9. Fałszywe charaktery

Comincia dall'inizio
                                    

– Lucyferze, uspokój się. Skąd mogła wiedzieć, że życie człowieka nie należy do najprostszych?

– Och, błagam cię! Jęczała o tym od dziesiątego roku życia, a teraz, gdy już ktoś poświęcił się dla niej, ona twierdzi, że to jednak nudne? Nie ma tak!

– Ale po co te nerwy? – pyta spokojnie, dotykając moich policzków swoimi chłodnymi dłońmi. Dzięki jej dotykowi odprężam się, zamykając oczy, licząc do dziesięciu.

Jeden, dwa, trzy... pieprzyć to!

– Bo to mała, rozpuszczona gówniara! Chyba za dobrze było jej w tym Paryżu i się zapomniała.

– Masz rację, zapomniała się, ale mam ci przypominać dlaczego? Przecież to nie jej charakter, a ja pracuję nad tym, by go odzyskała. To wymaga trochę czasu, więc nam go daj i przestań się tak bulwersować, bo ci żyłka wyskoczy – mamrocze ironicznie, całując mnie w czoło. Uśmiecham się krzywo. Całkiem podoba mi się ten jej Candidowy charakterek, jednak wolę ją w swoim wcieleniu. Ta nieśmiała, czasami zbyt wygadana, Aurora bardziej mi imponuje.

– Ależ ty wygadana!

– No daj buziaka, biedaczku, ty mój! Niech cię pocieszę! – woła wesoło, sprawiając, że wszystkie problemy krążące wokół nas nagle znikają, tworząc czystą, przyjemną atmosferę. Oboje napawamy się swoim towarzystwem, chłonąc każdą wspólną chwilę, ciesząc się swoimi uśmiechami, głupimi tekstami, czy choćby jej dziewczęcym śmiechem. Mocniej ją ściskam, zabierając prosto na górę po schodach. Obejmuje mnie, a jej wilgotne, słodkie usteczka muskają moją szyję, przez co przechodzi mnie ciepły dreszcz. Mimowolnie uśmiecham się, stawiając ją dopiero w naszej bordowej sypialni.

Odsuwam się, by móc podziwiać jej boski widok, delikatnie rozgrzanej, ale pełnej oczekiwań. Przez chwilę przyglądamy się sobie nawzajem, po czym dziewczyna pokonuje dzielącą nas odległość i wpada na mnie, przewracając na łóżko. Porządnie uderzam głową o wielki filar w jednym rogu łoża, a Aurora wybucha głośnym śmiechem.

– Nawet w takich sytuacjach jesteś totalną niezdarą! – woła, siadając wygodniej na czerwonej pościeli. Spoglądam na nią speszony, jednak staram się zapanować nad tym. Halo, przecież Diabeł nie może się peszyć! Nie w takich sytuacjach. Muszę wyjść z tego z godnością. Ale jak, jak to już się stało?

– Odezwała się ta, która pierwszej nocy tutaj spadła z łóżka – prycham, a ona rzuca we mnie jedną z poduszek.

– To zabierzesz się do roboty, czy mam tu czekać i się nudzić? – pyta spod przymrużonych powiek.

– To ma być wyzwanie?

– Może tak, może nie – odpowiada pewniej siebie, dlatego ochoczo podejmuję się wyzwania. Nie przejmując się pulsującą głową ruszam w jej stronę, poczynając od najgorszych tortur tej osóbki. Łaskotki. One działają na każdą dziewczynę. Tym bardziej na Aurorę, tak wrażliwą na taki dotyk. Chwila, gdzie te jej stópki? – Ej, ej! Przestań! No weź, bo rozbudzę cały dom!

– Widzisz, sama mówisz, że to ty rozbudzisz dom, nie ja – mruczę, uśmiechając się złośliwie. Ponownie dostaję mi się poduszką prosto w twarz. Tym razem nie wytrzymuję, więc prawie rzucam się na nią. Jej chichot staje się moim narkotykiem, od którego zaczynam się uzależniać. A widok jej takiej pięknej, oddanej mi... jest najpiękniejszym ze wszystkich.

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.
Maska AniołaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora