Rozdział 30

1.9K 248 19
                                    

Regularne dodawanie rozdziałów dalej wstrzymane, ale obiecuję, że wam to wynagrodzę!

Doszłam do wniosku że lepsze to niż nic ;)

Jeszcze raz bardzo przepraszam za opóźnienia!! Rozdział niepoprawiony

W razie pytać, pisać w komentarzach - na pewno odpowiem

Miłego czytania!

Kramarzówna


Tym razem dedykacja dla WilczyDemon



Stałem oparty o ścianę na tyłach szkoły, kiedy usłyszałem kroki. Oderwałem wzrok od moich butów i zobaczyłem idącego w moją stronę Rafała. Chłopak stanął dwa metry ode mnie i spojrzał wyczekująco. Jednak przyszedł.

- O co chodzi? - spytał.

Zaśmiałem się gorzko.

- Musiałbyś być większym idiotą, niż myślę, żeby nie wiedzieć, o co mi chodzi.

Chłopak spojrzał w niebo.

- Racja - powiedział cicho - chodzi ci o tę dziewczynę.

- Po pierwsze - czemu on mnie tak irytuje? - ona ma imię. A po drugie, trzymaj się od niej z daleka, znaczy nie rozmawiaj z nią, nie uśmiechaj się do niej, ani jej nie dotykaj, jasne?

- A co? Zazdrosny? - w jego głosie słychać było pogardę - Spoko, przecież nic jej nie zrobię. Nie mam pojęcia, skąd w ogóle masz o mnie taką opinię - dodał sarkastycznie.

Prychnąłem głośno i odwróciłem się. Miałem zamiar odejść jak najszybciej, żeby nie narobić sobie problemów już pierwszego dnia szkoły. Pobicie "kolegi z klasy równoległej" raczej nie zostanie zaliczone do przyjaznych zachowań.



O tej godzinie szkolne boisko na tyłach szkoły było już niemal puste - wszyscy uczniowie dawno opuścili to miejsce, chcąc cieszyć się ostatnimi dniami luzu i ciepła. Wyjrzałam zza rogu, próbując zrozumieć to, co mam przed oczami.

Byłam na tyle blisko, że powinnam zrozumieć to, co mówią, ale słowa moich przyjaciół były bardziej jak ciche syki. Nie mogłam usłyszeć wyraźnie ani jednego z nich. Kiedy Eryk odszedł, Rafał sięgnął do plecaka i wyjął zapalniczkę. Drugą dłonią sięgnął do kieszeni i już po chwili dmuchnął przed siebie szarym dymem.

On chyba zwariował, żeby palić na terenie szkoły.

Zdążyłam jednak zrobić tylko jeden krok w jego stronę, kiedy zaczął kiwać głową i przytupywać nogą, jakby do rytmu. Zaczął też nucić pod nosem, nie głośno, ale wystarczająco, bym usłyszała melodię. Znałam ją. Znałam i niedawno też słyszałam, ale nie miałam pojęcia gdzie. Nie mogłam sobie przypomnieć, a z jakiegoś powodu wydawało mi się to ważne.

Niemal podskoczyłam, kiedy rozległo się głośne buczenie. Rafał sięgnął po telefon a ja cofnęłam się z powrotem za róg i oparłam plecami o ścianę. Tak mocno skupiłam się na przypominaniu sobie tej piosenki, że wystarczył dźwięk otrzymanej wiadomości, żeby mnie wystraszyć. Nagły szmer i odgłos kroków sprawił, że znowu wychyliłam się za ściany. Nie na długo. Od razu zostałam odepchnięta do tyłu i poczułam, jak moja ręka szoruje po szorstkim murze. Krzyknęłam cicho, bardziej z zaskoczenia niż z bólu.

- Lena!?

Zamiast mu odpowiedzieć, jęknęłam cicho i spojrzałam na łokieć. Skóra była zdarta a z jednej, maleńkiej ranki leciała krew. Śmiesznie mało krwi.

A boleć bolało jak cholera.

- Co ty tu robisz?

- Mogłabym...

- Lena!

Odwróciłam się i zobaczyłam Eryka idącego w moją stronę. Zaraz za nim szedł jasnowłosy chłopak z mojej klasy, którego zapamiętałam tylko dlatego, że siedzi z Rudą.

- Więcej was matka nie miała? - Rafał mruknął pod nosem. Brzmiał na zirytowanego, ale wzrok miał wbity w moją ranę. Eryk podążył za jego wzrokiem.

- Coś ty jej...

- Wywróciłam się! - niemal krzyknęłam, a oni, jak na komendę, przenieśli wzrok na moją twarz.

Taki był zamiar. Jeszcze przed chwilą obaj byli gotowi rzucić się na siebie z powodu urojonych oskarżeń, a to było najmniej potrzebne w tym momencie. W międzyczasie blondyn przekręcił lekko rękę w moją stronę, żeby lepiej się przyjrzeć.

- I o co tyle krzyku? - mruknął rozbawiony - Nie zginiesz od tego, szybko się zagoi. Chociaż przydałoby się odkazić...

Chwilę zajęło zanim dotarły do mnie jego słowa, tak samo jak do Eryka. Spojrzeliśmy na siebie, próbując ukryć przerażenie. Owszem, zagoi się. I to piekielnie szybko. Jak u niego i Oli kiedyś, dzięki mojemu dotykowi.

- Ma któryś chusteczki? - spytałam. Musiałam jakoś zakryć rękę, żeby nikt się nie zorientował. Kiedy pokręcili ponuro głowami, po prostu złapałam dłonią łokieć, i zaskoczona syknęłam z bólu. Powinna się już zacząć goić. A może u mnie działa to wolniej niż u innych? Ruszyłam w stronę bramy i kątem oka zauważyłam, jak Rafał przydeptuje papierosa. Później z nim o tym pogadam.

- Skąd się tam wziąłeś? - spytałam Eryka.

- To akurat moja wina - wtrącił się Grzesiek - Tak jakby nakablowałem na ciebie. Widziałem jak idziesz w tamtym kierunku, a Eryk akurat pytał, więc... - wzruszył ramionami.

- A po co...

- Klauduś! - krzyknął, zanim zdążyłam dokończyć pytanie.

Słysząc go, idąca w stronę przystanku niska dziewczyna odwróciła zaciekawiona głowę, jednak jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił, kiedy zobaczyła, kto ją woła.

- Padalec! - krzyknęła w odpowiedzi i przyśpieszyła kroku.

- No już, ile można się obrażać o jeden mały żarcik? - uśmiechnął się - Masz wodę utlenioną?

- Mam, a co? - tym razem się zatrzymała, jednak jej wzrok dalej pozostał podejrzliwy.

- Musimy ranę odkazić - wskazał na mnie ręką. Klaudia zmierzyła mnie wzrokiem i zauważyła rękę zaciśniętą na łokciu. Jej rysy złagodniały lekko i zawróciła, zbliżając się do nas.

Tajemnica LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz