Rozdział 8 ✓

1K 125 4
                                    

Leniwie podniosłam głowę, zaczęłam szukać telefonu, po czym obróciłam się na bok. Zauważyłam, że leży na podłodze, stwierdziłam, że i tak muszę już wstać więc i od razu podniosłam telefon z podłogi. Przeciągnęłam się, kiedy usłyszałam dźwięk telewizora z przedpokoju, nie przypominam sobie, bym włączała go poprzedniego dnia. Po chwili usłyszałam gwiżdżący czajnik, nie podejrzewałam nawet, że to mógłby być mój tata. Z niepokojem skradłam się do drzwi mojego pokoju, lekko uchyliłam je, spoglądając przez szparę, gdzie po chwili szarpnęłam drzwi, by otworzyć je na oścież.

— K-Kastiel?! — krzyknęłam z niedowierzaniem.

— A co, nie widać? — spytał się ze swoim zadziornym uśmiechem, mierząc mnie wzrokiem. Zorientowałam się wtedy, że stoję przy nim w majtkach oraz w luźnej bluzce. Tak szybko, jak otworzyłam drzwi od swojego pokoju, tak również wróciłam, zatrzaskując je. Spaliłam się ze wstydu...

Przebrałam się w codzienne ubranie i poszłam ponownie do salonu. Spojrzałam na Kastiela, który siedział przy telewizorze, zajadając paluszki. Podeszłam do niego i stałam z wymowną miną, która oczekiwała wyjaśnień.

— Spokojnie, mieliśmy pogadać... — powiedział z zapchaną buzią przez paluszki.

— Ale jak ty — nie dał mi dokończyć, wskazał na drzwi, spojrzałam na niego pytająco.

— Były otwarte — powiedział z łobuzerskim uśmiechem — że ty się nie bałaś spać przy otwartych drzwiach od domu...

Byłam w święcie przekonana, że zamknęłam po sobie drzwi. Usiadłam obok niego na kanapę.

— No a ja jako dobry sąsiad nie mogłem pozwolić, by ktoś Ci się wkradł — powiedział, zakładając ręce za głowę.

— Sąsiad? — spytałam go.

— Mieszkam piętro niżej — powiedział w moją stronę. Trochę zmieszana wstałam z kanapy i poszłam w kierunku kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie.

— Chcesz coś do zjedzenia? — spytałam się w momencie otwierania lodówki.

— Jak już robisz, to chętnie skorzystam — powiedział, wstając z kanapy, skierował się do wyspy kuchennej, przy której usiadł.

Zrobiłam kanapki, podzieliłam je na talerzach i podałam mu jego porcje. Usiadłam obok niego przy wyspie kuchennej i zaczęliśmy jeść w ciszy.

— Więc — zaczął mówić — chciałem pogadać o Lysandrze — powiedział poważnie. Nie do końca rozumiem, czemu akurat ze mną chciałby o nim rozmawiać, krótko go znam — Ostatnio dziwnie się zachowuje jak na jego zachowanie — powiedział, kończąc kanapkę — przestał chodzić na próby — stwierdził — może wiesz coś? — spytał się.

— Nie, nic mi nie mówił — powiedziałam w jego kierunku — czy podejrzewasz coś? — spytałam się z zaciekawieniem.

— Nie, dlatego miałem nadzieje, że ty będziesz coś wiedziała — powiedział — wiesz, może i wyglądam na dupka — stwierdził — ale znam Lysandra i czuje, że jest coś nie tak — powiedział.

— P-Postaram się czegoś dowiedzieć — powiedziałam.

Siedzieliśmy jeszcze trochę w pokoju, po czym czerwonowłosy wstał z krzesła.

— Czas się zbierać do szkoły — powiedział, kierując się do wyjścia, również podeszłam, by włożyć na siebie buty i sięgnąć torbę szkolną, którą zawsze zostawiam przy wyjściu. Zawieszając na swoim ramieniu, poczułam, jak się zsuwa.

— Daj torbę — powiedział, zawieszając moją torbę na ramieniu, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni.

— Nie trzeba, poradzę sobie — powiedziałam, drapiąc się po karku. On natomiast już mnie nie posłuchał i od razu wyszedł z mojego mieszkania. Zamknęłam po sobie drzwi na klucz i dogoniłam go. Skierowaliśmy się w stronę szkoły. Chciałam od razu porozmawiać z Lysandrem mając nadzieje, że znajdę go, zanim zaczną się lekcje. Miałam jeszcze poinformować Nathaniela, w jakich zajęciach dodatkowych miałam uczestniczyć.

Weszliśmy na dziedziniec, gdzie Kastiel kierował się do śmietnika, przy którym pewnie chciał zapalić papierosa.

— A ty gdzie idziesz? — spytał się Kastiel mając przygotowanego papierosa w buzi.

— Muszę jeszcze powiedzieć, w jakim klubie będę — powiedziałam, wskazując ręką na drzwi wejściowe szkoły.

— Dobra, dołączę za chwile — powiedział, próbując zapalić papierosa.

Weszłam do szkoły, gdzie skierowałam się od razu do pokoju gospodarzy. Weszłam trochę nie pewnie, na pierwszy rzut oka nikogo nie zobaczyłam, chciałam zawrócić i wyjść z pokoju.

— Już, już — powiedział Nathaniel, wstając spod biurka — szukałem długopisu, gdzieś spadł.

— J-ja chciałam tylko powiedzieć, do jakiego klubu chcę się zapisać — powiedziałam w jego kierunku — klub artystyczny.

— Violetta w nim jest — powiedział, zapisując coś na dokumentach — Musiałabyś się jej spytać, kiedy są zajęcia, nie mam żadnej notatki o tym klubie — stwierdził, szukając czegoś w segregatorze.

— Okej — powiedziałam szybko — już nie przeszkadzam, wszystko wiem — stwierdziłam w jego strony, po czym wyszłam z pokoju. Szybko poszło. Spotkałam od razu przy wyjściu z pokoju gospodarczego dziewczynę z klasy.

— Melania? — spytałam nie pewnie — Widziałaś może Lysandra? — spytałam się brązowowłosej.

— Lysandra? Chyba tak, widziałam, jak wchodził do piwnicy — stwierdziła, wskazując ręką w tamtym kierunku.

— Dziękuje — powiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym poszłam w stronę piwnicy. Nie wiedziałam, czy pukać, czy wejść normalnie? Otworzyłam drzwi i zawahałam się, czy ktokolwiek jest, było zbyt ciemno by coś zobaczyć. Wyciągnęłam telefon i włączyłam w nim latarkę, żeby zejść po schodach.

— Lysander? Jesteś tutaj? — spytałam się, schodząc po schodach. Schodząc po ostatnich stopniach, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo nie zauważyłam, dlatego chciałam już wrócić na górę.

— Jestem... — powiedział Lysander wyłaniając się z głębi ciemnego pokoju, tym samym dał gest, żebym usiadła na starej zakurzonej sofie. Usiadłam na niej, po czym białowłosy dołączył do mnie.

— Coś się stało? — spytałam się cicho, czy cokolwiek mi powie? Po dłuższej ciszy zaczął mówić.

— Nic szczególnego — powiedział również cicho — Czy Kastiel cię nasłał na mnie? — spytał się, na co lekko się wzdrygnęłam.

— T-Tak można powiedzieć — powiedziałam — Martwi się, mówił, że nie chodzisz na próby — powiedziałam spokojnie — jeżeli nie chcesz mi powiedzieć, to chociaż powiedz Kastielowi — powiedziałam smutno — nie chcę go znowu zobaczyć rano, spoglądającego na moją piżamę — powiedziałam z lekkim zdenerwowanym głosem.

— Widział Cię w pidżamie? — spytał się zdziwiony, przytaknęłam mu lekko.

— Więc? — spytałam się.

— Powiem mu — powiedział, patrząc na podłogę, po czym wstał z kanapy — idziemy na górę?

— Tak... — wstałam również i wyszliśmy z piwnicy. Kierowaliśmy się na dziedziniec.

— Możesz iść, ja tylko włożę rzeczy do szafki — powiedziałam i tak się stało. Podczas wkładania reszty książek z mieszkania, usłyszałam dźwięk powiadomienia SMS.

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora