Rozdział 10

502 33 0
                                    

Jasmine już dawno miała w głowie ułożony pewien plan, ale do tego potrzebny był jej ktoś, kto działa poza prawem. Miała szczęście, że napatoczył jej się ten osobnik. Przez parę minut przedstawiała mu swoją propozycję.

- Oszalałaś- odpowiedział mężczyzna i spojrzał na nią.- Nie zrobię tego!

- Dlaczego? Co ci szkodzi?- spytała Jas i uśmiechnęła się do niego.- Możesz zarobić. Nie ma nic za darmo. Zapłacę ci!

- Dzięki za propozycję, ale nie mogę!

- Możesz, możesz. Philip, tak?- spytała a gdy on skinął głową mówiła dalej- Tak jak wcześniej mówiłam możesz zarobić. Mam trochę oszczędności. Jeżeli mi pomożesz dam ci spokój. Nikt nie będzie cię nachodził. Potrzebuję twojej pomocy.

Philip zastanowił się nad jej słowami. Przydałaby mu się dodatkowa gotówka, bo ostatnio był spłukany. A musiał jeszcze spłacić długi, zaciągnięte u nieciekawych gości.

- Czemu nie? Mam tylko nadzieję, że to nie żaden podstęp. A po co chcesz to zrobić? Jaki masz w tym cel?- spytał ją.

- To prywatna sprawa.- odparła. – Ty masz tylko zrobić to o co cię proszę, nic więcej. Zastanów się. - Wyjęła z plecaka kartkę papieru, na której zapisała swój numer telefonu a następnie podała mu. - Jak podejmiesz decyzję to zadzwoń do mnie jak najprędzej. Obyś się zgodził. Oboje na tym skorzystamy. - Po chwili wyszła z uliczki i zniknęła.

Philip spojrzał za oddalającą się Jas a następnie zerknął na kartkę, którą mu dała.

- Co ona kombinuje? – zastanowił się.- Zresztą co mnie to obchodzi?- Machnął ręką i wyszedł z uliczki.

Patrick rozglądał się po bogatym wnętrzu domu Stephen'a, które było bardzo gustownie urządzone. Widać było, że to bogata rodzina. Po chwili do salonu wszedł pan domu a za nim jego córka i syn. Claudia nie odrywała wzroku od Patrick'a. Czuła się onieśmielona w towarzystwie tego mężczyzny.

- Claudio, pamiętasz Edwarda- spytał Stephen córki.

- Tak, oczywiście- odpowiedziała i podała mu swą dłoń, którą on pocałował.

Po plecach przeszedł jej dreszcz. Nie wiedziała, co się z nią działo. Serce biło jej jak oszalałe, kiedy on na nią patrzył. Jego wzrok paraliżował ją i sprawił, że jej nogi robiły się miękkie, jak z waty. David podszedł do Patrick'a i przywitał się z nim, podając mu dłoń.

- Witam pana. - Uścisnął mu dłoń.-Ale może przeszlibyśmy na ty?- zaproponował- David!

- Edward- odparł Patrick i ponownie uścisnęli sobie dłonie.

Chwilę później wszyscy przeszli do jadalni, bowiem nadszedł czas kolacji. Podczas posiłku wszyscy prowadzili ze sobą ożywioną rozmowę, oprócz Claudii, która była milcząca. Była skrępowana i zakłopotana czując na sobie wzrok Patrick'a. Ona także na niego zerkała. Czuł jej wzrok na sobie i wiedział, że wpadł jej w oko. Było mu to na rękę, bo chciał ją rozkochać w sobie i uwieść. Jako jej narzeczony byłby ważną osobą w firmie i miałby władzę. I o to mu chodziło. Był gotów na wszystko aby osiągnąć swój cel.

- Co ci córeczko? Jesteś jakaś nieswoja- spytał zaniepokojony Stephen i spojrzał na nią.

- Głowa mnie boli. Wybaczcie, ale nie zostanę z wami do końca. Pójdę zaczerpnąć świeżego powietrza!- rzekła i wyszła do salonu, gdzie były drzwi do ogrodu.

Panowi dokończyli kolację w miłej atmosferze. Po chwili David i Stephen pożegnali się z nowym pracownikiem, który zbierał się do wyjścia.

- Bardzo dziękuję za zaproszenie- rzekł.

- Nie ma za co- uśmiechnął się Stephen- Jesteś zawsze mile widziany w naszym domu. Było nam bardzo miło!

- Mi także- odparł- Dobranoc!

Idąc przez ogród do bramy zobaczył siedzącą na ławce dziewczynę. Przyjrzał się jej. To była Claudia. Podszedł bliżej i usiadł obok niej.

- Mamy piękny wieczór, prawda?- spytał.

Kobieta odwróciła głowę i spojrzała na niego. Jej serce znowu zaczęło gwałtownie bić.

- Tak- odparła cicho patrząc w jego oczy.

Patrick przysunął się bliżej i uśmiechnął się szeroko do niej.

- Czemu pani tak wcześnie wyszła? Źle się pani czuje?- spytał.

- Trochę- odparła.-Moje samopoczucie nie jest najlepsze.

- Znam sposób na jego poprawienie. – Uśmiechnął się tajemniczo.

- Jaki?- spytała z zainteresowaniem.

- Taki- odparł i nieoczekiwanie ją pocałował. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Była bardzo zaskoczona, ale oddała mu pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny. Zarzuciła mu ręce na szyję i jeszcze mocniej przylgnęła do niego.

Po paru minutach przestał na chwilę całować Claudię. Spojrzał jej w oczy i ujrzał w nich błysk.

- Przepraszam- powiedział. – Nie wiem, co mnie napadło. Wybacz mi- rzekł i chciał wstać gdy Claudia zatrzymała go. Złapała go za rękę.

- Nie musisz mnie przepraszać. Nie masz za co - rzekła i lekko się uśmiechnęła.

- Zrobiłem to, bo bardzo mi się podobasz – wyznał patrząc jej prosto w oczy. Dotknął delikatnie jej policzka. – Przy tobie tracę rozum. Do żadnej kobiety jeszcze nie czułem nic takiego.

- Ja czuje to samo - powiedziała i delikatnie dotknęła palcami jego ust. - Jesteś wyjątkowym i wspaniałym mężczyzną. Nigdy jeszcze nie spotkałam kogoś takiego jak ty. - Patrick chciał coś powiedzieć, ale Claudia zamknęła mu usta delikatnym pocałunkiem. - Skradłeś mi serce!

- A ty mi- odpowiedział i przytulił ją do siebie.

Claudia czuła się taka szczęśliwa, jak jeszcze nigdy w życiu. Jej serce biło jak oszalałe. Po raz pierwszy tak naprawdę się zakochała. Czuła, że to miłość jej życia.

- Muszę już iść- powiedział Patrick i pocałował ją w usta.

- Zostań jeszcze- błagała Claudia. - Chcę być z tobą!

- Będziemy mieli mnóstwo czasu – rzekł. – Całe życie. Mam tylko nadzieje, że nikt nie będzie przeciwny naszej miłości.

- Na pewno nie – odparła. - Tato i David bardzo cię lubią i ucieszą się. Kocham cię bardzo- powiedziała patrząc mu prosto w oczy.

- Ja ciebie też. Zmieniłaś moje życie. – Pocałował ją w usta. – Teraz naprawdę muszę już iść. Spotkamy się jutro.

Odszedł w kierunku bramy. Odwrócił się jeszcze na chwilę i posłał jej całusa w powietrzu.

To była łatwizna, pomyślał. Już jesteś moja! Teraz wszystko pójdzie po mojej myśli.

Florencia razem ze swoim kolegą z pracy, George'em udała się do jednego z klubów aby potańczyć i odprężyć się po ciężkiej pracy. Ostatnio coraz częściej wychodzili gdzieś razem i spędzali ze sobą wolny czas. Mężczyzna był nie tylko jej najlepszym przyjacielem, ale także pokrewną duszą. Flor właśnie upiła łyk piwa ze swojego kufla, kiedy zauważyła wchodzącego do lokalu mężczyznę. Wydawało jej się, że skądś go zna.

- Flor, co z tobą?- spytał George.- Jesteś jakaś nieobecna.

- Nic… Tylko…Wydawało mi się, że widziałam jakoś znajomą twarz. Nie wiem skąd, ale gdzieś już ją widziałam- Zamilkła i mocno zastanowiła się skąd zna owego mężczyznę, jednak nic nie przychodziło jej do głowy.

- Nie myśl już tyle o tym. Chodź, zatańczymy- rzekł i porwał ją na parkiet.

Smak zemstyWhere stories live. Discover now