Rozdział 27

217 17 1
                                    

Florencia ze zdumieniem patrzyła na przyjaciółkę. Próbowała zebrać myśli. To co powiedziała Jas wydawało jej się takie irracjonalne. Ulisses zdrajcą?! Ona chyba oszalała, myślała.

− Nie wiem, co ty do mnie mówisz! − powiedziała w końcu, po dłuższej chwili milczenia. − Nie myślisz chyba, że Ulisses i Patrick współpracowali? To niemożliwe!

− A jednak − odparła Jas.

− Oszalałaś? Ulisses... przecież on był zawsze uczciwy. Nie, nie mogę w to uwierzyć. − Do Flor nadal nie docierała ta wiadomość. − Skąd wiesz?

Jasmine powoli przełknęła ślinę, a potem spytała przyjaciółki:

− Pamiętasz tego długowłosego mężczyznę, który odwiedził kiedyś Ulissesa na posterunku. Nawet przedstawił nas.

− Tak, pamiętam. − Przytaknęła Florencia. − Wiem, że ma na imię Simon, nazwisko wyleciało mi z głowy.

− Simon Candelon. I wiesz kim on jest?

− Nie. − Pokręciła głową.

− Prawą ręką Patricka − rzekła Jasmine. − Czy teraz mi wierzysz?

Florencia otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.

− Tak. Za dużo tych zbiegów okoliczności. Ale jak to odkryłaś?

− Przypadkiem. − Jas założyła nogi na kanapę i przyciągnęła je do piersi. − Szukałam jakiś kontaktów Patricka. Dowiedziałam się, że on i Simon pracują razem od wielu lat. Pogłówkowałam troszkę i wszystko zaczęło mi się układać w jedną całość. Patrick zabija Lucasa. Ulisses bardzo nieudolnie prowadzi śledztwo, a potem je umarza. Nawet bez moich zeznań mógłby znaleźć sprawcę. Na korytarzach jest monitoring i na taśmach utrwaliło się, kto wchodził wtedy do naszego mieszkania. Ale ta jedyna taśma znikła. Jak to możliwe? Następnie Ulisses zamordowany. Wypełnił swoją misję, więc go wyeliminowali.

− To co mówisz jest logiczne. Teraz ci wierzę. − Zapewniła Flor. − Nadal nie rozumiem, jak on mógł się tego dopuścić.

− Wiesz, że miał długi? − Gdy Florencia przytaknęła, ciągnęła dalej: − Zaoferowali mu pieniądze, więc zgodził się na współpracę. Z policyjnej pensji nie byłby w stanie ich spłacić. Skąd o tym wiem? Gdy już zaczęłam mieć podejrzenia co do niego, przy pomocy znajomego hakera sprawdziłam stan jego konta. Przed zabójstwem Lucasa i zaraz po nim na rachunek wpłynęły całkiem pokaźne kwoty.

Florencia siedziała chwilę w milczeniu.

− To się w głowie nie mieści. Jak on mógł! − rzekła ze złością. − To przez niego Lucas nie żyje. Gdyby nie przystał na współpracę to...

− Nie on, to kto inny. Patrick na pewno kogoś by znalazł. − Raptem wstała z kanapy. − Nie rozmawiajmy już o tym. Masz ochotę na zapiekankę? Niedawno zrobiłam.

− Nadal lubisz gotować?

− Tak i nic się nie zmieniło w tej kwestii. − Roześmiała się Jasmine.



Gdy otworzył oczy zobaczył jakieś kształty krążące wokół niego. Nie wiedział gdzie się znajduje. Było ciemno. Chciał się poruszyć, ale nie mógł wykonać żadnego ruchu rękami ani nogami. Poczuł jak coś wrzyna mu się w ciało. Spuścił głowę. Jego oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności i dostrzegł zarysy krzesła, do którego był przywiązany sznurami. Szarpnął się ,ale nic to nie dało.

− Nasz ptaszek się obudził. − Usłyszał czyjś głos.

Był taki znajomy. Po chwili rozbłysło światło. Zamknął oczy, gdyż oślepiło go. Powoli rozchylił powieki i dopiero teraz zdołał dostrzec mężczyzn kręcących się obok. Jednego z nich od razu rozpoznał, tego który się nad nim nachylał.

Smak zemstyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora