~40~

421 11 8
                                    

- Robert nie ruszaj tego. - powiedziałam do synka, który sięgał swoją małą rączką po moją prostownice. - To jest "śśśś". - dodałam w ostatniej chwili mu ją zabierając.

- Kiety tata psyjedze?

- Zaraz będzie. - i w tym właśnie momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. - O widzisz już jest.

Robert normalnie jak strzała podbiegł do drzwi i próbował je otworzyć, ale przez jego wzrost coś mu nie wyszło.

- Daj ja otworze.

Mały odsunął się, a ja mogłam otworzyć drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam bandę świrów i pewną dziewczynę, którą jest pewnie Amy.

- No cześć chłopaki wchodźcie.

- Tata. Ujek As. Ujek Cali. Ujek Mi.

- Ej! "Ujek Mi" serio tak mnie nazwałeś?

- Ta.

- Ale super jestem "Mi"

- A ja jestem "As".

- A ja standardowo "Cali".

- Cześć jestem Veronica. - przedstawiłam się i uśmiechnęłam do dziewczyny.

- Cześć, a ja Amy. - powiedziała. Ma fioletowe, proste i lekko rozczochrane włosy. Jej kolor oczu to zielony z lekką nutką szarości. Ubrana była w czarny top i legginsy tego samego koloru. Na nogach miała fioletowe trampki. - To co gotowa na zakupy ze mną?

- Prawie. Muszę jeszcze dokończyć prostować włosy. Poczekasz 10 minut?

- Jasne. - uśmiechnęła się szeroko.

Odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopaki rozsiedli się na kanapie. Zobaczyłam, że Robert znowu sięga po.... Noż cholera.

- Robert nie ruszaj tego to "śśśś" ile można ci to powtarzać?

- Ale mamo...

- Nie ma "ale". Nie wolno tego dotykać to jest gorące. Możesz się poparzyć.

-------------------------------

- Kurde nogi mi odpadają. - powiedziała Amy.

- Ha ha ha. Ja tak biegam codziennie odkąd świat dowiedział się, że Luke ma dziecko i to ze mną. - wyjaśniłam. Usiadłyśmy na ławce zmęczone tym maratonem. Nienawidzę jak ludzie się naprzykrzają. Dobra już tłumacze. Byłyśmy w jednym ze sklepów kiedy jakaś dziewczyna rozpoznała mnie i zaczęła się mnie pytać o Roberta i o moje samopoczucie. Odpowiadałam jej na niemal każde pytanie i pozwoliła jej zrobić ze mną zdjęcie, bo mnie poprosiła. Potem postukała palcami w telefonie i po dosłownie 5 minutach zebrało się w wokół nas wielkie zgromadzenie dziewczyn. Zmieszane razem z Amy jak najszybciej mogłyśmy wybiegłyśmy ze sklepu i tak oto jesteśmy teraz w parku na ławce.

- Zmęczyłam się.

- Ja też. - odezwał się telefon Amy. Odblokowała go i przeczytała coś w nim. Po chwili odezwała się:

- Choć już do domu.

- Okej.

---------------------------------

Wróciłyśmy po 20 minutach do domu i tak szczerze to jedyne o czym marzyłam w tej chwili to ciepła kompiel i pójście spać.

- No nareszcie co tak długo? - spytał Ash.

- Bo tyle nam się zeszło. - odpowiedziałam i zobaczyłam głupie uśmieszki chłopaków. O oł. To nie wróży nic dobrego.

- Co jest?

- Nic.

- Właśnie, a gdzie jest Robert?

- Śpi w pokoju u siebie. Padł po tym jak biegał za mną, bo zabrałem mu maskotkę pingwinka. - wyjaśnił mi Michael.

- No okej. To ja idę do pokoju się przebrać i zaraz do was wracam.

Poszłam na górę i otworzyłam drzwi do mojego pokoju, a tam zobaczyłam coś przez co upadłam na kolana i zaczęłam płakać. A mianowicie....


Dam... Dam... Dam... No i co myślicie przez co zaczęła płakać?
Co chłopaki wymyślili?
Jak wrażenia po rozdziale?

SMS'y(L.H.):Nowy PoczątekWhere stories live. Discover now