Rozdział 19

385 25 5
                                    

Jeszcze zanim zaczniecie czytać rozdział, przejdźcie do poprzedniego postu, gdzie dodałam brakujący rozdział. Pomyliłam się i ominęłam. Ten co był wstawiony jako 17 to tak naprawdę był 18. Ale teraz już jest dobrze i żeby się poukładało w głowie należy przeczytać, żeby było do ładu i składu.



Przez wielkie przestronne okno wychodzące na ulice miasta skąd dobiegały różne odgłosy wpadały słoneczne promienie zatrzymując się na twarzy pięknej kobiety o długich rudawych włosach i niebieskich oczach. Siedziała na obitej czarną skórą kanapie i piła filiżankę kawy z pięknej porcelanowej filiżanki ozdobionej czerwonymi kwiatkami. Kobieta była ubrana w idealnie skrojony błękitny żakiet składający się z marynarki i krótkiej spódniczki odsłaniającej jej zgrabne i długie nogi. Na stopach miała czarne szpilki na wysokim obcasie. Wypiła kawę i postawiła pustą filiżankę obok na stoliku a następnie odwróciła głowę w kierunku starszego około pięćdziesięcioletniego mężczyzny siedzącego nieopodal niej. Uśmiechnęła się lekko.

– Bardzo dziękuję za kawę – powiedziała.

– Nie ma za co – odrzekł i spojrzał na zegarek. – Zaraz powinni wszyscy być.

– Póki jeszcze nikogo nie ma... – zaczęła nieśmiało kobieta – ...chciałam powiedzieć, iż nie spodziewałam się, że dostanę tą posadę. Na pewno miał pan wiele osób na to stanowisko.

– Nie przeczę. Ale ty byłaś z nich najlepsza, Miriam. Więc nie bądź taka skromna.

– Dziękuję panu bardzo za miłe słowa. Nie zawiodę, może być pan tego pewien.

Stephen Sandoval podszedł do barku z alkoholem i wyjął wcześniej schłodzonego szampana oraz sześć kieliszków. Postawił wszystko na stoliku od kawy.

– A po co to wszystko?

– Musimy należycie cię przywitać – odrzekł patrząc na nią z uśmiechem. – Będziesz sekretarką mojego najlepszego pracownika.

No, no. Najlepszego pracownika? Muszę przyznać, że nieźle się tu urządziłeś, Patrick, pomyślała Jasmine Pears.

Dokładnie o dziesiątej weszli Patrick z Claudią, Caroline i David. Podeszli bliżej.

– Jesteście bardzo punktualni – odezwał się Stephen na widok przybyłych. – Pozwólcie, że wam kogoś przedstawię. – Spojrzał na Jas, która szybko wstała i podeszła do niego. – To nasza nowa pracownica, Marion Valando.

Jas czuła na sobie wzrok wszystkich. Lekko skinęła głową i uśmiechnęła się.

Jest ten bydlak, pomyślała patrząc na Patricka. Przygotuj się na piekło, jakie ci zgotuję, gnido.

– Edwardzie, pamiętasz jak ci mówiłem, że potrzebna ci sekretarka. – Gdy Patrick skinął Stephen ciągnął dalej: – To właśnie ona. Zatrudniłem ją.

Patrick spojrzał na kobietę stojącą obok szefa. Musiał przyznać, że była niezwykle piękna. Uśmiechnął się pod nosem.

– Cieszę się, że mogę dla pana pracować – odezwała się Jasmine z wielkim trudem siląc się na uprzejmość. Widziała jak na nią patrzył. Na pewno jej nie rozpoznał, bo niby jak, skoro nawet Flor, jej najlepsza przyjaciółka, miała z tym wielkie problemy. – Słyszałam o panu tyle dobrego. Mam nadzieje, że nasza współpraca się ułoży.

– Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – rzekł i podał jej rękę.

Jas z lekkim wahaniem ją uścisnęła, chociaż wolałaby splunąć mu w twarz, ale nie miała innego wyjścia.

Smak zemstyWhere stories live. Discover now