dzień musiała opiekować się tatą, więc pracowała w nocy, ale ostatnio leki podrożały i musi zostać dłużej przez co na mnie spadają jej ranne obowiązki.

Na przykład muszę uszykować śniadanie Yaeyeon i tacie, a potem podać mu leki, odprowadzić małą do przedszkola oraz często ogarniam w mieszkaniu, by choć trochę odciążyć mamę.

I szczerze miałem w dupie to, że powie wychowawcy czy dyrektorowi o spóźnieniu. Każdy nauczyciel dobrze wiedział o mojej sytuacji rodzinnej daletego wybaczali mi spóźnienia, ponieważ zazwyczaj przychodziłem tylko 3-5 minut po dzwonku.

Następna była fizyka. Czyli znowu nudy. Jedyne co zrozumiałem z lekcji było: bla bla bla. Blabla blabla bla...

Po fizyce wyszedłem z klasy i zacząłem kierować się w stronę sali od muzyki, ale coś mnie zatrzymało. A dokładniej ktoś. Taehyung rzucił mi się na szyję wywracając przy tym nas obu. Na szczęście nie byliśmy narażeni na wzrok innych, ponieważ nikt nie zwraca na nas uwagi. Szybko wstałem i otrzepałem spodnie z niewidzialnego kurzu.

- Co ci znowu odwala V?- zaśmiałem się.

- Kookieś mam newsa słyszałem, że Jimin jest wściekły, a każdy dobrze wie, że to jest u niego rzadkością.- powiedział z poważną miną. Czasem przerażały mnie jego wahania nastrojów.

- Po pierwsze: cześć. Po drugie: znowu podsłuchiwałeś? A po trzecie: wiesz może dlaczego?

- Cześć. Tak i nie. Właśnie lecę się dowiedzieć o co chodzi. Wpadłem na ciebie przypadkiem. Dobra ja spadam. Papatki.- przytulił mnie i gdzieś pobiegł.

Taehyung jest moim najlepszym przyjacielem. W nim zawsze mogę znaleźć wsparcie i pociechę. V był super przyjacielem. Zawsze mogłem się od niego dowiedzieć kto z kim jest, kto popadł w deprechę lub jaki nauczyciel planuje kartkówkę w najbliższym czasie. Wie to wszytko, ponieważ pisze naszą szkolną gazetkę. Jest ona dosyć popularna i wiele ludzi ja lubi, ale Taehyung nie chce się ujawniać, więc podpisuje się jako "V". Jesteśmy nielubiani, ale przynajmniej mamy siebie nawzajem. Po co mieć kilkudziesięciu fałszywych znajomych skoro można mieć jednego prawdziwego przyjaciela.

Wypadek//JikookDonde viven las historias. Descúbrelo ahora