Chapter 19

567 19 2
                                    



Spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Pochylił się do przodu, miałam nadzieję, że mnie pocałuje i byłam pewna, że też o tym pomyślał, ale właśnie wtedy jego matka nas zawołała. Zaśmiałam się, gdy jęknął.

"Za każdym pierdolonym razem" wyszeptał do mnie. Pochylił się nagle jeszcze bardziej, sprzedając mi szybkiego całusa w policzek, po czym skierowałam  się w stronę jego  mamy. Podbiegł do mnie, złapał mnie za nadgarstek, przyciągnął mnie, a potem zaczął obracać. Zachichotałam. Czystym chichotem. Nigdy nie chichotałam.

"Kokietka" wyszeptał z chrypką do mojego ucha, gdy przestał mną obracać. Moje plecy były mocno przyciśnięte do jego klatki piersiowej, byłam tego w pełni świadoma. "Oh, mogłabym ci pokazać, co to znaczy kokietować" odparłam, przebiegając ręką po jego udzie, zanim się zapędziłam "Ale nie teraz."

Szybko uciekła, gdy zaczął mnie wołać.

"Jesteś okropnym człowiekiem" zironizował.

"Wiem. To pomaga mi lepiej spać w nocy" odparłam. Usłyszałam jego śmiech, brzmiał tak melodyjnie, miałam ochotę zjeść tęczę. Tak pięknie.

Złapał mnie za dłoń, splótł nasze palce, pociągając  mnie w tył tak, że stanęłam obok niego.  Naprawdę lubiłam tą jego stronę.

"Jesteś słodka, gdy chichoczesz" powiedział przebiegając gładko palcami po moim policzku.

"Nie chichoczę" odparłam wywracając oczami.

"Tak"wykłócał się.

"Nie. Nie chichoczę."

"Tak. Chichoczesz."

"Nuh uh."

"Uh huh."

"Uh huh."

"Cokolwiek. Nie chichoczę" powiedziałam poddając się.

''Robisz tak właśnie teraz" wypalił.

"Cóż, nie wiem, może tak jest, ponieważ jest to związane z tym, że nie jesteś dupkiem" powiedziałam z fałszywym zdumieniem, jakby to było nowe odkrycie, zrobiłam wielkie oczy, by to podkreślić. Uśmiechnął się szeroko do mnie, co odwzajemniłam.

W końcu dotarliśmy do pokoju, gdzie czekała jego mama, zapukałam w drzwi, by powiadomić ją o naszej obecności. Odwróciła się, jej oczy natychmiast namierzyły nasze splecione dłonie. Spodziewałam się, że Harry puści moją dłoń, ale wciąż ją trzymał. Uwielbiałam to, że Anne usiłowała walczyć z uśmiechem, udając, że nic nie widziała.

"Potrzebuję waszej dwójki, musicie pójść do samochodu po ostatnie pudełko ornamentów. Gdy je przyniesiecie ozdobimy drzewko" odparła posyłając nam uśmiech. To było absolutnie piękne. Była cudowną kobietą, miałam nadzieję, że kiedyś i ja będę matką dwójki dorosłych dzieci, i że wciąż będę mogła wyglądać tak dobrze jak ona.

"Yeah, oczywiście" uśmiechnęłam się w tym samym momencie, gdy Harry kiwnął głową.

Wyciągnęłam go z pokoju, kierując się w stronę frontowych drzwi. Puściłam jego dłoń i schyliłam się by założyć buty, a gdy wyprostowałam i odwróciłam się, wydął wargi, unosząc ręce jak dziecko.

"Jesteś tak uroczy" odparłam sięgając po jego dłoń.

"Żaden mężczyzna nie chce być nazywanym uroczym" powiedział Harry patrząc na mnie.

"Cóż, nie rób więc tych słodkich rzeczy," odparowałam.

"Czemu jestem jedynym uroczym będąc obok ciebie?" spytał przyciągając mnie bliżej. Otworzyłam frontowe drzwi, wyszliśmy razem. Śnieg mocno padał, wszystko było białe.

Good Girls Like Bad Boys-tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now