Rozdział 37 - Śmiech

42.8K 2.2K 458
                                    


***Bridget

Obudziłam się jako pierwsza. Przynajmniej tak mi się zdawało. Leżałam tyłem do niego, ale jego ramiona bardzo mocno mnie obejmowały. Śmierdziało to cholerną zaborczością, ale cóż, w końcu sama tego chciałam. Paradoksalnie wywołałam wilka z lasu.

Było mi naprawdę wygodnie. Nie ma nic lepszego niż czuć za sobą ciało ukochanego i towarzyszące przy okazji uczucie bezpieczeństwa i błogości. Mruknęłam zadowolona. Moje ciało troszeczkę zdrętwiało, więc poruszyłam się, poruszając nieznacznie biodrami.

Styx syknął głośno, wciągając powietrze.

- Nie rób tak, bo będzie ostra powtórka z nocy.

Skrzywiłam się delikatnie. Dzisiaj na pewno nie będzie powtórki. Czułam mały dyskomfort i wolałam na spokojnie poczekać, aż mi przejdzie.

- To puść mnie.

Styx zabrał ręce z mojego ciała. Natychmiast usiadłam, bo miałam dość leżenia. Zagarnęłam włosy do tyły i spojrzałam na Styxa. Leżał na boku, dopierając głowę na łokciu. Przyglądał mi się uważnie.

- Styx, nie czujesz się trochę jak pedofil? - wypaliłam nagle. - No bo wiesz, ty jesteś taki poważny i w ogóle, a ja taka dziecinna. Ponadto ja mam osiemnaście lat, a ty jakieś czterysta, więc dla ciebie to chyba jestem dzieckiem, nie?

Patrzyłam się na niego wyczekując jego odpowiedzi. Najpierw usłyszałam parsknięcie, a potem głośny śmiech. Byłam w szoku. Pierwszy raz słyszałam jego śmiech. Nie sądziłam, że coś takiego go rozśmieszy! Śmiał się szczerze i głośno. Nawet bardzo głośno. Leżał teraz na plecach i się śmiał. Przez chwilę siedziałam w naprawdę wielkim szoku.

Wreszcie Styx uspokoił się i spojrzał na mnie lekko uśmiechnięty, dalej podpierając się na łokciu. W tym momencie byłam chyba najszczęśliwszą kobietą na świecie.

- Spokojnie, nie czuję się jak pedofil. Dla wampirów wiek nie ma znaczenia, chyba że autentycznie widać, że to dziecko.

Pokiwałam głową. Mój wzrok zszedł z jego twarzy i zatrzymał się na jego lewym ramieniu. Chciałam zobaczyć mój znak, w końcu w nocy dokończyliśmy sparowanie, więc znak powinien być. Wytrzeszczyłam oczy. Znak był, rzeczywiście.

- Jeny, jaki wielki.

Oznaczenie wilków to tylko znak ugryzienia na obojczyku, gdzie pozostaje widoczny jedynie ślad zębów. U wampirów było inaczej. Na ramionach powstawały dziwne wzroki, proste, zwijane, z jakimiś ozdobami, każdy miał inny. Widziałam, że tata taki ma w kolorze fioletowym. U Styxa zaczynał się przy łokciu, szedł wzdłuż całego ramienia, barku, wchodził na kawałek piersi, a jedną kreskę miał nawet na szyi. Był on w kolorze mocnej czerni.

- Twój też jest niczego sobie - wskazał ruchem głowy.

Poszłam za jego wzrokiem i spojrzałam na swoją lewą stronę. Miałam bardzo podobny do jego, ale nieco mniejszy. Kończył się przy obojczyku i był biały.

- Ale ja nie mówiłam tylko o twoim znaku - burknęłam.

Styx parsknął cicho śmiechem, po czym szybkim ruchem złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Lizuska - wymruczał mi do ucha.

Włożył nos w moje włosy i zaciągnął się moim zapachem.

Król wampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz