~49~

412 10 4
                                    

Veronica

Wspominałam. Wspominałam wszystkie godziny, dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata które spędziłam z Robertem od chwili jego narodzin. Wspominałam jego pierwszy uśmiech, pierwsze słowo, pierwsze kroki to wszystko co dla rodziców jest najcenniejsze od chwili narodzin swojego dziecka. Wspominałam jak pierwszy raz poszliśmy do zoo i zobaczył po raz pierwszy pingwina. Wtedy to był wykapany tatuś. Zakochał się w tych stworzeniach. Jego ulubioną maskotką bez której nie umiał by zasnąć to właśnie pingwin.
Pamiętam jak razem z Niallem zrobili mi mega głupi kawał. Robert i Niall byli do siebie podobni tylko pod względem humoru, więc pomyśleli by wyciąć mi kawał. Kiedy wróciłam do domu to nie spodziewałam się tego co tam zobaczę. Zobaczyłam całą sieć pułapek. Żeby się przedostać do kuchni musiałam przejść przez liny, więc zaczęłam je omijać byle by ich nie dotknąć, bo nie wiedziałam co się może stać. Kiedy byłam w połowie drogi chłopaki kładli się ze śmiechu. Wtedy wiedziałam, że dałam się oszukać. Nawet jakbym przerwała te liny to i tak by nic się nie stało i wiecie co przerwałam je, a oni jak na zawołanie przestali się śmiać i popatrzyli na mnie ze strachem. Wiedzieli już co będzie. Odłożyłam torbę którą cały ten czas miałam na ramieniu i pobiegłam w ich stronę, a oni zaczęli uciekać. W końcu i tak ich nie dogoniłam, ale kazałam posprzątać im to wszystko.
Pamiętam jego pierwszy dzień w przedszkolu. Wtedy co się działo. Robert płakał, zapierał się ile tylko mógł, ale i tak go tam zaprowadziłam. W przedszkolu nie chciał się ode mnie odkleić, ale w końcu mnie puścił. Po paru godzinach jak przyszłam go odebrać to było w drugą stronę. Nie chciał mi wrócić do domu. Musiał aż zadzwonić po Nialla bo nie dawałam sobie sama rady. Kiedy przyjechał to się z nim nie cackał. Przeżucił go sobie przez ramię i już koniec dyskusji. Przedszkolanka patrzyła się na nas z niedowierzaniem, ale no cóż poradzić tak już z nami jest.

--------------------------------

Luke

Wspomniałem wszystkie chwile spędzone z Robertem.
Pamiętam jak raz musiał zostać u mnie na noc. Musiałem go wykompać co nie było takie proste. Zanim skończyłem go kompać byłem cały mokry i moja łazienka również. W pewnym momencie zaczęliśmy się tak śmiać, że omały włos co nie wpadłem do wanny.
Pamiętam jak pierwszy raz nim zostałem. Bawiliśmy się pluszakami, klockami, obejrzeliśmy jakąś bajkę, a potem czytałem mu książkę.
Wspominałem jak powiedział do mnie "tata". Kiedy ja się zastanawiałem czy to aby napewno mój syn on już wiedział. Wiedział kim dla niego jestem.
Wspominałem jak go pierwszy raz zobaczyłem. Byłem w szoku, że tak bardzo jest do mnie podobny.
Moje rozmyślania, a raczej moje wspominanie przerwał wychodzący z sali operacyjnej lekarz. Widziałem w oczach Veri wielką nadzieję, ale lekarz doszczętnie ją zniszczył mówiąc:

- Niestety nie udało nam się. Idźcie się z nim pożegnać. - ty spojrzał na mnie i na Veri.

Mnie i Veronice nie musiał dwa razy powtarzać jak najszybciej mogliśmy to pobiegliśmy do niego. Płakaliśmy obydwoje. Przegraliśmy się z naszym synem. Mikey miał rację to cholernie boli.
Przytuliłem Veronice i obydwoje trzymając za rękę Roberta jakby wierząc, że się obudzi płakaliśmy. Płakaliśmy ile tylko mieliśmy łez.

SMS'y(L.H.):Nowy PoczątekWhere stories live. Discover now