- Daleko mieszkają? - spytałem się z nadzieją, że blisko.

- Trochę daleko... - powiedziała, patrząc w telefon.

- Aaa... - chciałem już się o coś zapytać, ale zastanowiłem się, że lepiej by było nie zawracać tym głowy - j-już nic.

Wtedy poczułem lekki uderzenie w ramię od jej małej rączki.

- A-a to za co? - spytałem się lekko zdezorientowany.

- Mnie się nie kłamie - powiedziała z lekkim uśmiechem - o co chciałeś się spytać? Tylko szczerze - uprzedziła mnie.

- C-czy mógłbym pojechać tam z tobą... - powiedziałem, odwracając od niej wzrok, czułej jej zaskoczenie.

- Nawet się spytam, fajnie by było - powiedziała, wyciągając telefon, pisząc sms-a.

- N-nie musisz tego robić! - powiedziałem w jej stronę, chcąc wyrwać telefon.

- Ups... Za późno - uśmiechnęła się niewinnie, po czym spotkała się z moją wymowną miną. Zacząłem ją gilgać, jako mój wymiar kary, przez co zajmowaliśmy całą kanapę, przerwał nam dźwięk telefonu.

- Zgodził się - powiedziała, wycierając łzy ze śmiechu.

Wewnętrznie skakałem ze szczęścia, ale wiedząc, że jedyną osobą, która będzie mi przeszkadzać, będzie Nina...

- Tylko jest tak, że powinniśmy już się szykować - powiedziała, wstając z kanapy - spakuje nowe rzeczy, mamy dwie godziny by tata po nas przyjechał - powiedziała, znikając w pokoju.

- J-jak dwie godziny, dzisiaj już jedziemy? - spytałem się, wchodząc za nią do jej pokoju.

- Tak, wyjeżdżają na jakieś targi, przez trzy dni mam opiekować się Niną... - powiedziała, pakując nowe rzeczy z komody do swojej torby - jak się spakuję, będziemy mogli iść do ciebie - powiedziała, na co przytaknąłem.

Poszedłem do salonu umyć kubki, po czym zauważyłem, że Olga siedzi przy blacie.

- Idziemy? - spytała się z lekkim uśmiechem, na co włożyliśmy buty i poszliśmy w stronę mojego domu.

Była wspaniała pogoda, wystarczyło mieć sweter na dworze. Szliśmy przez miasto, kiedy doszliśmy do mojego domu.

Od kluczyłem drzwi i od razu zauważyłem Roze, która robiła porządki przy butach.

Przeszliśmy koło niej, na pierwsze piętro, gdzie otworzyłem drzwi od swojego pokoju, wpuszczając pierwszą Olgę.

- Spakuje rzeczy i będziemy mogli iść - powiedziałem, kiedy zacząłem wyciągać po kolei swoje ubrania na łóżko, a potem pakując je do pierwszej znalezionej torby sportowej.

- Wiesz - zaczęła nieśmiało - dawno cię nie widziałam w twojej kurtce wiktoriańskiej...

- Postanowiłem, że latem nie będę jej nosić - powiedziałem, wychodząc z pokoju, a potem go zamykając, znowu zmierzając w stronę domu Olgi. Nie wiem czemu, ale zacząłem coraz bardziej przy niej swobodniej się czuć...

Kiedy doszliśmy do domu Olgi, przy parku zaparkował czarny samochód, a potem można było w nim ujrzeć tatę Olgi.

- Pójdę tylko po torbę i będziemy mogli jechać - powiedziała, wbiegając do kamienicy, po czym udałem się w stronę samochodu jej taty, po chwili została spuszczona szyba, przez co mogłem widzieć gest, żebym wszedł na przód samochodu. Otworzyłem drzwi samochodu i usiadłem koło taty Olgi, a potem nastała cisza.

- Jesteście razem? - spytał się, poprawiając koszulę, gdzie momentalnie zrobiłem się cały czerwony.

- N-nie - odpowiedziałem zestresowany, na co poprawił swoje okulary, myślałem, że będzie gorzej...

- Coś się działo na tym wyjeździe? - czułem się jak na przesłuchaniu.

- N-nic szczególnego...

Spojrzał się na mnie podejrzliwie, ale zszedł swoim wzrokiem na tylne siedzenia, gdzie wsiadła Olga.

- Już jestem - powiedziała uśmiechnięta Olga.

Teraz wiem, że poznanie taty Olgi, i przeżycie z nim czterech dni nie będzie wcale takie proste...  


|#6MARATONU|

KONIECCC

Gwiazdeczka?

Co sądzicie o tym dzisiejszych rodziałach? 

Co tak naprawdę powstrzymywało od wyzwania miłości Lysandra?

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now