Rozdział 45 - Szok

33.1K 2K 288
                                    


***Bridget

Styx nic nie powiedział, a ja coraz bardziej zaczynałam się bać. Muzyka wciąż grała, ale widząc zachowanie Styxa, większość par zatrzymała się, a po chwili już wszystkie to zrobiły i wpatrywali się na nas z obawą. Muzyka ucichła.

Sięgnął po coś do tyłu i uklęknął przede mną. Zaparło mi dech w piersi. Wszystkie pary oczu skierowały się w naszą stronę. Uśmiechnęłam się szeroko, pokazując moje białe zęby. Zielony kamień pięknie się mienił. Zielony był ulubionym kolorem Styxa, nawet oświadczając mi się, dbał o to, abym wiedziała, że należę tylko do niego.

- Bridget Wooder, najbardziej dziecinna osobo, jaką widział świat, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - spytał, jak zwykle z poważną miną. Nawet teraz był oficjalny. Jednak ja w jego oczach widziałam iskierki radości, które pokazywał tylko przede mną.

- No nie wiem - odpowiedziałam z udawanym nieprzekonaniem. - Najbardziej dziecinna osoba i największy sztywniak na świecie? Nie wiem, czy to wypali.

- Bridget! - syknął zniecierpliwiony Styx. Wyraźnie był zły, że zmuszam go do dłuższego klęczenia przede mną. W końcu król przed nikim się nie kłania, a tutaj proszę.

Zaśmiałam się, zupełnie nie przejmując się jego humorkami.

- Przecież żartowałam. Oczywiście, że zostanę twoją żoną - zaśmiałam się.

Nie czekałam na to, aż założy mi pierścionek. Po prostu rzuciłam się mu na szyję. Miałam do tego dogodność, bo klęczał, więc był dużo niższy ode mnie. Byłam teraz tak szczęśliwa, że po prostu nie mogłam powiedzieć ani słowa. Styx także mnie objął, po czym podniósł się, a ja rozpromieniona jak jeszcze nigdy patrzyłam mu w oczy. Sięgnął po pierścionek i założył mi go na palec, a ja ledwo mogłam ustać w miejscu.

Styx jakby przeczuwając, że zaraz wybuchnę, od razu po założenia mi pierścionka, chwycił mnie zaborczo i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego pierś i przymknęłam oczy. Byłam teraz najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Zanim się zorientowałam, chwycił mój podbródek i złączył nasze usta w delikatnym, spokojnym pocałunku. Dookoła nas rozległy się brawa i ciche westchnienia kobiet. Tego chyba się nikt nie spodziewał.

Nawet ja się nie spodziewałam. Myślałam, że Styx nie będzie chciał się angażować w taki rodzaj związku, a ja byłam gotowa to uszanować. Byłam mile zaskoczona.

Czułam jak promienieję. Radość rozpierała mnie jak jeszcze nigdy. Spojrzałam na swoje ręce, które spoczywały na klatce piersiowej Styxa. Dookoła moich dłoni pojawił się szron. Szybko je zabrałam, śmiejąc się przy tym.

- Przepraszam. Chyba jestem tak szczęśliwa, że nie panuję nad tym.

- Nic się nie stało. Chodź, mam dla ciebie niespodziankę.

Objął mnie w talii i popchał gdzieś. Przedarliśmy się przez tańczące pary. Kiedy tłum nieco się rozluźnił, moim oczom ukazała się moja rodzina. Była mama i tata, Carlos i Kornelia, a także Sam i Liana. Jak cudownie! Przyjrzałam się im wszystkim i zauważyłam, że oni także mają na sobie stroje balowe. Kornelia nie miała już brzucha, urodziła miesiąc po naszym wyjeździe. Nie spodziewałam się, że mama może tak pięknie wyglądać. Suknia pięknie na niej leżała. To dlatego wcześniej ich nie zauważyłam. Wtopili się całkowicie w tłum.

Spojrzałam na mojego mate i pocałowałam go w policzek.

- Dziękuję.

Podeszłam do nich, aby się przywitać. Coś jednak było nie tak. Wydawało mi się, że wszystkie kobiety są obrażone na swoich mężczyzn. Nie wiedziałam, co tutaj się stało, ale musiało być grubo. Spojrzałam pytająco na mamę.

- Co się stało?

- Wiesz, wszystkie mamy pretensje, że nasi przeznaczeni nam się nie oświadczali, tylko stawiali nas przed faktem dokonanym - mama spojrzała wrogo na tatę.

Zaczęłam się śmiać głośno, przez co atmosfera pomiędzy nimi nieco złagodniała.

- Dziękuję, że przyjechaliście.

- Styx zaprosił nas osobiście, więc nie mogliśmy odmówić.

- Osobiście? Kiedyś ty to zrobił?

- W dniu, kiedy wyjeżdżaliśmy - odpowiedział po prostu.

- Bridget, wyglądasz prześlicznie. Nigdy nie sądziłam, że masz taką wspaniałą figurę.

- Właśnie - odezwał się ojciec - dlaczego zawsze chodziłaś w takich dużych ubraniach?

Wzięłam wdech. Chyba najwyższy czas wyjawić im prawdę.

- Muszę powiedzieć wam prawdę. Od dziecka chodzę na karate. Ukrywałam to przed wami. Na początku to był tylko jeden trening tygodniowo, potem były dwa, potem cztery, aż w końcu sześć. Po drodze pojawiły się zawody, walki. Na całym ciele wiecznie miałam siniaki i zadrapania. Do dzisiaj je mam - pokazałam nieco poharatane ręce. - Wiedziałam, że się o mnie martwicie i wiedziałam, że nie pozwolilibyście mi na to, a ja to kochałam.

Uśmiechnęłam się do nich lekko. Najszybciej zareagowała mama. Podeszła do mnie i mnie przytuliła mocno. Potem dołączyła reszta. Uśmiechnęłam się szerzej.

Jeszcze chwilę rozmawiałam z rodziną. Spytałam się Korneli, co z Olivią, a ona wytłumaczyła mi, że wilkołaki szybko stają się samodzielne i już nie potrzebuje jej tak bardzo. Po rozmowie szybko zostałam porwana na parkiet. Tańczyłam ze Styxem i szybkie, i wolne tańce. Teraz odpoczywaliśmy. On stał oparty o ścianę, a ja o niego, przez co moje plecy dotykały jego klatki. Nikt nas nie zaczepiał. Wampiry chyba rozumiały, że teraz Styx nie ma ochoty i chęci rozmawiać z nikim innym.

- Styx? Oddałbyś za mnie życie? - nie ma to jak chwila refleksji...

Przez chwilę panowała cisza.

- Nie - odpowiedział. Tak po prostu.

Zrobiło mi się smutno. Przynajmniej był szczery, a to się liczy. Nie okłamuje mnie, to dobrze. Nie miałam mu tego za złe. Wyraził swoje zdanie i tyle.

- Nie oddałbym za ciebie życia, bo wtedy ja bym umarł, a ty byś została. Nie ma większego bólu niż ból rozpaczy po utracie mate. Cierpiałabyś niesamowicie. Dlatego wolałbym ten ból przyjąć na siebie, a żebyś ty była spokojna.

Przeżyłam kolejny szok tego dnia. Nie wierzyłam. Naprawdę tak to widział? Ucieszyła mnie ta myśl. Byłam szczęśliwa i dumna, że mam takiego wspaniałego mate. To było jak spełnienie moich wszystkich marzeń. Dosłownie wszystkich. Spojrzałam na mój pierścionek. Ten zieleń nie był tak intensywny jak kolor jego oczu, ale i tak był piękny. Przykuwał moją uwagę.

Oparłam głowę o jego pierś i przymknęłam oczy. Czułam na plecach przyjemny chłód bijący od jego ciała. Było to bardzo mnie miłe uczucie, bo po tańcach byłam rozpalona, a teraz mogłam się trochę ochłodzić. Na początku miałam zamknąć oczy tylko dla rozmyślania i odprężenia się, ale po chwili poczułam, jak odpływam. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie zasnęłam, bo do końca w mojej głowie brzmiała muzyka orkiestry i czułam na brzuchu ręce Styxa.

Król wampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz