Rozdział 5 ✓

1.3K 165 10
                                    

Nauczyciel przerwał swoje wypowiedzi historyczne, kiedy spojrzał na swój zegarek. Również wtedy zobaczyłam, że za kilka minut ma być dzwonek na przerwę.

— Klaso, nie zapomnijcie o zadanej notatce, którą macie zrobić z dzisiejszej lekcji — powiedział na głos nauczyciel, a chwile potem zabrzmiał dzwonek szkolny. Każdy w klasie zaczął pakować się, a nawet wychodzić. Ja również spakowałam swoje rzeczy i podeszłam do biurka nauczyciela.

— Olga, miło mi Cię gościć w naszej klasie — powiedział z wielkim uśmiechem — spojrzałem na Twoje oceny z przeniesionej szkoły i widzę, że oceny z historii są bardzo wysokie — powiedział, spoglądając na przepisane oceny do dziennika — czy nie byłabyś zainteresowana konkursem historycznym, który ma się niedługo odbyć? — spytał się.

Zdziwiona spojrzałam na nauczyciela.

— P-pewnie — przytaknęłam. Podał mi kartkę, na której było kilka pytań. Usiałam przy pierwszej ławce i zaczęłam rozwiązywać test historyczny. Niektóre z pytań wydawały się oczywiste i banalne, inne z kolei były podchwytliwe. Nie miałam sama pewności, czy udzieliłam dobrze odpowiedzi. Wstałam z ławki i podałam kartkę.

— Nie chcesz jeszcze więcej czasu? — spytał nauczyciel, poprawiając okulary — dość szybko skończyłaś — zdziwiony zabrał kartkę.

— Działałam z intuicją — powiedziałam pewnie.

— Dobrze, dziękuje i miłego dnia życzę — powiedział, biorąc do ręki długopis, by nakreślić poprawną, bądź niepoprawne odpowiedzi.

Wyszłam z klasy, natrafiając od razu Lysandra i Kastiela na korytarzu.

— Zgaduje, że poprosił Cię o wypełnienie testu na konkurs — powiedział z lekkim uśmiechem Lysander.

— Tak, nie było tak źle — stwierdziłam, myśląc kompletnie o czymś innym. Amber ewidentnie miała do mnie jakiś problem. Moje zamyślenie zauważył Kastiel, który szturchnął białowłosego w ramie.

— Czy myślisz o Amber? — spytał się, również wyrwany z zamyśleń.

— Nie wiem czemu, ale ma ona do mnie jakiś problem — powiedziałam trochę cicho, by nikt inny tego nie usłyszał.

— Powiem tak — zaczął czerwonowłosy — co by nie było, Amber do każdego ma problem, tyle że dziwi mnie, że ledwo zaczęłaś, a masz już z nią jakąś kose, może coś jest na rzeczy? — spytał się z łobuzerskim uśmiechem.

— Nie kojarzę jej aż tak — stwierdziłam. Nie pamiętam, byśmy się kiedyś spotkały, ale tak samo było z Natanielem. Chodziliśmy do tej samej szkoły, ale do osobnych klas, czy tak było z Amber?

Po chwili poczułam lekkie klepnięcie po moim ramieniu, obróciłam się w tę stronę.

— Hej, mam na imię Iris — powiedziała z uśmiechem, po czym podała dłoń na przywitanie.

— O-Olga — powiedziałam lekko wyrwana z zamyśleń.

— A ja Kim, witaj w ekipie — powiedziała, żując gumę w ustach.

— Mam pomysł! — powiedziała, klaszcząc w dłonie Iris. Zdziwieni spojrzeliśmy na dziewczynę — zorganizujmy piknik, taki integracyjny — dopowiedziała szczęścia.

— Dobry pomysł, Olga pozna wtedy wszystkich w klasie — powiedział Nataniel, dołączając się do rozmowy.

— To może jutro? Po szkole byśmy wszyscy razem poszli — dopowiedziała podekscytowana dziewczyna.

— Pewnie, i co jeszcze? — powiedział lekko niezadowolony Kastiel.

— Spokojnie Kastiel, jeżeli tak bardzo nie masz ochoty, nie musisz przychodzić — powiedział Lysander klepiąc go po ramieniu.

— Może by zrobić piknik dzisiaj? Nie mam jutro czasu — wytłumaczyła się Kim. Odbyło się małe głosowanie na podniesionej dłoni u góry, zwyciężył piknik, który ma się odbyć dzisiaj po szkole.

Uzgodniliśmy między sobą, co przynosimy i gdzie się finalnie spotykamy. Każdy rozszedł się w swoją stronę, Kastiel wyruszył w stronę dziedzińca, a dziewczyny poszły do już otwartej klasy. Zostałam na korytarzu sama z Lysandrem.

— To dzisiaj nie będziemy się nudzić — powiedział zadowolony Lysander.

— Bez wątpienia — powiedziałam lekko zmieszana wszystkimi wydarzeniami dzisiejszymi.

— Będziesz na pewno zadowolona dzisiejszym dniem — powiedział z lekkim uśmiechem w moją stronę.

Rozmowę nam przerwał dzwonek szkolny, przez wszystkie dzisiejsze lekcje siedziałam razem z Lysandrem i chyba tak pozostanie. Dziwne było to, że przez następne lekcje nie zjawiła się Amber a razem z nią Nataniel. Pomyślałam, że Nataniel, jako że jest głównym gospodarzem szkoły, to zajmował się ważnymi zadaniami. Po ostatniej lekcji udałam się do szafki, żeby odłożyć podręczniki, które przydadzą się na jutro, wole skorzystać i mniej nosić. W momencie otwarcia szafki zauważyłam różową karteczkę złożoną w pół, sięgnęłam po nią i zaczęłam czytać.

"Ja pamiętam i zrobię wszystko, żebym była górą"

Podejrzewałam, kto mógł to napisać. Przeszły mnie momentalnie ciarki, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Podczas myślenia nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie Kastiel.

— Co tam masz? — powiedział, po czym wyrwał mi kartkę.

— Ej! Oddaj to! — krzyknęłam, próbując odzyskać kartkę, lecz był ode mnie wyższy.

— Prawie na pewno wiem kto to, ale niech zgadnę — powiedział, trzymając wysoko karteczkę, bym nadal nie mogła dosięgnąć — Amber? — powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Nie chciałam już jego słuchać, szybkim ruchem zamknęłam szafkę, po czym udałam się do wyjścia. Kiedy już wychodziłam, zauważyłam, że centralnie za mną był Kastiel, zatrzymałam się i zwróciłam się ku niemu.

— A ty co? — spytałam się zdziwiona, że utrzymuje mojego kroku — ja naprawdę nie wiem, czego ode mnie chce ta dziewczyna — powiedziałam wkurzona wchodząc na chodnik przed szkołą kiedy on ciągle dotrzymywał mojego kroku. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego pytająco.

— Widzisz, sam jestem ciekaw, jak taka mała dziewczynka mogła wkurzyć zadufaną w sobie Amber — powiedział w moją stronę — a, jako że Lysander musiał pójść do swojego domu, żeby się przygotować na piknik, to pójdę z tobą — wzruszył ramionami obojętnie. Zaczęliśmy iść w stronę mojego mieszkania.

— Czyli jednak idziesz na piknik? — spytałam się, kiedy weszliśmy do parku.

— Postaram się być, ale jak będzie nudno, to się zmyje — stwierdził, mając ręce w kieszeniach. Wydawał się tajemniczy i mało mówił o sobie, wolałam go nie drażnić, pytając go o jego osobę. Nie chciałam również oceniać ludzi po okładce.

Doszliśmy do wejścia klatki schodowej mojej kamienicy, weszliśmy po schodach i od razu otworzyłam drzwi. Zdjęliśmy buty przy drzwiach i weszliśmy w głąb mieszkania.

— Rozgość się — powiedziałam do niego, kierując się do lodówki, żeby przygotować kilka przekąsek. Kastiel rozłożył się na kanapie i zaczął przeglądać swój telefon. W pewnym momencie schylił się do przodu do ławy przed kanapą, gdzie znajdowała się karteczka. Podeszłam do niego, sama nie wiedząc, co zostało zostawione na ławie.

— Twój Ojciec pisze Ci listy? — spytał się z krzywym uśmiechem.

— Jak to tata? — wzięłam trochę niepewnie kartkę.

"Musiałem pilnie wyjechać, musimy pogadać o pewnej sprawie. Nie planuj niczego w Weekend"

— Chyba wam nie po drodze — stwierdził, opierając się o kanapę.

— Trochę tak — powiedziałam, odkładając kartkę na stolik. Ponownie podeszłam do kuchni, by przygotować ciasto na babeczki. Moja specjalność. Po kilku minutach ciasto było już w formach oraz w piekarniku. Tylko kwestia czasu, zanim będą gotowe. Wykorzystałam czas pieczenia na przebranie się w luźniejsze ubrania. 

Poprawiony ✓

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now