Rozdział 23 - Historia

35.3K 2.1K 379
                                    

***Bridget

W związku z tym, że miałam zajęte ręce, nacisnęłam klamkę butem, następnie odwróciłam się i zaczęłam tyłem wchodzi, aby moje plecy popchały drzwi. Na koniec odwróciłam się i spojrzałam na Styxa, który siedział za swoim biurkiem i bacznie mi się przyglądał.

- Przyniosłam ci śniadanie. Gdzie mam to dać? - wskazałam na tacę.

- Dlaczego przyniosłaś to ty, a nie służba?

- Bo pomyślałam, że skoro do ciebie idę, to po co mają iść dwie osoby? Jak szłam, to wzięłam przy okazji - wzruszyłam ramionami.

Styx westchnął i ręką pokazał na stolik z boku. Tam to wszystko położyłam. Następnie wróciłam przed jego biurko i nie czekając na pozwolenie, usiadłam na krześle centralnie przed nim. Przy okazji rozejrzałam się dokładniej. Byłam tutaj drugi raz, ale za pierwszym to tylko wpadłam i wypadłam. Przede wszystkim to był wielki pokój z ciemnymi melbami i masą papierów. Na wielkim biurku, które należało do tych kątowych posiadał dwa monitory i jeszcze masę miejsca na inne papiery. Z boku stała kanapa, stolik i dwa wygodniejsze fotele. Muszę przyznać, że wyglądało to naprawdę ładnie. Ponadto posiadał olbrzymie okno z widokiem na bramę wjazdową.

- Więc? O czym chciałeś pogadać? - zaczęłam.

- O balu. Będziesz na nim oficjalnie przedstawiona jako moja przeznaczona - odrzekł, wygodnie rozsiadając się w fotelu.

- Ale ja powiedziałam, że nie idę na żaden bal.

- Tygrysico, to nie jest propozycja, to jest rozkaz.

- Nie umiem tańczyć.

- Nauczysz się.

- Nie mam sukienki.

- Kupię ci.

- Nie założę sukienki!

- Możesz przyjść w eleganckich spodniach, średnio będzie mnie to obchodziło.

- A niech cię - nie wiem dlaczego, ale zaśmiałam się. Ta wymiana zdań jakoś nie miała sensu i teraz to zobaczyłam. Styx uniósł jedną brew, patrząc na mnie litościwie.

- A tak w ogóle Styx - zaczęłam, wstając z krzesła. - Co ty zrobiłeś jako król? Zasłużyłeś się czymś czy coś w ten deseń? Bo wiesz, nigdy o tym nie słyszałam - podeszłam do srebrnej tacy i wzięłam z niej jedną bułkę. Z powrotem usiadłam na krześle.

Styx spojrzał na mnie wymownym wzrokiem.

- No co? Jesteś wampirem, nie potrzebujesz dużo jedzenia, a masz go tam pod dostatkiem - uśmiechnęłam się, a on pokiwał przecząco głową.

- Tak, tygrysico, zrobiłem coś dla świata wampirów i to dużo.

- Niby co takiego? - spytałam z lekką kpiną.

- Ja ten świat zbudowałem. W historii wampirów było czterech królów. Pierwszy zebrał wszystkie wampiry i ustanowił powierzchowne zasady. Za jego czasów wszyscy ponoć byli szczęśliwi. Następny król popuścił nieco. Ogólna hierarchia się rozleciała, zasady zaczęto łamać. Trzeci król... zrujnował ten świat doszczętnie. Za jego panowania wampiry robiły, co im się żywnie podobało bez żadnych konsekwencji. Rabowały, mordowały, gwałciły. I to wszystko dla zabawy. Nie było zasad, nie było niczego. Nie masz pojęcia, co tutaj się działo. A potem królem zostałem ja. Nie było mowy o jakiejkolwiek ugodzie. Stworzyłem armię, dzięki której siłą wprowadzałem nowe zasady. Sam napisałem całe prawo, wszystkie zasady, stworzyłem wampirze sądy i całą hierarchię. Kiedy już wszyscy mi się podporządkowali, usunąłem wojsko. Oczywiście zawsze znajdują się jacyś odmieńcy, którzy nie chcą się podporządkować nowej władzy, ale to pojedyncze jednostki.

Król wampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz