Rozdział 37

1.8K 213 39
                                    

Miłego czytania!

.......


- To wiele wyjaśnia - odparłam ale zaraz potem coś do mnie dotarło - Moment, to ty masz dziewczynę? - zdziwiłam się. Nawet tego nie zauważyłam.

- Co? Nie mam. Znaczy już nie. Rozstaliśmy się.

Nie miałam pojęcia czemu aż tak mnie to dotknęło. Przecież to można się było tego spodziewać - Eryk nie należał do najbrzydszych osób, ale mimo to... Pokręciłam głową. Przecież sama też kiedyś byłam w związku, czemu więc mnie to tak zdziwiło? Spojrzałam na niego. Patrzył na niebo zamyślony i huśtał delikatnie, odpychając się lekko nogą od ziemi.

Dotarło do mnie, że był jak klejnot. Mój przyjaciel był jak najjaśniejsza gwiazda, którą trzeba pilnować, by nie zgasła. Cholera, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak się do niego przywiązałam. Przyłapałam się też na tym, że zastanawiam się czy nie rozstał się z tą dziewczyną, bo go w jakiś sposób skrzywdziła czy coś - i od razu wypełnia mnie bezsensowna złość, którą jednak szybko tłumię.

- A ty?

- Co ja? - spytałam, wyrwana z zamyślenia.

- Nie zostawiłaś tam kogoś w Warszawie?

- Nie - powiedziałam - Poniekąd. Nie byłam z nim już od dłuższego czasu kiedy... kiedy wyjeżdżałam.

Nagle poderwał się do góry z uśmiechem i pociągnął mnie za rękę zmuszając, abym zrobiła to samo.

- Koniec smęcenia - Ha! A więc jednak powód zerwania nie był zbyt wesoły... Cholera musze przestać - Idziemy.

- Gdzie?

- Przed siebie - powiedział - Gdziekolwiek. Pasuje?

Westchnęłam ciężko.

- Tak bez celu? - zawahał się, ale przytaknął - Nawet nie wiesz jak bardzo - odparłam.

.....

- Co mam zrobić, żeby zmienił pan zdanie? - usłyszałam za drzwiami do mojej klasy. Głos brzmiał znajomo, więc tylko oparłam głowę o ścianę, żeby lepiej słyszeć.

- Nic! Powiedziałem nie! Nie ma żadnego przesadzania! Nie pozwoliłem na to innym, więc nie łudź się, że w twoim przypadku będzie inaczej - głos zaczął przybliżać sie do drzwi, więc odsunęłam się trochę - Zostajesz na tym miejscu do końca półrocza, a jeśli twoje oceny się nie poprawią, to i do końca tego roku - zaraz po tych słowach nauczyciel otworzył drzwi na oścież, wpuszczając uczniów do środka - Zapraszam na lekcje - powiedział równo z dzwonkiem.

Ponieważ stałam najbliżej wejścia, jako pierwsza weszłam do klasy i zobaczyłam kto tak usilnie kłócił się o zmianę ławki. Stłumiłam szybko ostre ukłucie w piersi i usiadłam obok Rafała, który gapił się tępo za okno. Kiwnęłam mu głową na przywitanie, za to on tylko zmierzył mnie wzrokiem znowu odwrócił się do okna.

O co chodzi?

Wyjęłam brudnopis i wyrwałam kartkę i nabazgrałam wiadomość.

Mogłabym się dowiedzieć, o co ci chodzi? Nic nie rozumiem. Proszę.

Złożyłam skrawek na pół i przesunęłam go na środek ławki, ziemię niczyją.

Pozostał tam do końca lekcji.

Równo z dzwonkiem chłopak spakował się i wyszedł bez słowa z klasy jako jeden z pierwszych. Szybko ruszyłam za nim, lecz gdy tylko przekroczyłam próg, zniknął w tłumie uczniów. Westchnęłam ciężko.

Tajemnica LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz