Rozdział 9

3.5K 431 70
                                    

Bardzo dziękuję za dotrwanie tutaj! niedługo minie pierwsza dziesiątka *_* a szczególne podziękowania dla Klary za jedne z najmilszych słów o tej opowieści, jakie słyszałam od dawna xD

W 10 pojawią się nowe osoby - czas chyba najwyższy :D

Oliviaukowska - rozdzialik z dedykacją dla ciebie :)

Miłego czytana!

P.S. Przyznać się, kto też zna ten wierszyk? xD


Nabrałam gwałtownie powietrza i zaraz tego pożałowałam - zwróciłam na siebie uwagę Roberta. Znowu patrzył na mnie z nieudolnie skrywanych niepokojem.

- Coś się stało? - spytał.

Pokręciłam głową i wymusiłam uśmiech.

- To jest piękne – powiedziałam i w sumie nie skłamałam. Obraz naprawdę był cudowny. Chociaż mnie przerażał.

Czy mi się zdaje, czy on odetchnął z ulgą...? Na pewno nie dlatego, że mi się spodobał... O co tu chodzi...?

- Co to za zwierzę? - spytała Ela i przesunęła palcem po płótnie.

Rzeczywiście, na czarnym tle odcinała się delikatnie jakaś szarawa sylwetka. Pochyliłam się, a włosy opadły mi na twarz.

- Niedźwiedź.

Może to głupie, ale w tamtym momencie dziękowałam grawitacji i zakrywającym moją twarz włosom. Przynajmniej nie widzieli przerażenia w moich oczach. Niedźwiedź. To był niedźwiedź. Wczoraj, na polanie. Byłam zaledwie parę metrów od ogromnej bestii. Mój Boże...

Szybko wymusiłam uśmiech i podniosłam głowę.

- Czyli tu serio są niedźwiedzie?

- Przecież mówiłam – ciocia przewróciła oczami – A co, nie wierzyłaś?

- Wierzyłam, ale wątpiłam, że jakikolwiek jeszcze tu został. Myślałam, że mieszkają wyżej w górach – powiedziałam i obserwowałam reakcję Roberta. Jeśli chodzi o te zwierzęta, dziwnie się zachowywał.

- Masz rację – przyznał – Rzadko kiedy zapuszczają się tak blisko. Prawie nigdy. Gdzie go powiesimy?

Wujostwo zaczęło się kłócić, które miejsce będzie najlepsze, a ja opadłam na kanapę i przewiesiłam nogi przez oparcie.

Mama – podniosłam głowę i zobaczyłam stojącą na schodach Olę – Głodna jestem.

- Lena, mogłabyś...

- Jasne – wstałam i uśmiechnęłam się do małej – Co chcesz? - zapytałam, prowadząc ją za rękę do kuchni.

- Jajeczko – ziewnęła, kiedy posadziłam ją na blacie – Umiesz zrobić czy ci pomóc? - spytała a ja z trudem powstrzymałam się od śmiechu.

- Przyda mi się mała pomoc –przybrałam zagubioną minę i rozglądnęłam się po kuchni – co nam trzeba?

Dziewczynka spojrzała na mnie jak na wariatkę.

- Jajeczko – powtórzyła.

Uśmiechnęłam się i zarecytowałam JEJ cicho wierszyk, który pamiętałam z dzieciństwa.

- W pokoiku na stoliku

stało mleczko i jajeczko.

Przyszedł kotek, wypił mleczko,

A ogonkiem stłukł jajeczko

Przyszła mama, kotka zbiła,

A skorupkę wyrzuciła.

Odwróciłam się w stronę kuzynki i uśmiechnęłam.

- Znasz to?

Pokręciła głową.

- Jeszcze raz! - zawołała, a ja zgodnie z jej prośbą powtarzałam wierszyk tak długo, aż zaczęła mówić go ze mną.

- Ola! Ubieraj się! - Ela weszła do kuchni, kiedy mała skończyła jeść – Bo nie zdążymy.

- Na co? - spytałam i włożyłam brudne naczynia do zmywarki.

- Przyjeżdżają dzisiaj nasi znajomi – skierowała wzrok na córkę – Eryk też będzie.

- Eryk! - pisnęła i pobiegła na górę.

- Nie biegaj! - krzyknęła za nią Ela – Pewnie znowu zamęczy go zabawkami.

A ja będę miała kolejne dziecko do zabawiania, pomyślałam.

Tajemnica LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz