23. Nie igraj ze śmiercią

1.3K 141 52
                                    

W progu salonu nadal stoi wysoka szatynka, odziana w czarną, długą suknię do kostek. Na jej dłoni zauważam dość spory pierścień, który połyskuje w blasku lampy tuż obok niej. Kobieta uśmiecha się do mnie, gdy zauważa, że ciągle się jej przyglądam. Odchodzi od futryny, podchodząc szybkim krokiem do mojej osoby. Wyciąga bladą dłoń, którą niechętnie łapię.

– Auroro, wspaniale widzieć cię żywą! – woła wesoło, jakbyśmy już od dawien dawna się znały. Przerażona spoglądam na Lucyfera. Kim ona jest...? Skąd mnie zna? Kobieta chyba zauważa moją nieufność względem niej, po czym odsuwa się o kilka kroków do tyłu. – Och, rozumiem. Nie powiedzieli ci, kim jestem?

Przeczę, kręcąc głową.

– Moje imię, na pewne potrzeby, brzmi Noemi i jestem Śmiercią, aniele – oznajmia poważnie szatynka, ciągle serwując mi ciepły, delikatny uśmiech, choć jej spojrzenie wyklucza dobry humor, gdyż nadal jest puste, oziębłe... mrożące krew w żyłach. – Raz się spotkałyśmy, gdy odprowadzałam cię na drugą stronę, do Piekła. Możesz tego nie pamiętać, ponieważ pod koniec musiałam wymazać ci pamięć o tym spotkaniu. Nie lubię, kiedy ludzie, dusze, czy duchy zapamiętują mnie jako kobietę.

– Ale, Noemi, jesteś kobietą – wtrącam się, marszcząc brwi, na co szatynka cicho chichocze.

– Owszem, jestem, natomiast Śmierć jest kojarzona z mężczyzną, a nawet z kościotrupem w czarnej pelerynie, trzymającym kosę. Dlaczego nie potrafią zrozumieć, że Śmierć może być seksowną kobietą? Że co, to niby nie jest zawód dla mnie?

– Jest feministką – dodaje Lucyfer, przewracając oczyma.

W sumie to by tłumaczyło, dlaczego jest taka oburzona szufladkowaniem Śmierci jako mężczyzny z kosą. Przez chwilę stoję w osłupieniu, próbując pojąć najnowsze rewelacje. Odwiedziła nas dawno zaginiona Noemi, której nikt nie ma prawa ujrzeć. A ten, kto ją ujrzy, wymazuje mu się wspomnienia. Dlaczego do nas przyszła? Ktoś umiera, że postanowiła sprawić wizytę wszystkim? A może chce sprzątnąć cały dom i przeprowadzić nas na drugą stronę, posyłając każdego do swoich domów? Czego pragnie...? Mam w głowie tyle pytań, ale obawiam się je zadać. Szatynka wydaje się naprawdę całkiem luźną, sympatyczną osobą, ale teraz, wiedząc kim jest, nieco się boję. Nikt nic nie zrobił, więc skąd jej wizyta?

– Proszę cię, gówniarzu, nie wtrącaj się w sprawy dorosłych – oznajmia Noemi, wpatrując się w Lucyfera. Oburzony siada na swój stary fotel, a Gabriel uśmiecha się do niego kpiąco. W końcu ktoś, oprócz mnie, poskromił Diabła. – Nie przyszłam tu kogoś zabrać, lecz po to, gdyż wszyscy mamy wspólny problem, moi drodzy. Znajdźcie mi jakieś biuro albo salę konferencyjną i zaproście mnie wraz z wszystkimi członkami. Mamy do pogadania.

Noemi już po chwili wychodzi do ogrodu, a ja, Gabriel i Lucyfer siedzimy w milczeniu, spoglądając na oddalającą się postać Śmierci. Nie tak ją sobie wyobrażałam. Nie sądziłam, że to w ogóle kobieta! Faktycznie, miała rację. Gdy widzę obraz kogoś, kto zabiera nas na drugą stronę, widzę ponurego mężczyznę z kosą. A ona? Ona jest piękna, mroczna, a zarazem sympatyczna i rzeczowa. Nie wiem, o jaki problem może chodzić, dlatego ruszam za Lucyferem w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, gdzie moglibyśmy go omówić. Gabriel postanowił zebrać wszystkich członków domu, by oznajmić im, kogo zagościliśmy w naszych progach.

Ja natomiast cały czas chodzę za Diabłem, który wyjątkowo jest niespokojny. Ogląda się za siebie, omiata mnie dziwnym, jakby smutnym, spojrzeniem i ciągle marszczy brwi. Może główkuje nad tym, czemu odwiedziła nas Noemi? Ja sama także jestem ciekawa, ale staram się być również cierpliwa. Nie można dostać wszystkich informacji od razu. Kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg rezydencji, a potem mijały kolejne dni, za wszelką cenę chciałam wiedzieć, co ukrywa przede mną rodzina. Niestety zajęło mi prawie dwa miesiące, nim stanęłam u bram Piekła. Tej chwili... tej przerażającej, mrocznej chwili w życiu nie zapomnę.

Maska AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz