Rozdział 42 - Inna perspektywa

38.1K 2.1K 572
                                    

***Kornelia

Wyszłam z sypialni swojej teściowej. Wspaniała kobieta. Pełna życia i w ogóle. Przechodziłam koło pokoju Bridget. Drzwi były lekko uchylone, a światło zgaszone. Nie mogłam się powstrzymać i zaglądnęłam do środka przez szparę. Na początku mało co mogłam dostrzec, ale szybko moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Patrzyłam pod różnymi kątami aż wreszcie moje spojrzenie trafiło na łóżko. Spali tam. Bridget dobrze wiedziała, jak rozdać kart. Jej łóżko nie było małe, ale też zbytnio nie było na większą liczbę osób niż jedna. Postanawiając, że będą spali właśnie w jej pokoju, Styx musiał mocno ją do siebie przytulać, aby nie spadła z łóżka. Mocno trzymał rękę na jej talii, zaborczo przyciągając do siebie. Spojrzałam na ich aury. Piękna rzecz. Od Styxa biła pochłaniająca ciemność, zaś od Bridget oślepiająca jasność. Pierwszy raz widzę, żeby mate miały różne aury, to musi znaczyć, że ich łączy coś o wiele silniejszego niż tylko więź mate.

Obie aury przenikały się nawzajem, próbowały zdominować, ale żadna nie ustępowała. Ciemność i jasność. To początek czegoś niezwykłego.

Wyprostowałam się i pogładziłam już duży brzuch. Uśmiechnęłam się pod nosem. Odwróciłam się i udałam do domu głównego. Pewnie Carlos się niecierpliwi. Odkąd jestem w ciąży, cały czas chodzi spięty, że coś mi się mogło stać. Musiałam uważać, co mówię, bo łatwo było go wyprowadzić z równowagi.

***Richard

Pogładziłem Carmen po ramieniu. Spała spokojnie, oddychając miarowo. Na ustach miała delikatny uśmiech. Na ten widok aż sam delikatnie się uśmiechnąłem. Kochałem moją maleńką. Dała mi wszystko, co mogła mi dać kobieta moich snów. Poświęciła mi swoje życie, została moją partnerką, była cudowną Luną i dała mi dwójkę wspaniałych dzieci. Obawiałem się, że będzie mogła mieć tylko jedno, bo pomiędzy Carlosem a Bridget jest dziesięć lat różnicy.

Dni, kiedy dowiedziałem się, że Carmen jest w ciąży, pamiętam, jakby były wczoraj. Za pierwszy razem wpadła do mojego gabinetu szczęśliwa. Za drugim razem dowiedziałem się podczas rodzinnego obiadu. Niespodziewanie wstała i powiedziała wszystkim, że jest w ciąży. Byłem w takim szoku i tak szczęśliwy, że nie zastanawiając się długo, uklęknąłem przed nią i przytuliłem głowę do jej brzucha.

Niestety z drugą ciążą były komplikacje, przez co Carmen długo cierpiała, ale nie dała odebrać sobie dziecka, chociaż sam ją do tego namawiałem, bo nie mogłem patrzeć na jej ból. Jednak jak to zwykle bywa, Carmen była mądrzejsza i dzięki niej mam teraz piękną córkę. Córkę, która mimo straconego dzieciństwa, tryska energią i szczęściem. Zawsze potrafiła poprawić każdemu humor, wprowadziła do domu głównego więcej szczęścia i śmiechu. Kiedy po pięciu latach wyszła ze szpitala, była oczkiem w głowie każdego, nawet Carlos, jako nieco zbuntowany nastolatek, opiekował się nią, jak tylko potrafił.

Pocałowałem Carmen w nagie ramię i wstałem. Musiałem odetchnąć trochę świeżym powietrzem. Zezłościłem się na myśl, że Bridget jest mate pierdolonego króla wampirów. Wampiry to bezduszne istoty. Nie interesują ich swoje partnerki, mają je w poważaniu, a moja dziecinka zasługuje na prawdziwą i wielką miłość.

Chociaż... czy ona narzekała? Ani razu nie powiedziała o nim ani jednego, złego słowa, a Bridget słynie ze swojej szczerości.

Usłyszałem szmer po mojej prawej, więc spojrzałem tam. Drzwi do pokoju Bridget. Drzwi Bridget były popsute i jeżeli nie zamknęło się ich na klucz, to były zawsze uchylone. W związku, że świetnie widziałem w ciemności, podszedłem do nich i spojrzałem przez dziurę. Miałem widok na łóżko, gdzie leżeli. A raczej Styx leżał. Jedną rękę miał pod głową, a druga spoczywała na jego klatce piersiowej, który nawiasem mówiąc była goła. Nie spodobała mi się myśl, że ten skurwysyn leży w moim domu bez koszulki.

Król wampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz