2.4 Zabawa przy wodzie

Depuis le début
                                    

- Chociaż, jak wrócimy, to będę pierwszym celem przez Lysandra...

Ciągle nie mogłam z tego nic wydobyć, przecież Lysander nie jest negatywnie do nikogo nastawiony...

- Hej, wszystko w porządku? - dosiadł się do mnie Leo, kiwnęłam potwierdzająco głową, nigdy nie mieliśmy okazji, by dłużej porozmawiać... Wydaje się pod tym względem podobny do Lysandra...

Siedziałam wsłuchana w śpiew mew i szumiących fal...

- Coś cię trapi - powiedział, nagle przerywając cisze.

- Nie e... - wydukałam cicho.

- To nie było pytanie - podał mi puszkę napoju gazowanego.

- Myślisz, czy... Albo nie, lepiej nie - wycofałam swoje pytanie, po czym spojrzał na mnie pytająco.

- Kontynuuj - powiedział stanowczo, przez co przeszły mnie ciarki, wydaję się jedynym, który racjonalnie myśli przy naszej grupie wakacyjnej.

- Myślisz... - przełknęłam głośno ślinę - czy może L-lys się trochę zmienił? - spytałam mu się trochę nerwowo i uciekałam wzrokiem, by tylko na niego nie spojrzeć.

- Widzę to - powiedział całkiem spokojnie - ale akceptuje go takim, jaki jest, wiem, że w pełni się nie zmieni - powiedział, lekko się uśmiechając w moją stronę.

- Nagle z poprzednich tygodni stał się... Bardziej... Jakby to ująć...

- Bardziej otwarty? - spytał się, na co przytaknęłam szybko - To pewnie się zmieni, kiedy spełni swoje marzenie - powiedział, wstając na równe nogi, po czym dosiadł się do Rozali...

Marzenie?

Żeby przez swoje marzenie się zmienić?...

Dzisiejszy dzień mnie już nie zdziwi...

Wstałam do Violetty, która słuchała muzyki na słuchawkach, leżąc na ręczniku, założyłam już w połowie suchą bluzkę. Zauważyłam, że Alex próbuje stawić czoła wielkim falą morza, a sam Armin stoi przy brzegu z zanurzonymi kostkami w wodzie, grając na swojej konsoli. Podeszłam do niego, również mocząc swoje stopy, patrząc na wyczyny niebieskowłosego.

Zachichotałam pod nosem, widząc, jak Alexa powala jedna z fal, wtedy czarnowłosy zorientował się o mojej obecności i schował urządzenie do kieszeni swoich spodenek.

- Nawet będąc przy wodzie, grasz - powiedziałam radośnie w jego stronę.

- Poziomy same się nie przejdą - odpowiedział.

- Życie samo się nie przeżyje - odpowiedziałam podobnym stylem, na co się zaśmiał.

- Masz trochę racji - stwierdził po chwili.

- Tylko trochę? - spytałam się z lekkim rozbawieniem.

- Tyci tyci - wskazał na dwa palce, określając wartość.

- Dasz bluzę? - spytałam się mu, na co chwilę się zastanowił.

- Po co ci? - spytał się, podając mi swoją czarną bluzę na zamku, która była mi za dużo o dwa numery.

- Lubie trzymać ręce w kieszeni - powiedziała rozbawiona, kiedy on sam schował dłonie w kieszenie swoich spodenek - no i trochę chłodny wiatr się zrobił.

- No i się zaczęło chmurzyć - powiedział kiedy staliśmy jeszcze w wodzie - chyba będzie burza.

- Może nas ominie - powiedziałam z lekką nutką nadziei.

- Każdy tak mówi - powiedział rozbawiony.

- Ja nie każdy - powiedziałam, wytyjąc język w jego stronę, po czym ze śmiechem zaczął czochrać moje włosy.

- Alex! Idziesz? - krzyknął Armin w stronę brata, który jeszcze wzmagał się z falami, a niebo zaczynało być coraz bardziej ponure.

- Chwila! - odpowiedział, po czym poszliśmy zbierać wszystko z plaży, po chwili poczułam mokry tors chłopaka, który przytulał mnie od tyłu.

- Nie! Alex! Jesteś mokry! - krzyczałam rozbawiona, będąc już sama cała mokra. [:lennyface: *ekhem* ~ dop. - Autorka]

Udaliśmy się do domku, by rozkoszować się tym pięknym dniem, który został odwiedzony przez deszcz...

~~~

UWAGA

WAŻNA INFORMACJA!

Nie mam już weny na tę książkę, wiec zawieszam ją na czas nieokreślony i no...

Z tego powodu jest mi strasznie smutno...

Do zobaczenia? *robi duże smutne oczy*

















Żart? *diaboliczny śmiech autorki, która chce być mroczna, a wygląda jak słodka lama emo*  

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Où les histoires vivent. Découvrez maintenant