Rozdział 8

517 31 3
                                    

Jasmine podniosła się odrobinę i oparła głowę o poduszkę, aby było jej wygodniej. Spojrzała na swoją przyjaciółkę i rodziców. Wciąż czekała na odpowiedź, której jeszcze nikt jej nie udzielił. Po dłuższej chwili milczenia Rose postanowiła wyznać córce tą okrutną prawdę. Było to dla niej bardzo trudne. Wiedziała jak jej córka na to zareaguje. Będzie załamana, ale nie mogła tego ukrywać. A najlepiej będzie jeśli od niej to usłyszy.

- Córeczko… on…- zaczęła nieskładnie mówić. Słowa więzły jej w gardle i nie mogła nic powiedzieć.

- Co on? Powiedz wreszcie!- Jas spojrzała na matkę. Widziała coś w jej oczach. Bała się tego, co może usłyszeć. Jednak mimo to zapytała: - Mamo, co z Lucasem?

- On… Tak mi przykro córeczko, ale on…- Rose nie skończyła, bo z jej oczu zaczęły płynąć gorzkie łzy.

Jas nie musiała już o nic więcej pytać. Domyśliła się, że jej narzeczony, mężczyzna z którym zamierzała spędzić całe życie, nie żyje. Już go nie ma! Jej oczy napełniły się łzami.Poczuła straszny ból i pustkę. Przed jej oczami zaczęły przelatywać wszystkie wspomnienia z nim związane. Pamiętała moment kiedy się poznali. Przypadkiem spotkali się na korytarzu, potem zaprosił ją na kawę. I tak to się zaczęło. Zakochała się w nim bez pamięci. Był dokładnie takim mężczyzną, jakiego potrzebowała: opiekuńczym, czułym, dobrym. Przy nim czuła się bezpiecznie. Gdy dowiedział się, że zostanie ojcem oszalał ze szczęścia. Z niecierpliwością oczekiwali na dziecko. A teraz go nie było. Nie było także dziecka, owoc ich miłości. To było zbyt wiele.

Dlaczego? Dlaczego to ją spotkało? To było zbyt okrutne.

- Nie!!! Powiedzcie, że to nieprawda! Powiedzcie, że on żyje!- krzyknęła.

Florencia podeszła do niej i mocno ją przytuliła. Jasmine wtuliła się w jej ramiona i zalała się łzami.

David siedział w gabinecie ojca przeglądając akta osobowe najnowszego pracownika Edwarda Montiello, nowego dyrektora finansowego ich firmy. Nic nie wzbudziło jego podejrzeń.

- Cieszę się, że wreszcie znaleźliśmy odpowiednią osobę na to stanowisko.- powiedział Stephen z zadowoleniem. – Zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.

- Widzisz- odparł David z uśmiechem.- Mówiłem ci, że wszystko dobrze się skończy. Kiedy podpiszecie umowę?- nagle spytał.

- Za kilka dni. Wszystko zaczyna nam się układać. No, może prawie wszystko- powiedział patrząc na syna.

- Jak to nie wszystko?- spytał zdziwiony- A co się stało?

- Nic takiego. Chciałbym, aby moje dzieci w końcu się ustatkowały. Ile można tak żyć? Masz już swoje lata, już czas na założenie rodziny, nie uważasz?

- Oj tato- westchnął David.- Przestań! Znowu zaczynasz. Jak przyjdzie czas to się ustatkuję. A Claudia jest jeszcze młoda, ma czas. A w ogóle to nie mam na oku żadnej kandydatki. – zaśmiał się.

- Jak to? A Caroline? Chyba było coś między wami? To cudowna i pracowita dziewczyna- stwierdził.

- Było, minęło. Nic nas nigdy nie łączyło. To była tylko jedna noc. Za dużo wypiliśmy. – rzekła a po chwili dodał.- Jak tak wychwalasz jej zalet, to czemu sam się z nią nie ożenisz?- spytał.

- Już nie te lata- odparł Stephen z żalem.- Gdybym był 20 lat młodszy, to kto wie. – zastanowił się.- A poza tym nie jestem w jej typie, za to ty na pewno. Zastanów się nad tym. Chciałbym jeszcze doczekać wnuków zanim odejdę na tamten świat.

- Nie mów o śmierci. – szybko odrzekł David- Jesteś jeszcze w sile wieku i przeżyjesz wiele lat. A na wnuki jeszcze przyjdzie czas. Na pewno doczekasz tej chwili.

Smak zemstyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz