Rozdział X

22 6 2
                                    


Minął tydzień od momentu co pogodziłam się z Tristan'em.Wszystko szło pomiędzy nami w dobrym kierunku i nawet mogę powiedzieć,że teraz jest nawet lepiej pomiędzy nami.Więcej się widujemy i częściej spędzamy razem czas.Con do tego momentu się nie odezwał i zaczynałam się powoli niepokoić o niego,ale jak sam Con prosił-mamy się o niego nie martwić,bo nic mu nie grozi.Chyba najlepiej z nas wszystkich żyło się Lidii i James'owi.Ich związek każdego następnego dnia kwitnął coraz bardziej i szczerze się z tego cieszyłam.Najlepszą wiadomością od tych paru dni,było że Brad z Victorią się pogodzili i teraz nie widzą świat wokół siebie.Muszę się przyznać,że zazdroszczę im.Zazdroszczę im najbardziej drugiej połówki koło siebie,która się o ciebie martwi i troszczy.My z Tris'em byliśmy odsunięci przez to wszystko od tej czwórki.Tris nie miał dziewczyna,a ja chociaż posiadałam tą moją,ukochaną drugą połówkę,to jednak nie posiadałam ją koło siebie i właśnie to najbardziej boli.

Obudził mnie dźwięk przychodzących wiadomości.W pokoju było całkowicie ciemno,a na polu zaczynało dopiero świtać.Jęknęłam do poduszki i wciągnęłam rękę z pod pierzyny,aby wziąć telefon z szafki.Przetarłam twarz dłonią i przymknęłam powieki po tym jak światło z wyświetlacza poraziło mi oczy.Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła,odblokowałam telefon i spojrzałam kto jest taki genialny aby mnie budzić tak wcześnie.Przy okazji jeszcze spojrzałam na godzinę i westchnęłam. 04:33.Kto normalny chce coś ode mnie o tej porze?Spojrzałam na ekran i przeczytałam wiadomość kilka razy na raz.Usiadłam po turecku na łóżku i włączyłam lampkę,która stała na szafce koło łóżka.Pokręciłam głową i jeszcze raz spojrzałam na ekran telefonu i zaczęłam czytać na głos nie przejmując się,że kogoś obudzę.

-Zejdź na dół i wyjdź z hotelu,czekam na dole-przeczytałam parę razy.

Zmarszczyłam brwi i poderwałam się z łóżka.Gdyby to była zwykła wiadomość od któregoś z chłopaków to na pewno bym ją olała,ale to jest wiadomość od Connor'a-mojego chłopaka.Założyłam ciuchy z wczorajszego dnia i wyszłam po cichu z pokoju,zamykając go na klucz.Idąc na dół trzymałam swój telefon w dłoni i prawie,że biegiem podeszłam do drzwi hotelowych.Pociągnęłam za klamkę,ale drzwi nie ustąpiły. Przeklęłam pod nosem i rozejrzałam się dookoła,a mój wzrok padł na drzwi za biurkiem.Podeszłam do biurka i rozejrzałam się dookoła,ale nikogo nie zauważyłam.

-Czego tutaj pani szuka?-usłyszałam za sobą i podskoczyłam wystraszona.Odwróciłam się nie pewnie i spojrzałam na faceta po pięćdziesiątce.

-Muszę pilnie wyjść z hotelu-odpowiedziałam,a on spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami.

-A co takiego się stało,że o 4:51 chce pani wyjść?-zapytał ponownie,a ja zagryzłam wargę i zastanowiłam się na chwilę nad odpowiedzią.

-Mój chłopak zapomniał ode mnie telefonu,a potrzebuje go do pracy.Wie pan...biznesmen i takie rzeczy...-oznajmiłam i zaczęłam się modlić,aby facet załapał moje kłamstwo.

Z westchnięciem ruszył do drzwi i otworzył je,przepuszczając mnie przez nie.

-Masz zamiar wracać?-zapytał,a ja kiwnęłam lekko głową.

-Tak za dziesięć minut powinnam wrócić-odpowiedziałam i ruszyłam szybkim krokiem w lewą stronę hotelu.

Chodząc przez moment po ulicy,myślałam,że ktoś zrobił sobie ze mnie jaja i napisał do mnie,a ja mu uwierzyłam. Chcąc już wracać z powrotem do hotelu,nagle zostałam pociągnięta do zaułka i przyciśnięta do ściany.Moje usta zostały zasłonięte przez kogoś dłoń,a dłonie zostały przyciśnięte przez drugą dłoń do ściany nad moją głową.Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć przez dłoń mojego porywacza.Po chwili się poddałam i straciłam siły.Moje nogi się ugięły i ostatnią moją deską ratunku przed upadnięciem na ziemię była dłoń,która trzymała moje nadgarstki i ciało,które był przyciśnięte do mojego ciała.Po chwili osoba,która mnie trzymała odsunęłam się ode mnie,a ja bezwładnie upadłam na ziemię i oparłam się o ścianę,skulając się w kulkę.Zaczęłam cicho łkać i czekać na mój wyrok.

W pewnym momencie poczułam dwie ręce obejmujące mnie w pasie i ktoś przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.Gdy poczułam dobrze znany mi zapach,rozpłakałam się na dobre i wtuliłam się jeszcze bardziej w dobrze znaną mi osobę.Zaczęłam głośno szlochać,mocząc koszulę Con'a.

-Hej Alex-powiedział chłopak,podnosząc moją głowę do góry.Spojrzałam w jego oczy w których odbijał się księżyc.

-Conny-wyszeptałam,a chłopak kiwnął lekko głową i leciutko pocałował mnie w usta.-Tak bardzo tęskniłam...

-Ja też misiu.Ja też...-odparł i wziął mnie na ręce.

Zarzuciłam swoje ręce na jego kark i wtuliłam się w niego,aby nie upaść na ziemię.W pewnym momencie zasnęłam,bo była tylko ciemność.


~*~*~


Gdy się obudziłam znajdowałam się w swoim pokoju i to w dodatku sama.Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi.To nie możliwe żeby mi się to przyśniło!

-Alex!-usłyszałam głośny krzyk i po chwili byłam przytulana przez parę rąk.-Boże gdzieś ty się szlajałaś w tak wczesnych porach?! Ochroniarz powiedział,że przyniósł cię jakiś chłopak na rękach i odniósł cię do pokoju i zniknął.Ostatnie co powiedział przed wyjściem to żeby się ochroniarz tobą zaopiekował do momentu aż się nie obudzisz!-zawołała Victoria gestykulując rękami na boki.

Siedziałam w miejscu i przyswajałam sobie to na spokojnie.Con mnie zostawił.Ponownie.Samą.

Rozpłakałam się ponownie i mocno wtuliłam się w Brad'a,który stał koło mnie.Zaskoczony chłopak na początku nic nie zrobił,ale po chwili odwzajemnił uścisk.

-On mnie ponownie zostawił!-krzyczałam jak szalona i nic do mnie nie docierało.

Nie docierały do mnie słowa Brad'a;Victorii;Lidii;James'a,a nawet Tris'a z którym od momentu naszego pocałunku,zaczynałam się dogadywać coraz lepiej.Nic do mnie nie docierało.Zostałam położona na łóżku i odwróciłam się plecami do pozostałych.Nie chciałam na nich patrzyć.Zakochanych po uszy w sobie moich znajomych.Właśnie to mnie najbardziej raniło,dlatego zamknęłam oczy i odpłynęłam do świata w którym bezproblemowo sobie żyłam z moim Connym.Nic do mnie nie docierało z tamtego świata.Żaden odgłos,krzyk.Nawet śpiew ptaków ucichł i odgłos samochodów za oknem.Wszystko jakby się zatrzymało dookoła mnie i ucichło,tworząc nieskazitelną ciszę wokół mnie.

Obudziłam się dopiero w momencie,gdy drzwi trzasnęły i w pokoju zostałam całkowicie sama.Zasmuciłam się trochę faktem,że moi przyjaciele sobie mnie odpuścili w momencie gdy ich najbardziej potrzebowałam.Woleli wyjść i opuścić mój pokój,zamiast ze mną zostać i pocieszyć mnie.Ale po chwili uświadomiłam sobie fakt,że chyba wolałabym w tym momencie pozostać sama i sobie to wszystko poukładać w głowie.

Siedząc na łóżku i układając sobie w głowie to wszystko,nagle poczułam parę rąk na mojej talii.Miałam już ponownie zacząć krzyczeć i szarpać się gdy,poczułam perfumy.Odwróciłam się gwałtownie,wyrywając się z objęć osoby i wtuliłam się w osobę,która mnie trzymała.

-Witaj Alex-szepnął mi do ucha i pocałował mnie w czubek głowy-Myślałaś,że cię zostawiłem?-zapytał szeptem i zaczął nami kołysać na boki.

-Kocham cię Con-szepnęłam,wciąż wtulając się w niego.

-Kocham cię Alex-odpowiedziała również szeptem i pocałował mnie w czubek głowy.


Hey kochani :*

Przyznaje się...prawie popłakałam się pisząc ten rozdział :(

Mam nadzieje,że spodobał się wam rozdział i poczekacie na następny ;)

Do następnego rozdziału i miłego dnia kochani :*


Zniknięcia / C.Ball ✔Where stories live. Discover now